-Pamiętam jedynie.. -zaczęłam opowiadanie.- .. Ten pistolet..
-Nie to miałam na myśli. - przerwała mi lekarka. -Dlaczego ten chłopak to zrobił? Musiał mieć jakiś powód tego, że Cię zaatakował. Twój ojciec Cię obronił, prawa?
Pokiwałam głową.
-.. Więc chyba nie znacie się od wczoraj.
-Pani nie jest detektywem.- przerwałam jej poważnym tonem.-Nie będę się z niczego tłumaczyć. Jesteś tu od tego, aby mi opatrzyć rany , a nie przesłuchiwać.
-Dla Ciebie "Pani", a poza tym jestem jednym ze świadków tego zdarzenia, więc co nieco muszę wiedzieć.
-Nie prawda, pani po prostu przyjechała, żeby nam pomóc, bo byliśmy ranni. Nie wie pani co sie tam wydarzyło tak na prawdę, więc świadkiem Pani nie jest.-nie dawałam za wygraną.
-Dobra, słuchaj. -podeszła bliżej mnie.-Nie ułatwiasz mi tego.
-Tłumaczyć się będę przed sądem.
Zrobiła niezadowoloną minę.
"Bawimy sie w detektywów?" zapytałam siebie w myślach.
Kobieta podeszła do szafy, w której trzymała leki i opatrunki.
Miałam ślady na szyi od duszenia, zostały ślady krwi. Była już zaschnięta. Na ręce miałam jedynie siniaki, więc chyba za bardzo nic mi nie pomoże.
-Zanim wypuszczę Cię z sali, chciałbym się jeszcze o coś zapytać. -powiedziała lekarka przykładając mi do szyi wacik z wodą utlenioną.
-A mianowicie?- zapytałam.
-Chciałabyś się jeszcze spotkać z psychologiem? W końcu przez takie wydarzenia można mieć traume. Ten chłopak Cię prześladował długi czas.Chwila moment.. Przecież jej tego nie mówiłam.
-Skąd Pani to wie?-zapytałam przestraszona.
Kobieta odsunęła się o krok.
-Bo to mój siostrzeniec. Nie pozwolę, żebyś mu zaszkodziła.
Popatrzyłam zdziwiona, bo nie znałam jej wcześniej. Z resztą tak naprawdę nigdy nie poznałam całej rodziny Josh'a.. Choć teraz to już bez znaczenia.
Zaśmiałam się w duchu.
-On sam już dawno sobie zaszkodził.
Alex
-Alexandrze.. Nie pędź tak!- powiedziała mama Sierri siedząc na tyle mojego samochodu.
Być może ma rację, jechałem trochę za szybko. Ale muszę ją zobaczyć, jak najszybciej.-Dostałam sms-a.-powiedziała. -To od męża. Powiedział, że będzie miał przesłuchanie na komiedzie policji. Jeśli przyjmą jego wersje, że bronił córki postrzelając tego chłopaka nie dostanie nic , a jeśli mu nie uwierzą..-jakby zaciął jej się głos. -pójdzie do więzienia..-skończyła czytać sms-a.
-Nie.- przerwałem jej. -Nie pójdzie. Jest dużo świadków na to, że on jej bronił. Na ulicy są kamery. Będziemy walczyć o to, żeby go nie zamknęli. Bo to dobry człowiek, chciał pomóc córkce. Na jego miejscu zrobiłbym to samo.
-Bardzo Ci dziękuje. . uspokoiłeś mnie.- powiedziała pani Wilson. -Moja córka to szczęściara.Uśmiechnąłem się. Miło słyszeć takie słowa.
Kiedy zaparkowaliśmy pod komendą kobieta wysiadła, aby zobaczyć się jak najszybciej z mężem. Ja odjechałem, aby pomóc Sierri.
W drodze wybrałem jej numer, aby się skontakować i dowiedzieć, gdzie dokładnie jest.
-Halo?- odebrała.
-Kochanie.. Gdzie jesteś teraz? Lekarz dał ci opatrunek, cokolwiek? Jesteś jeszcze w gabinecie?
-Alex, spokojnie.- zaśmiała się. -Nie, już siedzę w holu. Zmyła mi tylko rany na szyi, a tak to zadawała jakieś dziwne pytania i to tyle. Ale nie powiedziałam jej nic takiego. Nie jej sie będę tłumaczyć.
-Jest lekarzem, powinnaś jej powiedzieć co się stało..
-Ale to nie były tego typu pytania.. Z resztą, mniejsza.
Wiesz co z moim tatą? -zapytała przestraszona.
-Nie.. Yy.. To znaczy tak, ale nie martw się o to. Pogadamy o wszystkim jak przyjadę. Zaraz będę. Chciałem się dowiedzieć jak z Tobą.
-Okay, to czekam na Ciebie. Jestem na korytarzu dosłownie przed wejściem. Będziesz widział.
-Już jadę.Sierra
Chwilę potem jak odłożyłam telefon do kieszeni zobaczyłam Alex'a parkującego przed szpitalem. Wybiegłam go niego i przytuliłam z tęsknotą.
-Już jestem.-powiedział spokojnym głosem. -Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
-Mam nadzieję.
-Co z Joshem?-zapytał.
-Operują go, bo jego stan sie pogorszył. Nie wiem co mam robić- wsadziłam bezsilnie twarz w dłonie.
Alex już nic nie mówąc przytulił mnie do siebie i ucałował w czoło. Smutek i niepewność jaką teraz czułam była nie do zniesienia. Uczucie, że chcesz działać, ale nie wiesz co masz właściwie zrobić kuje w serce.Odsunęliśmy się od siebie i poszliśmy w stronę drzwi wejściowych.
-Przepraszam- chłopak zaczepił jednego z lekarzy, który wychodził z sali operacyjnej.
-Słucham? -zapytał zabiegany.
-Już wiadomo, co z Joshem Red'em?
-Są państwo rodziną?
Popatrzyliśmy po sobie.
-Nie.. Ale.. Jesteśmy znajomymi, proszę powiedzieć cokolwiek.
-Nie powinienem, ale.. No dobrze. Operacja trwa, jest jeden problem. Nie potrafimy zatamować krwi, podejmujemy już różne próby. Jak chłopak przestanie walczyć, to..Ktoś z holu zaczął krzyczeć, że przywieźli już krew do transfuzji. Mężczyzna musiał, więc już iść.
Nagle zadzwonił mi telefon.
-To mama.- powiedziałam będąc wciąż przerażoną. -Halo? Co z tatą?
-Zabrali go, będzie miał przesłuchanie i rozprawę w sądzie. Boje sie, że trafi do więzienia..-mama była bardzo przybita.Nie ukrywałam tego, jak bardzo to jest możliwe. Chciałabym za wszelką cenę odtrącić te myśl, ale to zbyt trudne..
-Mamo..-zaczęłam.- Spokojnie. Musimy być silne, damy radę. Wszystko będzie dobrze, uwierz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo na to liczę. .
-Ja także..
-Mamy do pani przyjechać?- nagle telefon zabrał mi Alex. -Dobrze.. Dobrze.. Nie, to nie jest problem, naprawdę. Okay.. To zaraz będziemy.-Rozłączył się.
-Jedziemy tam?- zapytałam trochę zdezorientowana. - A co z..?
-Poradzi sobie.- powiedział stanowczym tonem. Już teraz to jego sprawa, nie nasza.
-Ale..
-Nie Sierra. Jedziemy.
Już nic nie mówiąc wsiadłam do samochodu. Alex prowadził skupiony, a ja patrzyłam za okno nucąc pod nosem pewną melodię.
Dobrze zrobiliśmy zostawiając go tam? Przecież nie miał nikogo prócz nas.. Nie, nie moge o tym myśleć. Jest w dobrych rękach, a za to co zrobił nie powinnam sie w ogóle nim przejmować. Znów wraca stara "ja", empatyczna i uczuciowa. To strasznie dziwne uczucie kiedy wraca do ciebie to co chciałeś zostawić na sobą.
Ludzie często zakrywają sie maską kogoś kim nie są, po to aby ukryć siebie samych.
Może to dziwnie brzmieć, ale ma to sens. Teraz to wiem.-Cholera, nie ma miejsc.- powiedział wkurzony Alex. Pierwszy raz widziałam go tak zdenerwowanego, ale to zrozumiałe. Też byłam nerwowa.
Zdecydowałam, że ja wyjde sama, a on zaczeka w aucie przed budynkiem. Nie był tego pewny na początku, ale zapewniłam go, że wszystko będzie dobrze.
Ucałowałam w policzek mojego ukochanego i pobiegłam jak najszybciej do mamy.Otworzyłam wielkie dębowe drzwi i weszłam do środka.
Szłam korytarzem, w którym nie bylo za wiele ludzi. Wszyscy oderwali sie od telefonów i popatrzyli na mnie. Musiałam wyglądać na przerażoną. Przełknęłam ślinę i szybkim krokiem szłam dalej przed siebie.-Mogłabym jakoś pomóc? -zapytała policjantka.
-Tak, tak..- powiedzialam trochę zmieszana. -Szukam moich rodziców. Tata został zatrzymany, a mama miała tu na mnie czekać i..
-Nazwisko?- przerwała mi patrząc skupionym wzrokiem w jakaś kartę.
-Wilson. -odpowiedziałam dziwnie spokojna.Po chwili zastanowienia pokierowała mnie do jakiejś sali. Powiedziała mi, że tam są wszyscy.
Miała rację.
CZYTASZ
Pamiętam II Alex&Sierra ❤
Teen Fiction17 letnia Sierra nie jest najgrzeczniejszą dziewczynką. Ciągłe imprezy, palenie czy ucieczki ze szkoły narobiły jej problemów. Pewnego razu na swojej drodze spotyka kujona, który chce jej pomóc. Czy uda mu się ją zmienić? Opowieść o poznawaniu sie...