"Ciemność.. wszędzie jest ciemno. Biegnę przed siebie zmierzając w nieznanym kierunku. Na sobie mam tylko białą suknię, która faluje na wietrze. Dleczego uciekam? Sama tego nie wiem.
Wbiegam głębiej w las. Strach coraz bardziej daje się we znaki. Nie mam już siły. Z trudem opieram się o najbliższe drzewo. Nagle w oddali.. błysnęło jakieś światło, które zaczęło zbliżać się w moją stronę.
-Weronika uciekaj - usłyszałam glos niedaleko mnie. Nie posłuchałam się go, ale.. jakaś siła pociągnęła mnie w stronę polany. Jest za spokojnie.. mam przeczucie, że zaraz coś się wydarzy.
-Uspokój się.. - ktoś wycharczał. Ruszyłam w tamtym kierunku i.. zamarłam. Brązowy basior (wilk) szarpał się z ciałem nieżywej dziewczyny. Nagle.. wygiął się do tyłu, stanął na dwóch łapach i... na moich oczach przemienił się w harrego. Był umorusany we krwi. W pewnym momencie spojrzał na mnie złotymi ślepiami. Z przerażenia zaczęłam się cofać krok po kroku. Poczułam, że na coś wpadłam lub raczej na kogoś. Czyiś oddech zaczął krążyć po mojej szyi.. potem ten ktoś wyszeptał mi do ucha..
-Osoba, która Cię kocha, tak naprawdę chce Cię wykorzystać, nie daj się zwieść..
-Skąd to niby wiesz? - wyszeptałam.
-Znam go, zaufaj mi a będzie dobrze..
-Ja.. - odwróciłam się do tyłu. Tą tajemniczą osobą okazał się Louis. Miał krwisto czerwone oczy oraz wysunięte kły. Ten sen jest jakimś głupim żartem! Ja jestem Bellą, Harry Jacobem a Louis.. Edwardem? Czyżby "Zmierzch" mi się przypomniał.. i to akurat kiedy śpię? Tylko nie to..
Zamknęłam oczy i w jednym momencie znalazłam się w innych ramionach, które mnie oplatały. Teraz.. to był Harry.
-Proszę Cię, to właśnie jemu nie ufaj, on chce.. - niestety wilkołak nie dokończył, bo głodny wampir rzucił się na nas. Oczekiwałam na najgorsze gdy..."-Aaaaaaaa! - krzyknęłam przy okazji się budząc z tego koszmaru. Po chwili uświadomiłam sobie, że jestem cała spocona, a oczu płyną mi łzy. W dodatku chłopaki się dziwnie na mnie patrzeli. Ej.. czemu ja się lekko bujam?
-Cii.. spokojnie.. - wow.. nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Liam mnie uspokaja i przytula. Oddychaj.. pamiętaj o oddychaniu.. n.. nie potrafię.
-To był tylko zły sen.. - usłyszałam obok. Ten głos należał chyba do Zayna..
-M.. miałam koszmar.. - wymamrotałam, choć wątpię, żeby oni mnie zrozumieli. Nie miałam kontroli nad sobą, bo nadal łzy płynęły mi po policzkach. Eh.. sprawiam same kłopoty.
-Co się.. - Harry uważnie przypatrzał mi się. - Zawołajcie panią Kate! (Kasię) Coś się z Werą dzieje.. nie możemy jej uspokoić! - krzyknął.. Harry? Chyba tak, po przed chwilą przede mną stał. Ale.. czy to możliwe, abym jeszcze dryfowała między snem a rzeczywistością? Przyjrzałam się lepiej. Niestety nadal wszystko widziałam jakby przez mgłę.. eh.. jest jeszcze ciemno, więc.. nie rano. Gdy moja mama weszła do pokoju to z troską usiadła przy mnie. Wiadomo, że kiedyś mówiła coś , że zawsze tak mam po koszmarze, nie mogę zwyczajnie się wybudzić. Moje myśli biegają jeszcze gdzieś po śnie. Ajajaj..
-wera.. chodź.. powoli - Czy ja mogę w końcu odzyskać kontrolę nad swoim ciałem? (Ale to dziwnie brzmi ...) Właśnie teraz byłam prowadzona gdzieś, ale.. chyba do sypialni mojej mamy.
-Córuś, spójrz na mnie, weź głęboki oddech i powiedz mi co Ci się śniło. - Tak mamo, bardzo łatwo mi to powiedzieć.. ehe.. w dodatku przy chłopakach.
-Ja.. to znaczy mi.. śnili się chłopcy.. już kolejną noc..
-Razem czy jakieś konkretne osoby?
-Raz cały zespół, czasami tylko Louis i Harry..
-A kto teraz?
-Louis i Harry..
-Czy byłaś w lesie? - przytaknęłam głową. Te pytania mogą się wydawać idiotyczne, ale ja.. powoli wracałam do rzeczywistości. W między czasie chłopaki patrzeli się na mnie jak.. na wariatkę? To chyba dobre określenie.
-Czy ona zawsze tak ma? - zapytał Niall.
-Tylko jak naprawdę zły sen się jej przyśni, to tak. Proszę was.. okażcie jej trochę współczucia, a nie patrzycie się tak na nią. Ona jest jeszcze w wieku nastoletnim i to się zdarza.. Dobrze.. mam do was sprawę, który spośród was jest najbardziej trzeźwy (czytaj rozbudzony).
-O piątej rano? - zdziwił się Zayn.
-Tak, ktoś musi wyciągnąć Weronikę na świeże powietrze.
-No dobrze, w takim razie ja pójdę - zgłosił się Louis. O nie.. wampir.. on.. stop! To nie jest ten durny sen. Muszę się otrząsnąć.
-O której mam z nią wrócić?
-Tak za dwie godziny. - Jest godzina 5:00 a mama wysyła mnie na spacer po Londynie z Lou? Niezbyt to mi się podoba. Gdy tak na pół reagowałam, ubrałam się i wyszliśmy. W pierwszej godzinie żadne z nas nie wypowiedziało ani słowa. Dopiero gdy słońce wzeszło, bardziej się otworzyłam. Zabawne było to, że tak dużo mówił o tym ,że ja i Harry pasujemy do siebie. Nie widzę tak tego, ale może jednak. Widzę, że pomogła mu wczorajsza rozmowa.
Oby te koszmary szybko nie powróciły. Po powrocie do domu wszystko już był ok. O godzinie 7:40 Harry i Lou zawieźli mnie do szkoły. Mówiłam im, żeby nie robili sobie kłotopu, ale się uparli.
CZYTASZ
Why me and 1D? PL ✓
FanficKiedy twoja mama jest stylistką, życie wydaje się prostsze. Dostajesz więcej pieniędzy na kieszonkowe, poznajesz gwiazdy, które ona stylizuje i w ogóle. Ale najgorszym momentem jest chyba to, kiedy traci pracę i szuka nowej. I właśnie tak jest u mni...