3. Gdziekolwiek się ukryjesz, ja i tak cię znajdę

472 49 17
                                    

Siedziałam w saloniku na łóżku Nate'a i zastanawiałam się, czy miał rację.
Że jego stare towarzystwo z Karoliny Południowej będzie nas prześladować w Kalifornii. To przecież przez nich się przenieśliśmy. Nie wierzyłam, że mogliby szukać nas na drugim końcu Stanów.

- Sophie, posłuchaj, musimy porozmawiać w innym miejscu, bo możemy być na podsłuchu - zaczął szeptem.
- Czy ta sprawa dotyczy kogoś spoza naszego grona?

- Chyba... Luke'a - oddałam niepewnie, podtrzymując cichy ton.

- Dobra, jeśli go to dotyczy, to powiadommy go o domniemanym zagrożeniu.

- Ale cholera, skąd możemy wiedzieć, że to ktoś z Karoliny?

- Nie wiemy. Ale to przeczuwam. I siedź cicho, jedziemy do niego - warknął na mnie i ponaglił moją osobę do wyjścia.

- Zadzwonię jeszcze do niego, żeby go uprzedzić - wyjęłam telefon z kieszeni, który szybko mi zabrał.

- Nie wiem w jakim stopniu cię kontrolują, ale lepiej tego nie rób. Twój telefon może być namierzony. Mój w sumie też.

- Matko, czuję się jak w jakimś chorym kryminale, chociaż znając życie jakiś gimbus się nudzi i robi sobie żarty! - Warknęłam stojąc już przy drzwiach auta.

- Nie znamy do końca powagi sytuacji, więc przestań się wydzierać jak największa osobistość tutaj, Soph - rozkazał i wsiedliśmy do jego samochodu. Pieprzony samochód, nie chciał mi go dawać, bo bał się, że zrobię sobie krzywdę. A to rodzice namawiali mnie do zrobienia prawa jazdy!

Nate jechał już kilka minut a ja patrzyłam tępo w jeden punkt.

- Sophie, tak mi przykro, że to ty płacisz za moje błędy - powiedział szeptem, a w jego oczach zauważyłam łzy. Pierwszy raz mój brat zachowywał się w taki sposób!

- Nie wracajmy do starych spraw, bo to też moja wina - rzuciłam szybko.
Tak, ja też czułam się źle, ale nie chciałam okazywać słabości. Ciągle czekałam na sms'a, w którym ten człowiek napisałby, że robi sobie ze mnie żarty. Niestety nic takiego się nie działo.

- Po co w ogóle się w to wszystko mieszaliśmy? - Zapytał. Miałam ochotę zadać takie samo pytanie, ze szczególnym uwzględnieniem jego wkładu.

***

- Hej - przywitałam mojego chłopaka, a Nate powitał go podniesieniem dłoni. Luke ściągnął brwi i przygryzł wargę.
- Wpuścisz nas dzisiaj?

- Tak, wejdźcie - oddał szybko, zamknął drzwi frontowe i ponaglił na górę.
Jego pokój był ogarnięty bardziej niż zwykle. Ubrania utworzyły stosik na fotelu obrotowym, a wszystkie rupiecie leżały na biurku.

- Słuchaj, mam ważną sprawę. Jesteśmy tutaj z Nate'm, bo ktoś mnie prześladuje - wyłożyłam kawę na ławę w kilka sekund i poczułam, jak moje wnętrzności się napinają.

- Czekaj, co ty mówisz? - Zapytał zdziwiony. W jego reakcji brakowało jeszcze nerwowego śmiechu.

- Ktoś pisze do niej dziwne sms'y - dodał Nate. - Soph, może pokaż nam wszystkie te wiadomości, co? - Zaproponował, a ja to zrobiłam. Chłopaki patrzyli na wiadomości i z każdą otwierali oczy coraz szerzej.

- Szkoda by było, gdyby coś mi się stało?! - Krzyknął. - Jakiś pieprzony nastolatek robi sobie z ciebie żarty!

- Luke, nie wiem, co się dzieje, ale przepraszam - powiedziałam spokojnie, chociaż moje wnętrzności płonęły. Nie miałam siły na tyle nerwów.

Calm My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz