Rozdział 25

1.3K 91 13
                                    

1329 słów, niesprawdzony, AUTODISS


Gdy doszliśmy do mieszkania okazało się, że wróciła Carmen, przez co szatyn nie był jakoś szczególnie zachwycony.  Ruda miała podkrążone ze zmęczenia oczy, które co chwilę się jej zamykały.

-Widzimy się jutro.-burknął Bugajczyk, a ja zaśmiałam się i pocałowałam go.

-Kiedy pójdziesz gotować?-zapytałam, a ten wzruszył ramionami i wyszedł na korytarz.

-Nie wiem, a chciałabyś może być tam ze mną?-zapytał, a w moich oczach błysnęło podekscytowanie.

-Marzy mi się to.-powiedziałam, a ten się uśmiechnął i poszedł. Bez słowa, co wydało mi się dość podejrzane. Wybiegłam w tych cholernych szpilkach i wyprzedziłam chłopaka.

-Co robisz?-zapytał, a ja wyjęłam mu z ręki klucze do mustanga i wsiadłam do samochodu zamykając się w nim. Szatyn pukał w szybę, jednak ja zaczęłam grzebać w schowku. Nic ciekawego w nim nie znalazłam, lecz po chwili przypomniałam sobie o skrytkach za radiem. Uderzyłam w sprzęt od dołu, a radio idealnie się wysunęło, dokładnie jak w filmach. Wsunęłam dłoń do otworu, a ciemnooki opadł na samochód zawiedziony. W skrytce znajdowały się dwie samarki z prochami.

Z żalem spojrzałam na narkotyki, po czym mocno wkurzona włożyłam rękę jeszcze głębiej. Znalazłam tam jedynie bibułki, które tam zostawiłam i włożyłam radio na swoje miejsce. Otworzyłam jeszcze miejsce na płyty i przejrzałam opakowania, jednak nic nie znalazłam. Włożyłam plastikowe opakowania do stanika i wyszłam z samochodu.

-Diana...-zaczął, a ja stanęłam przed nim z rękami założonymi pod biustem. Ciemnooki spojrzał na mnie przepraszająco, a ja wzruszyłam ramionami.

-Przecież nie chciałeś ich wykorzystać, kupiłeś je dawno.-starałam się g wytłumaczyć, jednak ten pokręcił przecząco głową.-To kiedy?-zapytałam, a ten mnie przytulił, przez c głośno westchnęłam.

-Uciekłem w nocy, kiedy już spałaś. Pitt nie chciał mi ich sprzedać, jednak zapłaciłem podwójnie. Schowałem je i wróciłem do ciebie. Chciałem zaćpać tak, żebyś nie wiedziała. Przepraszam.-wyszeptał, a ja pokręciłam niedowierzająco głową, po czym odwzajemniłam uścisk.

-Już dobrze. Najważniejsze, że nic nie brałeś, ale nie myśl, że ci to oddam.-powiedziałam, a chłopak ukrył twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułam jego nierówny oddech i słyszałam szybkie bicie jego serca.

-Przepraszam.-powiedział, a ja dostrzegłam przejeżdżający radiowóz, a w nim tego młodego gliniarza. Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem i puścił mi oczko, na co uśmiechnęłam się sztucznie.

-Nie przepraszaj, tylko już jedź.-powiedziałam, a ten odsunął się ode mnie lekko i wpił się w moje usta. Coś tak myślę, że następnego mandaciku nie uniknę... W każdym bądź razie Bugajczyk po chwili się zmył, a ja zawróciłam w stronę budynku, ale ktoś mi przeszkodził.

Gdy się odwróciłam zobaczyłam mundurowego, który wyglądał na dosyć zadowolonego.

-Muszę panią przeszukać, dostałem zawiadomienie od jakiegoś przechodnia o wymianie, która została przeprowadzona w czarnym mustangu.-powiedział, a moje serce zaczęło mocniej bić, jednak starałam się tego nie okazywać.-Zapraszam do radiowozu, zaraz do pani dołączę.-powiedział, po czym podszedł do jakiegoś samochodu, więc ja szybko pobiegłam do radiowozu i zaczęłam myśleć co mam robić, aż wpadłam na pewien ryzykowny pomysł. Wyciągnęłam prochy ze stanika i schowałam je w schowku radiowozu.

Potem usiadłam na tyle i czekałam na policjanta, który po chwili do mnie przyszedł. Spojrzałam na niego zalotnie, na co ten się uśmiechnął i przeszedł do przeszukania. Wydawało mi się, że miał do mnie jakieś podejrzenia, jednak możliwość dotknięcia moich cycków, całkowicie je rozwiała.

Ten InnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz