"Widzę dwie osoby przed sobą. Są one obydwie ubrane na czarno i zbliżają się ku mnie. Nie wiem jakim sposobem, ale nie mogę się cofnąć. Stoję w miejscu. Gdy już są bliżej zauważam ich kaptury.. nie wiem co robić. Zaczynam krzyczeć. To nie pomaga.. nagle.. zatrzymują się przede mną i każdy z nich wyciąga ku mnie rękę. Nie wiem co zrobić, więc chwytam dłoń postaci po lewej stronie. Kaptury spadają i widzę twarz tego, co mnie trzyma. Harry. Jego twarz jest uśmiechnięta, ale zakrwawiona. Znowu jakiś koszmar mi się śni? Ugh.. Chcę uciec, ale on nadal mnie trzyma. W pewnym momencie przytula mnie. Nie czuję bicia jego serca.. znowu krzyczę. A on ucisza mnie mówiąc: - Cii.. przecież to ja.. twój Harry.."
-Pobudka śpiochy! - krzyknął Liam na cały pokój, całe szczęście budząc mnie z tego głupiego snu. Chwała Bogu! - Mamy bardzo mało czasu, więc ruchy i na śniadanko!
-Daj spokój Li - założył na głowę poduszkę Niall. - Która jest godzina.. chyba mamy jeszcze czas..
-Jest po 4, więc radziłbym ruszyć każdemu swoje 4 litery, bo wyjdą z tego konsekwencje. - pogroził palcem, a ja się zaśmiałam. - Aż taki śmieszny jestem?
-Tak.. - odpowiedziałam i (uwaga..) jako jedyna wstałam z łóżka! Nie chciałabym być mokra jak chłopaki za chwilę. Naprawdę.. Liam jest nieobliczalny (np. potrafi wziąść wiadro wody i.. rozlać je na osobę śpięcą), dlatego ja wolę się go słuchać. Wzięłam krótkie jeansowe spodenki i szarą bluzę z "TW" na samym środku. Jeszcze z 1D nie zgłupiałam, więc będę godnie reprezentować mój fandom.
Na całe szczęście nie dzielę łazienki z chłopakami. W łazience na dole wzięłam szybki prysznic, potem ubrałam się a włosy uczesałam w warkocza na boku. Ojej.. mogę się tak częściej czesać. Gdy wyszłam, to od razu poszłam spakować szczotkę, przybory do mycia zębów do torby. Hm.. ale zaraz zaraz... ja z nimi jadę (lecę) do USA, a co z moją szkołą? Na tą myśl wywróciłam oczami. Jeśli tutaj wrócimy, to będę miała zaległości po tąd. W kuchni powoli wszyscy zaczęli się schodzić. W jadalni usiadłam między Lou a Harrym, który.. rozbawił nas tym, że.. prawą ręką mnie obejmował i.. próbował zjeść jajecznicę. Gdy zapytałam się go dlaczego to robi, to odpowiedział, że nie zamierza mnie nigdzie puścić i ciup się o mnie martwi, że się zgubię... (no cóż, wszystko jest możliwe).
O godzinie 5:30 do kompleksu przyszły dziewczyny. Jedyna Eleanor nie była w dobrym humorze, gdy zobaczyła minę Louisa, który będzie musiał spędzać z nią czas. Oj ja już się za nich wezmę. Doprowadzę jeszcze do tego, że się pogodzą. Po krótkim przywitaniu wszyscy wsiedliśmy do busa i.. kierunek lotnisko. Chłopaki jak zwykle się wygłupiali co chwilę. Zayn... był bardzo..ee.. jak to określić.. po prostu mocno przytulał Perrie.
Po dotarciu na lotnisko trzeba było szybko dostać się do samolotu. Chociaż jest to godzina poranna, to paparazzi są wszędzie (dosłownie).
-Auć.. - złapałam mocniej Harrego za ramię.. - moja kostka...
-Wszystko ok?
-N..no chyba tak.. musiałam źle stanąć.. - Nagle.. poczułam, że nie stoję na ziemi. Z lekkim strachem obróciłam głowę. Ach ten Harry. To wyglądało jakbym była jakąś panną młodą czy coś. I nie wiem jakim cudem on mnie uniósł, chyba wykorzystał moją nieuwagę. Idąc dalej przez lotnisko (oczywiście ja nadal w ramionach Harrego) zauważyłam, że Louis.. tak jakby przymusowo trzyma rękę El. Niech tylko ta dwójka zostanie ze mną sama.. już ja ich pogodzę.
-Czy moja królewna może już zejść? - zapytał Hazza po pewnym czasie.
-Buu.. a było tak wygodnie.. - zaśmiałam się.
-Jak się ze mną ożenisz to tak będzie codziennie - na te słowa spłonęłam rumieńcem. Ja, on.. i ślub? za 8 miesięcy mam dopiero 18-nastkę, więc takimi bzdetami nie będę zawracać sobie głowy.
CZYTASZ
Why me and 1D? PL ✓
أدب الهواةKiedy twoja mama jest stylistką, życie wydaje się prostsze. Dostajesz więcej pieniędzy na kieszonkowe, poznajesz gwiazdy, które ona stylizuje i w ogóle. Ale najgorszym momentem jest chyba to, kiedy traci pracę i szuka nowej. I właśnie tak jest u mni...