Rozdział 4

122 6 0
                                    

Alex

Siedziałem właśnie w bibliotece i czekałem na chłopaka,  któremu udzielam korepetycji. Dość mocno się spóźniał. Pewnie już nie przyjdzie, ale i tak dla pewności zaczekam jeszcze z 10 minut.

-Alex, za chwilę zamykamy.- powiedziała do mnie bibliotekarka.
-Jeszcze chwila. -Poprosiłem.
-Przykro mi.- gestem pokazała mi, że mam się zbierać i już iść.

Ale mnie wykiwał. Już wiecej mu nie zaproponuje pomocy.
No trudno.

Zobaczyłem, która godzina.

18:14

Nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pisało Mama.
Wcisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem telefon do ucha.

-Skarbie, gdzie jesteś?  Martwię się.

Mamo mam 18 lat. Daj już spokój,  proszę.

-Już jadę do domu. Za chwilę mam autobus.
-Okay, tylko szybko, bo masz gościa. 

Gościa? 

-Za niedługo będę. 

***

Po 15 minutach wysiadłem z autobusu i biegiem ruszyłem w stronę domu.  Przed nim zaparkowane było czarne BMW. To chyba nikt z moich znajomych?

Gdy weszłem do domu w przedpokoju zastałem wysokiego mężczyznę, tak na oko czterdziestolatka. Był ubrany w czarne spodnie i brązowy płaszcz. Miał lekki zarost i krótko ścięte włosy.

Mama stała obok niego. Widać,że oboje wytwale czekali na moje przyjście.



-

Dzień dobry.- powiedziałem do mężczyzny.

-Dzień dobry młodzieńcze.- odpowiedział mi .- Jestem tu w sprawie twoich bardzo wysokich wyników z ostatnich egzaminów rozpoczynających ostatnią klasę liceum. Jestem pod wielkim wrażeniem.  100 punktów z fizyki i to nie tylko teraz, ale także w ciągu ostatnich kilku lat.
Pracuję w laboratorium fizyczno-chemicznym. Prowadzimy różne badania z zakresu tych dziedzin nauki. I to nie byle jakie badania. Ale przejdźmy do sedna- jestem tu, bo zostałeś wybrany do zostania jednym z nas. Na początku pomagałbyś nam przy badaniach, a niedługo potem kto wie , może nawet sam je prowadził. Uwierz mi Alexandrze, że nie byle komu proponujemy takie rzeczy. Nie oczekuję, że odpowiedź otrzymam od razu, ale liczę,że jak najszybciej. Za pól roku rozpoczynamy kolejne badania i byłbym bardzo szczęśliwy gdybyś ty się już wtedy tam zjawił.

Cały czas słuchałem go uważnie i analizowałem każde słowo.  To co powiedział ten facet to spełnienie moich marzeń,  poważnie.  Tak bardzo się cieszę, ale myślę,że powinienem jeszcze to przemyśleć, a nie mam dużo czasu.

-Proszę pana.- przerwała mu moja mama.- gdzie znajduje się to laboratorium?
- W New Jersey, pani Smith.
-To kawał drogi. - powiedziała mama i popatrzyła na mnie.
-Spokojnie, zapewniamy transport i hotel dla naszych uczniów.
-A to chyba nie są małe koszty, prawda?.- mama była troszkę zaniepokojona, ale wiem że cieszy się z takiego osiągnięcia.
-To prawda, 2000$ na miesiąc.
Ale jeśli syn będzie się dobrze sprawował będzie zarabiał 1/3 tej kwoty , a kilka lat potem nawet całą, dlatego myślę że to dobra inwestycja.  Proszę to przemyśleć,  potrzebujemy Cię. 

Powiedział to patrząc na mnie.

-Cóż będę się zbierał. - poprawił swój płaszcz i zabrał teczkę z dokumentami. - Cieszę się,  że Cię poznałem Alexandrze. Do widzenia.
- Dziękuję Panu, do widzenia.

Kiedy wyszedł z domu mama zaczęła piszczeć jak jakaś nastolatka kiedy słyszy w radiu piosenkę swojego ulubionego zespołu. Albo nie gorzej- kiedy ten zespół spotyka na żywo. Oj tak.

-Jestem z Ciebie taka dumna, kochanie .- powiedziała i zaczęła mnie ściskać. 
-Dzięki mamo. Ale muszę to jeszcze dobrze przemyśleć.  To poważna sprawa.
-Oczywiście. - zgodziła się mama.

***

Siedziałem właśnie przy książkach, kiedy ktoś zapukał do mojego pokoju. Krzyknąłem, żeby wszedł.  Drzwi się uchyliły i zobaczyłem w nich Emily. Zapytała czy może wejść,  a kiedy dostała odpowiedź usiadła na łóżku i patrzyła co robię. 

-Słyszałam cała twoją rozmowę z profesorem McArtneyem.
-Co o tym myślisz?.- zapytałem siostrę.  Mimo, że miała tylko piętnaście lat była bardzo mądrą dziewczyną.  Lubiłem kiedy mi radziła,  bo ufałem jej w stu procentach i nigdy się nie zawiodłem.
-Alex, uważam że to wielka sprawa.  Pomyśl, nie każdy dostaje taką szanse i powinieneś o tym pamiętać.  Pomyśl,  że to zapewni Ci lepszą przyszłość i większe doświadczenie.  Skoro masz taką  szanse od losu to ją wykorzystaj. New Jersey to daleko, ale co Cie tu trzyma? Na pewno nie my. A dziewczyny nie masz- zaśmiała się ze mnie.- Także takie jest moje zdanie.
-Dzięki Em, zawsze mi pomagasz.- przytuliłem ją.
-Od tego jest rodzeństwo i przyjaciele.  O! Jeśli mowa o przyjaciółach to powinieneś zapytać co o tym sądzi Jake. On też daje dobre rady. I ogólnie jest spoko, jest mądry i przystojny...- rozmarzyła się moja siostra.
-O moja droga, ja twoją swatką na pewno nie będę. - zaśmiałem się.
-Eejjj no nie bądź taki.-wzięła moją poduszke i mnie nią uderzyła.

Zaczęliśmy się śmiać, a Emily potem wyszła z pokoju ogłaszając że ma jakaś "ważną" sprawę do załatwienia.  Ciekawe.

Pamiętam II Alex&Sierra ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz