Nilay
Pierwszy dzień nowego tygodnia.
Poniedziałek.
Nowa wychowawczyni o wyglądzie i zachowaniu Marcy ze 'Świata według Bundych'.
To znaczy, nie miałam nic przeciwko niej, dopóki nie rozdała nam cholernych kartek z rubrykami do wypełnienia...
Obowiązkowo.
- I całkowicie szczerze, nie wstydźcie się mnie, chcę was lepiej poznać. Będziemy przecież najlepsiejszymi przyjacielami!
(Czy warto wspominać, że uczy angielskiego?)
No to zaczęłam, pisząc tylko prawdę.
IMIĘ: Nilay
DRUGIE IMIĘ: Shalia
NAZWISKO: Fortenner
IMIONA MATKI: Rachel Esther
NAZWISKO PANIEŃSKIE MATKI: Schmitt
IMIONA OJCA: David Joseph
ADRES: San Diego, Water'y Avenue 21B
SIEROTA: tak
PÓŁSIEROTA: nie
UŁOMNA: chyba nie, to znaczy nie stwierdzono przez lekarza, tylko przez kolegów a to się chyba nie liczy?
ZAINTERESOWANIA: filmy, Orhan, Chase, Ellie, przytulanie psa i szczypanie dziadka w palce u stóp gdy śpi
WYKSZTAŁCENIE: chodzę tu właśnie po to, żeby je zdobyć
GRUPA KRWI: 0 Rh - (nie zgadzam się na sprzedaż żadnych narządów)
ZWIERZĘTA: Alfonsò, pies
RODZEŃSTWO: to trochę dziwna kolejność, ale nie wnikam w pani system wartości - tak
BRAT/BRACIA: Gaspard David i Caden Isaac
SIOSTRA/SIOSTRY: Avione Rachel
INNI: występują w 'Grze o tron', po drugiej stronie muru :)
KALECTWO: tak
JAKIE: kulawy chód
DLACZEGO: -
KIEDY: -
JAK: -
JAK OCENIASZ KLASĘ: nie podała pani skali i zapomniała pani (po raz kolejny, nie, żebym się czepiała) o znakach zapytania
CO O MNIE SĄDZISZ: czy my jesteśmy w gimnazjum? Poza tym, poznałam panią dzisiaj, jak warto zauważyć
PRZYJACIELE: nie wiem kto układał kolejność pytań, ale musiał mieć ostro w czubie. Elise Jane Sharme, Chase Thomas Morrison, Orhan Triade i Dean Oliver Poulder
ULUBIONE MIEJSCE: park obok kościoła
ULUBIONA POTRAWA: tosty z szynką, serem i pieczarkami w restauracji państwa Triade i zapiekanka autorstwa mojej siostry
PARTNER/PARTNERKA: brak
RELIGIA: katolicyzm
RASA:
- Przepraszam, ale czy pani jest nienormalna?
Te słowa nie wyszły o dziwo z moich ust, tylko z Ellie, co mnie trochę zdziwiło.
Zawsze była ulubienicą nauczycieli, zabiegała o ich względy.
- Słucham?
- Zapytałam, czy jest pani nienormalna.
- Nie rozumiem - wciąż uśmiechała się głupkowato.
- Zauważyłam. Dlaczego umieściła pani w kwestionariuszu pytanie o rasę?
Otwiera pani obóz zagłady?
- Ellie - syknęłam. - Nie rób tego, proszę.
Jak łatwo się domyślić, byłam w tej klasie jedyną semitką.
Dobrze wiedziałam, że właśnie mnie broni i, że ja nigdy nie będę mogła się jej odwdzięczyć.
- Cicho, Nilay. Więc, pani Alman?
Ellie zwyczajnym spojrzeniem potrafiła zawstydzić każdego.
Kobieta rozejrzała się po klasie w poszukiwaniu wsparcia.
Ja, ukradkiem zrobiłam to samo. Cóż, na piśmie zawsze byłam najmądrzejsza, ale w bezpośredniej konfrontacji...
Cała klasa wpatrywała się w nią z morderczym błyskiem w oczach.
Zrobiło mi się ciepło na sercu.
Uch.
Poprawka.
Cała klasa oprócz Umy.
Ona śmiała się, obserwując mnie z mieszaniną pogardy i obrzydzenia.
- Chcę wszystko o was wiedzieć, czy to takie dziwne?
- My mamy na tyle wyczucia i ogłady, że nie pytamy o tak nieznaczące dla naszych relacji w klasowym i przyjacielskim gronie, aczkolwiek i konfliktowe sprawy - prawie podskoczyłam, gdy usłyszałam głos Connora Parkera, szkolnego przystojniaka i futbolisty, z którym od podstawówki nie miałam bliższych kontaktów (co prawda mieszkał obok mnie, ale nie można mnie nazwać bardzo interesującą towarzyszką).
- Nie rozumiem... O co się tak burzycie? Tylko Fortenner jest inna, was to nie dotyczy.
Zabrzmiało z lekka jak obelga a moja klasa znów zareagowała...
Zaczynałam podejrzewać, że coś się za tym kryje, kiedy zobaczyłam jak Connor i Ellie wymieniają szybkie spojrzenia.
I nie myliłam się.
- Inna?! Jak pani śmie?! Od kiedy to w demokratycznym państwie sortuje się ludzi ze względu na rasy?! I jak można wypominać komuś jego problem zdrowotny w tak wścibski sposób?! - Connor wstał, a jako, że siedział przede mną, wyglądało to trochę, jakby mnie zasłaniał.
Pani Alman przestała się w końcu uśmiechać - zamiast tego przewróciła oczami, i zwróciła się do...
Umy.
- Moja droga, jak ty z nimi wytrzymujesz?
Zapytana uśmiechnęła się, ale był to uśmiech pełen jadu, szerzący się jak jakaś zakaźna choroba.
Jak dżuma.
Albo raczej dżUMA.
- Są naprawdę świetni, to tylko złe pierwsze wrażenie. Jeśliby pominąć pewną osobę, nie wiem, przenieść ją czy coś, byłoby dobrze - zwróciła wzrok prosto na mnie, wychylając się aby ominąć wzrokiem Connora (nie dawno ze sobą zerwali, w niewyjaśnionych dla innych okolicznościach), a ja nie miałam śmiałości, żeby na nią spojrzeć więc wbiłam wzrok w dłonie Connora, które się zacisnęły.
Wbijał paznokcie w opuszki palców.
- Pomyśl o tym, ciociu - grymas przebiegł przez jej twarz gdy w końcu usiadła.
Connor jednak wciąż tego nie robił.
- Siadaj - warknęła w końcu nauczycielka.
Pokręcił głową.
- Nie przeprosiła pani Nilay.
Uma uniosła brwi i przez chwilę wydawało mi się, że była pod wrażeniem.
Ale to był ułamek sekundy.
- Jak się nazywasz? - chwyciła długopis i kartkę a na jej ustach znów wykwitł ten szalenie irytujący uśmiech.
- Connor Parker.
- Zgłosisz się z tą kartką do dyrektora.
Uśmiechnął się krzywo i patrząc na Umę odpowiedział:
- Już nie mogę się doczekać, kiedy w końcu porozmawiam sobie z moim ulubionym wujkiem.
No tak.
Jak mogłam zapomnieć?
Dyrektor Clarens jest młodszym bratem mamy Connora.
Uma doskonale o tym wiedziała.
Ale chyba nie spodziewała się, że Connor zagra tymi samymi kartami.
Zanim wyszedł, odwrócił się do mnie a ja zdołałam wykrztusić krótkie 'dziękuję'.
- Nie ma za co, Nily.
Zaczerwieniłam się i szybko ukryłam twarz za kurtyną włosów, żeby nikt (a w szczególności Uma) tego nie zauważył.
Pani Alman zebrała kartki, a ja odważyłam się uśmiechnąć do ludzi, którzy jakimś dziwnym trafem lubili mnie na tyle, by postawić się nowej nauczycielce.
A oni to odwzajemnili.
*
Po lekcjach planowałam jak najszybciej złapać autobus, żeby zdążyć odebrać dzieciaki z przedszkola i ugotować obiad, zanim pozostali wrócą z pracy i szkół.
Jednak moje plany uległy zmianie, gdy podszedł do mnie Connor.
Wcześniej pożegnałam się z Ellie, która paskudnie pożarła się z Umą.
Oczywiście chodziło o mnie...
- Masz już koniec lekcji?
- Tak, czekam na autobus.
- Podwiozę cię.
- Nie, dziękuję, nie kłopocz się. Już i tak bardzo wiele dla mnie dzisiaj zrobiłeś... A, właśnie! Jak było u dyrektora?
Roześmiał się.
- Zmieni nam wychowawcę jeszcze w tym tygodniu. Musi tylko zwołać radę nadzorczą. I nie musisz mi za nic dziękować, Nily.
- A jednak nie każdy był na tyle... - zabrakło mi odpowiedniego słowa.
- Dżentelmeński - podsunął i oboje się zaśmialiśmy.
Sympatyczny był.
I to nawet bardzo.
- Dokładnie. Nie wiem jak ci się odwdzięczyć...
- Wystarczy, że zgodzisz się na podwózkę.
- Niestety, muszę jeszcze odebrać dzieciaki.
- Przewidziałem to - oświadczył i wskazał na vana, który należał do jego matki.
Najwidoczniej to nim dzisiaj przyjechał, jeszcze zanim w jego umyśle uroiła się myśl o podwożeniu mnie, ale i tak było to miłe z jego strony.
Zgodziłam się, w kilka minut znaleźliśmy się pod przedszkolem, gdzie przytrzasnęłam palec suwakiem swetra Josie i pomyliłam drzwi - zamiast do wyjścia, zaprowadziłam dzieciaki do kotłowni.
Ale poza tym, wszystko było świetnie.
Luke i Connor zagadali się o broniach masowego rażenia tak, że nie mogłam ich od siebie oddzielić.
Veon i Josie nakarmieni przez niego cukierkami, wymogli z kolei obietnicę wspólnej gry w berka.
A on się na to zgodził, bez żadnego problemu, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu.
Dzieciaki wybiegły z auta, a po nich wygramoliłam się ja.
Connor również wyszedł.
- Dzię...
- NIE! - krzyknął wesoło. - Naprawdę, proszę cię, nie dziękuj mi już więcej.
- Och... No dobrze...
Staliśmy chwilę w milczeniu.
- Wiesz, pomyślałem, że wygodnie będzie, jeśli będę cię zawoził do szkoły, co ty na to?
- Jeśli to nie problem...
Nie chciałam wiecznie fatygować Chase'a.
- Żaden - przysunął się bliżej i nagle zesztywniał. - To twój chłopak?
Odwróciłam się.
Na werandzie siedział Orhan z książką na kolanach.
- Nie, nie. To... Tylko Orhan, mój przyjaciel.
Connor skinął głową lustrując go przeciągłym spojrzeniem i przytulił mnie na pożegnanie tak, że nozdrza wypełnił mi zapach jego perfum.
Szłam w stronę domu, w znakomitym humorze, dopóki Orhan nie odezwał się grobowym, i prawdziwie chłodnym głosem:
- Tylko Orhan?
CZYTASZ
Kolory niebytu
Kısa HikayeOrhan jest niewidomym muzykiem, zadziwiającym otoczenie otwartością serca i umysłu. Nilay jest całkowicie zdrową fajtłapą, która nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi zadaniami i wciąż popełnia gafę za gafą. Pewnego dnia ona strzela największą...