Ten wyjazd będzie cięższy niż myślałam, dopiero wyjechałam z podjazdu, a już tęsknię. Nie chcę, wiedzieć co będzie, gdy będę już na lotnisku. A co jeśli sobie nie poradzę, jeśli nic nie wyjdzie po mojej myśli? Nie, nie mogę tak myśleć..
Kilka minut później zatrzymałam samochód pod szpitalem, wysiadłam i skierowałam się w stronę głównego wejścia.
Przechodząc obok Melissy, która siedziała za recepcją, uśmiechnęłam się do niej życzliwie, jednak kiedy z powrotem odwróciłam swój wzrok przed siebie, szybko przymknęłam oczy, upadając twardo na podłogę. Gdy znowu podniosłam powieki, ujrzałam nad sobą Zayn'a, który nerwowo pocierał kark ręką, natomiast drugą dłoń trzymał wyciągniętą w moim kierunku. Chwyciłam ją, ale wciąż byłam na niego lekko zła. W końcu mój tyłek jest cholernie obolały, a o plecach nawet nie wspomnę.
- Lils, strasznie Cię przepraszam, ale cię nie zauważyłem i.. - Ciekawe ile razy już to słyszałam, na pewno to nie jest pierwszy.
- Spokojnie, lepiej powiedz mi, jak to się dzieje, że zawsze na mnie wpadasz i najczęściej tylko ja zaliczam bliskie spotkanie z podłogą. - Lekko się zaśmiałam, a skołowany chłopak po chwili do mnie dołączył, po czym razem ruszyliśmy w stronę sali blondyna.
Otwierając drzwi od pomieszczenia, w którym znajduje się Niall, przez przypadek uderzyłam Malika. Gdy przestraszona, na niego spojrzałam, całe czoło miał czerwone. Jak to mogło się w ogóle stać? Byłam pewna, że stoi za mną, a nie..
- Przecież przeprosiłem, musiałaś się odwdzięczyć? - Zaśmiał się dźwięcznie chłopak, a mi było potwornie głupio. Znając życie, na jego czole niedługo będzie, widoczny ogromny siniak.
- Zayn, przepraszam, jezu, ja byłam pew..- Mulat nawet mnie nie słuchał, tylko na własną rękę już otworzył drzwi i wszedł do środka, a ja podążyłam tuż za nim.
- Mała skończ, nie jestem zły, bardziej rozbawiony tym, że mamy do siebie takiego pecha. - Ponownie usłyszałam jego śmiech, ale tym razem ja także zaczęłam się głośno śmiać. W końcu miał rację. W sali oprócz nas, była jeszcze Kelly, Clary, Louis i Harry, który spał na kanapie, zajmując ją całą. Nie dziwię mu się, przychodzi tu najczęściej z naszej paczki, nie licząc mnie. Oboje spędzamy tu cały swój wolny czas, ale nie narzekamy, Niall to nasz przyjaciel. Jednak muszę go zostawić i wyjechać, ale nie tylko ja, chociaż większość naszej paczki zostaje w Londynie i tu będą studiować, do tych osób należy Kelly, Jace, Zayn i Harry, do Australii przeprowadza się Dylan i Clary, a ja i Louis? Wczoraj dowiedziałam się, że leci ze mną do Nowego Yorku, z czego się ogromnie cieszę, ponieważ przez ostatni czas bardzo się z nim zżyłam.
Z zamyślenia wyrwało mnie lekkie pochrapywanie loczka i w sumie dopiero teraz zauważyłam, że wciąż znajduję się w przejściu, więc ruszyłam w stronę okna, by oprzeć się o parapet, lub po prostu na nim usiąść, bardziej pasuje mi ta druga opcja.
Tak jak pomyślałam, tak zrobiłam, szybko wdrapałam się na w miarę spory parapet i na nim usiadłam. Gdy są tu wszyscy, trudno znaleźć jakieś miejsce do siedzenia, dlatego najczęściej ja i Clary zajmujemy tę część pod oknem. Dzisiaj nie było inaczej, rudowłosa siedziała tuż obok mnie i spoglądała na Horan'a. Nikt dzisiaj się nie odzywał, każdy był pogrążony we własnych myślach, a czym były zajęte moje? Wyrzutami sumienia. Nie chcę wyjeżdżać, nie chcę zostawiać tutaj połowy mojego serca, ale wiem, że to właściwe wyjście. Przez te dziesięć miesięcy, dzień w dzień przychodziłam tutaj i spędzałam z nim całe dnie, uczyłam się przy nim i wciąż do niego mówiłam z nadzieją, że mnie słyszy, ale nigdy nie otworzył oczu i nie przemówił do mnie, jednak to mnie nie zniechęcało. Wciąż wracałam i zostawałam z nim, aż do momentu, w którym musiałam wracać do domu, by przebrać się, przespać i kolejnego dnia odbyć tę samą rutynę, do której już się przyzwyczaiłam. Przez te wszystkie dni nie straciłam nadziei i wciąż ją w sobie trzymam, a z małej iskierki wzniecił się płomień. Wiem, że on wróci, czuję to całą sobą i nie ma innego wyjścia. I chociaż wyjeżdżam, wierzę, że kiedyś znowu do mnie wróci.
- Leila, możemy porozmawiać? - Usłyszałam niepewny głos Kelly.
- Jasne. - Odpowiedziałam z niechęcią. Od czasu naszej kłótni, którą rozpoczęła dziewczyna, nie rozmawiałyśmy. Ha, nawet na siebie nie patrzyłyśmy, zbyt bardzo mnie zraniła. Zarzuciła mi, że zabawiam się z innymi, gdy mój chłopak leży w szpitalu, co było cholernie głupim kłamstwem. Do tego wreszcie wyznała mi całą prawdę o tym, co tak naprawdę o mnie myśli. Przynajmniej wiem, na czym stoję. Nie chcę mieć z nią, już nic do czynienia.
- Czego chcesz? - Zapytałam, gdy stałyśmy już za drzwiami.
- Chciałabym się pogodzić. - Odpowiedziała zmieszana, a ja wybuchnęłam śmiechem. Przez ten rok trochę się zmieniłam, ale na dobre, nie jestem już taka, jak kiedyś - czyli po prostu.. Nie jestem już ciamajdą, pokraką, która godzinami użala się nad sobą. - Leila, ja mówię serio.
- Proszę, skończ. Po tym, że powiedziałaś mi, ukhm.. Jak to ujęłaś? Jestem Ci już nie potrzebna, nigdy nie traktowałaś mnie na poważnie, byłam tylko po to, byś ty nie czuła się samotnie, byś miała się komu wyżalić. Po prostu potrzebowałaś kogoś, kto zajmie się twoimi problemami. Tak było? Czy mi się to ubzdurało, po prostu to powiedz! - Może i nie jestem tak słaba, jak kiedyś, ale to wciąż boli, ja traktowałam to wszystko poważnie, nie na niby. Nigdy jej nie olewałam, zawsze starałam jej się pomóc, a ona jak mi się odwdzięczyła? Tym, że po latach przyjaźni wyjawia mi, że nic nie znaczę i nigdy nic dla niej nie znaczyłam. Więc po co mam znowu się w to pakować? By znowu zrobiła to samo? By znowu się na mnie wyżyła i zostawiła?
- Przepraszam, ja nie.. - Nie słuchałam jej dłużej, tylko wróciłam do sali, przy tym wycierając mokry policzek. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać.
Gdy przekroczyłam próg sali blondyna, zauważyłam, że wszyscy stoją przy łóżku, a wzrok mają skierowany w jednym kierunku. O co tutaj chodzi? Nie pewnie podeszłam bliżej, ale za nim zdążyłam przepchać się do samego chłopaka, do sali wbiegło dwóch lekarzy i Melissa, która wyglądała na zdziwioną, ale także szczęśliwą. Niech mi ktoś wytłumaczy, co się tu dzieje! Wszyscy się odsunęli od łóżka, a wtedy zobaczyłam..
Miał otwarte oczy, ale nic nie mówił, rozglądał się tylko dookoła zdezorientowany, aż jego wzrok utkwił na mnie, a po jego bladym policzku spłynęła jedna, samotna łza i właśnie w tym momencie, dopiero gdy nasze spojrzenia się spotkały, dotarło do mnie, że..
Obudził się.
CZYTASZ
Please, stay with me • horan ✔ ━ 𝗋𝖾𝗆𝗈𝗇𝗍
FanfictionUKOŃCZONE✔ Jak potoczą się losy dwojga przyjaciół, którzy zobaczą się pierwszy raz po wieloletniej rozłące? Czy wyznają sobie to, co ukrywają głęboko, na dnie siebie? Czy w końcu los zdecyduje, że oni złączą siły, by walczyć razem przeciwko temu okr...