8.Nic nie rozumiem

231 21 9
                                    

Właśnie wychodzę od pani ginekolog.Za 2 miesiące urodzę zdrową dziewczynkę.Jestem cała w skowronkach.Uśmiecham się do siebie i wychodzę z przychodni.Wyciągam telefon z torebki i wybieram numer do mamy.

-Tak?

-Mamuś?!Dziewczynka!

-Jak się cieszę!Wiedziałam! - piszczy.

-Jestem taka szczęśliwa!

-Ja bardziej!

-Będę za godzinę w domu, dobrze?

-Oczywiście.Zrobić ci coś do jedzenia?

-Nie.Zjem coś na mieście.

-To nie zdrowe.

-Och przestań - jęczę zirytowana. - Zjem i tyle.

-Rób jak uważasz.

-Okej.Pa.

-Pa!

Rozłączam się i chowam spowrotem telefon do torebki.Kieruję się więc do apteki.Muszę kupić jakiś krem na rozstępy.Nienawidzę ich.Chcę po ciąży jakoś przyzwoicie wyglądać.

W drodze do apteki spotkałam Marcina i dowiedziałam się, że Adam u nich był.Przyznam, nie interesowało mnie to zbytnio.Znalazł sobie nową dziewczynę i wydaje się być szczęśliwy.BEZE MNIE.

-Rita?! - słyszę za sobą.

Odwracam się i widzę Stuarta z ADAMEM.Przełykam głośno ślinę i patrzę na nich jak zbliżają się do mnie.Nie chciałam go widzieć.

-Cześć! - uśmiecha się Stuu.

-Hej - mruknęłam.

-Jak tam? - spytał i wskazał na brzuch.

Złapałam się za niego i spuściłam wzrok.Westchnęłam i spojrzałam na bruneta.

-Dobrze - skłamałam.

Było źle.Zajebiście kurwa źle.

-A mnie to już w ogóle tu nie ma -powiedział Adam.

-Mnie to już w ogóle nie było przez 3 miesiące, przepraszam NAS -przewróciłam oczami.

-Sama się wyprowadziłaś - spojrzał na mnie.

-Owszem, ale musiałam.Nie starałeś się o mnie i wolałeś znaleźć nową dziewczynę -uśmiechnęłam się fałszywie.

-To nie jest moja..

-Nie ineresuje mnie to - przerwałam - Jesteś szczęśliwy beze mnie?Bez nas? -spytałam

-Ja.. - zaczął. - Zagubiłem się w tym wszystkim.Ja..tęsknie za wami.Bardzo was kocham..ale..to mnie męczy -westchnął.

-Co, kurwa?! - wydarłam się. - Ciebie to męczy?!Co ja mam powiedzieć?!Nie było cię przez ten cały czas i to ja musiałam sama przechodzić przez to, a przypominam,  że najgorsze przede mną.Nie było cię, kiedy dowiedziałam się, że za 2 miesiące urodzę zdrową dziewczynkę.Nie było cię, kiedy cierpiałam i tęskniłam za tobą -rozpłakałam się. - Nie było cię..kurwa!Nigdy cię nie było!

Nawet nie zauważyłam, że Stuart sobie poszedł.Super.Zostawił mnie z nim samą.

-Dziewczynka?! - spytał i uniósł swoje brwi do góry.

-Tak durniu!Wiesz?!Nienawidzę cię!Odszedłeś, nie dawałeś znaku życia, a jak już przyjechałeś to nawet nie napisałeś mi smsa!Zbywałeś mnie.I jeszcze do tego tamta brunetka!Wiesz jak ja się czułam?!Jak jakaś nic nie znacząca szmata!

Już w dupie miałam to ,że znajdowałam się na ulicy i wydzierałam się na niego.Musiałam wygarnąć to co mi leży na sercu.

-Musiałem, kurwa odpocząć!!

-Ode mnie?!To ci się udało!

Pokręciłam głową i odwróciłam się na pięcie od niego.Już mam go dość.Jak można nienawidzić osobę, którą się kocha?

-Zaczekaj - chwycił mnie za łokieć.

-Puść! - wyrwałam się. - Nie mam już ci nic do powiedzenia.Tyle w tym temacie.

-Kocham cię - powiedział szeptem.

-Kłamiesz!

-Nie!Naprawdę cię kocham!

-Jakby tak było, to byś nas nie zostawił!

-Musiałem..

-Mam w dupie to co musiałeś.Jak zakładasz rodzinę to trzeba przy niej być, a nie wyjeżdżać gdzie się chcę i na ile.Postąpiłeś jak dzieciak! Tak się zachowuje ojciec? - zaśmiałam się.

-Rita..

-Przestań.Jesteś kłamcą.

Spojrzałam na niego.Wyglądał strasznie.Wielkie wory pod oczami i jego kolor oczu nie był zielony.Nie lubię jak jest smutny.Ale cholera?!

-Wróć do mnie - błagał.

-Żebyś znowu potem uciekł?

-Nie ucieknę!Kochanie!

Westchnęłam i przymrużyłam oczy.Już naprawdę nic nie rozumiem.Nie umiem zapomnieć tego wszystkiego i mu wybaczyć.

-Ja..Adam..muszę myśleć o dziecku.

-Wiem, że stchórzyłem.Ja..miałem tego wszystkiego dosyć.Musiałem odpocząć.

-Fajnie się odpoczywało? - spytałam sarkastycznie.

-Bez ciebie nie.

Parsknęłam.

-Kocham cię - powiedział, a we mnie obudziły się uczucia.

Nie daj się zwieść, nie.On cię oszukuje.

-Rita - podszedł do mnie i mogłam poczuć jego perfumy. - Cały czas o was myślałem - dotknął mojego brzucha, a ja się spięłam.

Spojrzałam na jego ogromną dłoń i uśmiechnęłam się.Dawno nie czułam jego dotyku.

-Nie - wzięłam ją. - Daj mi spokój.

-Kochanie...

-Teraz kochanie?!Lepiej idź sobie do tej brunetki!

-Ona nic nie znaczy! - krzyknął.

-To dlaczego pozwoliłeś jej wisić na sobie? - uniosłam jedną brew.

Otworzył usta aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął.

-Widzisz?To idź do niej - powiedziałam i odeszłam od niego.

Nie gonił mnie, pozwolił w spokoju iść.

_____________

Kochani przepraszam, że nie było wczoraj rozdziału, ale po szkole brat mnie wywiózł pod Poznań i wróciłam dopiero po 23 XD

Jak się podoba?

Tak szczerze to trochę smutno mi z tego powodu, że on ją zostawił :c

Komentujcie ;*

W końcu musi być dobrze (cz.2 "Wszystko będzie dobrze") [Naruciak]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz