Siedziałam w saloniku na łóżku Nate'a i zastanawiałam się, czy miał rację.
Że jego stare towarzystwo z Karoliny Południowej będzie nas prześladować w Kalifornii. To przecież przez nich się przenieśliśmy. Nie wierzyłam, że mogliby szukać nas na drugim końcu Stanów.- Sophie, posłuchaj, musimy porozmawiać w innym miejscu, bo możemy być na podsłuchu - zaczął szeptem.
- Czy ta sprawa dotyczy kogoś spoza naszego grona?- Chyba... Luke'a - oddałam niepewnie, podtrzymując cichy ton.
- Dobra, jeśli go to dotyczy, to powiadommy go o domniemanym zagrożeniu.
- Ale cholera, skąd możemy wiedzieć, że to ktoś z Karoliny?
- Nie wiemy. Ale to przeczuwam. I siedź cicho, jedziemy do niego - warknął na mnie i ponaglił moją osobę do wyjścia.
- Zadzwonię jeszcze do niego, żeby go uprzedzić - wyjęłam telefon z kieszeni, który szybko mi zabrał.
- Nie wiem w jakim stopniu cię kontrolują, ale lepiej tego nie rób. Twój telefon może być namierzony. Mój w sumie też.
- Matko, czuję się jak w jakimś chorym kryminale, chociaż znając życie jakiś gimbus się nudzi i robi sobie żarty! - Warknęłam stojąc już przy drzwiach auta.
- Nie znamy do końca powagi sytuacji, więc przestań się wydzierać jak największa osobistość tutaj, Soph - rozkazał i wsiedliśmy do jego samochodu. Pieprzony samochód, nie chciał mi go dawać, bo bał się, że zrobię sobie krzywdę. A to rodzice namawiali mnie do zrobienia prawa jazdy!
Nate jechał już kilka minut a ja patrzyłam tępo w jeden punkt.
- Sophie, tak mi przykro, że to ty płacisz za moje błędy - powiedział szeptem, a w jego oczach zauważyłam łzy. Pierwszy raz mój brat zachowywał się w taki sposób!
- Nie wracajmy do starych spraw, bo to też moja wina - rzuciłam szybko.
Tak, ja też czułam się źle, ale nie chciałam okazywać słabości. Ciągle czekałam na sms'a, w którym ten człowiek napisałby, że robi sobie ze mnie żarty. Niestety nic takiego się nie działo.- Po co w ogóle się w to wszystko mieszaliśmy? - Zapytał. Miałam ochotę zadać takie samo pytanie, ze szczególnym uwzględnieniem jego wkładu.
***
- Hej - przywitałam mojego chłopaka, a Nate powitał go podniesieniem dłoni. Luke ściągnął brwi i przygryzł wargę.
- Wpuścisz nas dzisiaj?- Tak, wejdźcie - oddał szybko, zamknął drzwi frontowe i ponaglił na górę.
Jego pokój był ogarnięty bardziej niż zwykle. Ubrania utworzyły stosik na fotelu obrotowym, a wszystkie rupiecie leżały na biurku.- Słuchaj, mam ważną sprawę. Jesteśmy tutaj z Nate'm, bo ktoś mnie prześladuje - wyłożyłam kawę na ławę w kilka sekund i poczułam, jak moje wnętrzności się napinają.
- Czekaj, co ty mówisz? - Zapytał zdziwiony. W jego reakcji brakowało jeszcze nerwowego śmiechu.
- Ktoś pisze do niej dziwne sms'y - dodał Nate. - Soph, może pokaż nam wszystkie te wiadomości, co? - Zaproponował, a ja to zrobiłam. Chłopaki patrzyli na wiadomości i z każdą otwierali oczy coraz szerzej.
- Szkoda by było, gdyby coś mi się stało?! - Krzyknął. - Jakiś pieprzony nastolatek robi sobie z ciebie żarty!
- Luke, nie wiem, co się dzieje, ale przepraszam - powiedziałam spokojnie, chociaż moje wnętrzności płonęły. Nie miałam siły na tyle nerwów.
CZYTASZ
Calm My Life
FanfictionJak to jest być mną? Mogę śmiało odpowiedzieć, że nie jest łatwo. Zbyt szybko straciłam wiele rzeczy. Udawałam spokój, próbowałam zwyczajnie funkcjonować, ale co czułam, wiedziałam tylko ja. Kiedy padłam ofiarą stalku, byłam w niebezpieczeństwie. Po...