Rozdział 10 - Nieoczekiwany zwrot akcji..

3.1K 136 5
                                    

 -Co tu się.. - powiedział Harry do pokoju. No.. niezręczna sytuacja.

-Weronika lubi spadać z łóżka - odpowiedział Louis spoglądając na mnie. Nadal chciało mi się śmiać.

-A co ty robiłeś na podłodze? - ale Harry dziwnie się na nas patrzy..

-Szukałem skarbów, wiesz.. gumki do włosów, skarpetek.. kurzu..

-Aha.. Wera, dziś przyjdę po Ciebie jak będziesz wracać za szkoły. No.. kurde.. umowa. - nagle jego stopy stały się interesujące. Mnie też się nie podoba to, ale.. chyba tak musi być.

-No ok.. a wy nie macie jakiś prób? - zapytałam.

-Mamy o 10:00.. czy.. czy mogłabyś wziąść swoją rękę z mojej? Bo się na niej opierasz.. - wydukał Lou. Ups.. rzeczywiście.

-Dobra chłopaki ja idę pod prysznic, a wy sobie pogadajcie.. Larry haha - Po tych słowach zobaczyłam ich spojrzenia, które mówiły "trzeba ją dorwać". Powoli zbliżyłam się do drzwi, Wiedziałam co się szykuje. Szybko się zerwali i zaczęli za mną biec. Dzięki Bogu drzwi do łazienki mojej mamy były otwarte. Raptownie je zatrzasnęłam za sobą i zaczęłam się śmiać. Co to był za pościg.

-Tylko wyjdziesz! - krzyknął Lou, na co bardziej zaczęłam się śmiać.

Pół godziny później, gdy wszyscy byli na górze (tak przynajmniej mi się wydawało) wzięłam mundurek, torbę, kasę na II śniadanie i wyszłam z kompleksu. Dziś jestem bardzo rozbawiona, bo przez kawałek drogi.. mogłam śmiać się z byle czego. Jejku.. co się ze mną dzieje.

Kiedy dotarłam do budynku szkoły, od razu poszłam sprawdzić w jakiej sali zaczyna się pierwsza lekcja. No to.. czas przyznać się, że umiem na sprawdziany... kompletnie nic. Może w międzyczasie uda mi się zrobić ściągę, chociaż za wzorów na matematykę. Nie ogarniam tych całych sinusów i cosinusów. To dla mnie czarna magia. Całe szczęście, że w szkole niewiele osób zwraca uwagę na plotki, które krążą w internecie (gdybym była w Polsce to.. miałabym.. przerąbane). Tylko Carolina raz zapytała mnie czy przyjaźnię się z Harrym, na co ja odpowiedziałam, że tak. Przecież trzeba utrzymać tę fałszywą wiadomość.

Po szkole, z resztą jak zgodnie z umową Harry na mnie czekał. Podeszłam do niego i przytuliłam. No bo "przyjaciele" tak się witają. Ugh..

-I jak tam lekcje? - A co ja mam odpowiedzieć? Ze koszmarnie? Że nie udało mi się zaliczyć sprawdzianów? (coś tam nazmyślałam.. trzymam kciuki, żebym dostała chociaż dwójkę).

-W miarę ok.. eh.. - odpowiedziałam.

-Tak się cieszę, ze w końcu jestem w Londynie. Mam czas dla swojej jedynej przyjaciółki, idziemy na lody? Ja stawiam. - nagle powiedział Hazza. Czemu on ma taką zmianę humorów? Zdziwiłam się, ale po chwili zorientowałam się, że ludzie z mojej szkoły znaleźli sobie bardzo ciekawe zajęcie.. "gapienie się na nas".

-Z wielką chęcią Harry - posłałam mu uśmiech. Po drodze trochę rozmawialiśmy o lekcjach. Szczerze to nie lubię gadać z kimś o lekcjach i wgl. , no ale.. mieliśmy rozmawiać tak?

-Dzisiaj wyskoczyłaś z Larrym.. powiem Ci, że przesadzasz.. - z rozbawioną miną powiedział, gdy siedzieliśmy przy stoliku. Czy on.. powstrzymywał się przed wybuchem śmiechu? o.O

-Ja nie przesadzam. Ja po prostu lubię was denerwować - zaśmiałam się.

-Nie radzę Ci robić tego więcej. - wyraz twarzy z pogodnej zmienił sie na poważny. Oho.. coś się kroi.

-Bo mnie złapiecie? Oto Ci chodzi? - Cisza.. czy chociaż raz nie możesz mi odpowiedzieć? Ugh.. chłopaki. Nigdy ich nie zrozumiem. I tak jeszcze chyba z 10 min. siedzieliśmy w milczeniu. Powiedziałabym mu coś, ale.. nie chciałam robić kłótni.. "zepsułabym wszystko". W pewnym momencie jego komórka zadzwoniła, przy okazji.."pobudzając go do życia".

-Styles.. tak.. a Kate już jest? (o ile kumam.. to z moją mamą jest na  "ty"..) No dobrze. (zwrócił się do mnie) Chodź przyjaciółko, musisz przecież już wracać do domu. - skinął na fanki obok.

-A no tak.. i tak miałam iść, bo wiesz.. szkoła, sprawdziany..

-Chodź.

Po wyjściu z kawiarni.. niespodziewanie otoczyli nas paparazzi. Nie wiedziałam, że tak wścibscy są w Londynie. Musiałam trzymać się blisko Hazzy, bo bym go zgubiła. Koszmar. Błyski fleszy, mnóstwo dziennikarzy, masa ludzi. Czy świat zaczyna się kręcić, czy.. mi się robi słabo? Stawiam na drugą opcję.

-Harry czy to twoja nowa dziewczyna?!

-Jak długo jesteście razem?!

-Odpowiedz nam! - pytanie padało jedno po drugim. Uf.. oddychaj. Nakazałam sobie.

-Dość! - krzyknął Harry. - Czy nie mogę normalnie spotkać się z przyjaciółką? Czy to tak trudno zrozumieć, że nie jesteśmy parą? - On cały się trząsł od gniewu. A Ci paparazzo? Mieli z niego ubaw. Pewnie jutro Hazza będzie na okładce jakiegoś durnego czasopisma.

W pewnym momencie po prostu puścił moją dłoń. Próbowałam go odnaleźć, ale na próżno.. za dużo ludzi było. Nim się spostrzegłam, byłam już na jezdni. W ostatniej chwili spojrzałam w prawą stronę, ale zobaczyłam tylko światła zbliżającego się w moją stronę auta. Już po mnie. Nie policzyłam nawet do trzech, gdy poczułam, że tracę kontakt ze światem. Ostatnie co słyszałam, to pisk opon i głos Harrego krzyczący moje imię. Głupi Modest. Nie przeżyję tego. Przysięgam.

Od autorki: pam pam paam :D taki tam nagły obrót akcji.. co dalej? tego dowiecie się już jutro :)

Why me and 1D? PL ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz