13. Myślę, że robisz to naprawdę dobrze

239 34 6
                                    

- Dziękuję, Ethan - uśmiechnęłam się przez łzy i zamknęłam zmęczone płaczem oczy. Nawet nie spostrzegłam, kiedy się uśpiłam.

Rano obudziłam się w sypialni. Zorientowałam się, że zasnęłam w salonie, więc musiałam lunatykować czy coś i postanowiłam się ubrać.

- Jak się czujesz? - przywitał mnie blondyn siedzący w kuchni w telefonem w ręce.

- Dużo lepiej niż wczoraj - przyznałam szczerze i usiadłam obok niego.

- Muszę skonfiskować wszystkie twoje papierosy, żeby cię do nich nie ciągnęło - oświadczył, a ja przewróciłam oczami.

- Nie ciągnie mnie do palenia... - wtrąciłam.

- Tylko do wypalania niezliczonych ilości fajek - dokończył za mnie.

- Dobra, za chwilę ci je przyniosę - rzuciłam zrezygnowana.

- Pójdę z tobą, żebyś przypadkiem niczego nie ukryła - przewidział wszystkie możliwe scenariusze i poszedł za mną. Podałam mu wszystko, co miałam, a on, żeby też go nie ciągnęło, przedzielił każdego papierosa na pół, a z ustnika wyjął kuleczki z miętowym aromatem.

- Wszystko - powiedziałam szczerze.

- Grzeczna dziewczynka - uśmiechnął się i wyszedł.

***

- Idziemy na spacer? - zapytał. Siedziałam z rozładowującym się telefonem w ręku i czytałam książkę.

- Jasne, i tak nie mam niczego lepszego do roboty - uśmiechnęłam się i wstałam. Zarzuciłam na siebie parkę w kolorze khaki i wyszliśmy.

- Czyli... Między nami wszystko gra? - zapytał w drodze do nieznanego mi miejsca.

- Dopóki czegoś nie spieprzysz - syknęłam.

- Dlaczego mówisz, że to ja coś spieprzę? Może ty! - zdenerwował się.

- Może i ja, nieważne - ustąpiłam. - Dlaczego poszedłeś na psychologię? - zainteresowałam się.

- Zawsze chciałem zostać psychologiem. Oczywiście w mniejszym stopniu niż piłkarzem, ale i tak chciałem. No i się spełniło - uśmiechnął się. - A ty? Rzeczywiście jesteś tak dobra, by dostać się na prawo?

- Jasne. Ja też od dziecka chciałam być prawniczką. I nie odeszłam od tego marzenia. Mam tylko nadzieję, że nie obleję tego roku - posmutniałam.

- Wszystko za niedługo się skończy, zobaczysz - puścił mi oczko.

- A gdzie idziemy? - zapytałam.

- Na boisko. Kiedyś tam grałem w piłkę, ale to było dawno temu, jakieś pięć lat wstecz - westchnął.

- Chciałbyś jeszcze tutaj zagrać?

- Pewnie! Jeszcze świetnie byłoby zagrać z ekipą, z którą grałem kiedyś. Teraz chyba nie wypali.

Kiedy doszliśmy na miejsce, zobaczyliśmy grupkę chłopaków biegających za piłką. Mieli około czternastu lat i całkiem dobrze się bawili.

- Chodźmy zapytać, czy możesz zagrać z nimi! - wpadłam na pomysł. Początkowo był sceptycznie nastawiony, jednak po kilku chwilach przekonywania go, weszliśmy na sztuczną murawę.

- Hej - przywitał się, gdyż każdy przerwał grę, bo jakiś starszy wchodził na boisko.

- Chcieliśmy zapytać, czy Ethan może z wami zagrać? - zapytałam, a chłopcy popatrzyli po sobie.

- Jasne, na jaką pozycję chcesz wejść? - zapytał jeden z bramkarzy.

- Na napastnika - odpowiedział bez wahania.

- Dobra, w takim razie Chester, chodź na obronę, bo mieliśmy osłabioną - zarządził. Blondynek spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem, a po tym rozpoczęli grę.

Mój prywatny "ochroniarz" trafił chyba z dziesięć razy. Biegał jak szalony i pomimo tego, że grał z dzieciakami, to i tak błyszczał. Tylko czekałam, aż kiedyś dostanie się do jakiegoś klubu i będzie grał na najwyższym poziomie.

***

- Dobrzy są w rywalizacji - rzucił rześko, a ja zastanawiałam się, jakim sposobem nie odczuwa zmęczenia.

- Widziałam i muszę przyznać, że grasz naprawdę dobrze - uśmiechnęłam się.

- Gdzież podziała się stara Sophie? - zrobił wielkie oczy i udał zdziwienie.

- Chyba szuka swoich papierosów - zażartowałam.

- A ty? Nie chciałabyś ze mną zagrać? - zapytał.

- Ja? Ja jestem kompletną kaleką w jakichkolwiek sportach.

- No proszę - zrobił minę dziecka, które chce czekolady.

- Okej, kiedy? - przystałam z trudem.

- Nawet dziś. Wróćmy do mieszkania, weźmy pieniądze i jedźmy po piłkę - rzucił ochoczo i trochę przyśpieszył kroku. Po kilkunastu minutach szybko wbiegł do mieszkania, zabrał portfel i otworzył drzwi do auta. Następnie pojechał w kierunku, który powoli zaczynałam kojarzyć.

***

- Mamy piłkę! - cieszył się jak małe dziecko.

- Czyli to piłki cię uszczęśliwiają?

- Oficjalne piłki z Adidasa za dwieście dolców? Jak najbardziej! - zachwycał się.

- W takim razie jesteś skory wydać tyle na piłkę, ale na pokój nie? - uniosłam brwi.

- Nie staraj się mnie odczytać - pogroził palcem. Z powrotem wsiedliśmy do rozpadającej się laguny i ruszyliśmy w drogę powrotną.

-Przebierz się w coś do biegania - rozkazał. Założyłam więc shorty w piaskowym odcieniu, koszulkę z Adidasa (żeby pasowała do piłki) i czarną, rozsuwaną bluzę. Modliłam się, żeby nie było mi zbyt zimno. Ethan przebrał się w szare dresy i czarną, zwykłą koszulkę, po czym wyszliśmy i pojechaliśmy na boisko. Było przed dwudziestą, więc dziękowałam Bogu, że nikt nie zobaczy mojej kompromitacji.

- To najpierw robimy rozgrzewkę, pięć kółek - rozkazał i ruszył, a ja za nim. Przy trzecim okrążeniu zaczęłam wymiękać.

- Mam dość, Ethan! - krzyknęłam, kiedy on złapał mnie za dłoń i zaczął ciągnąć. Chcąc nie chcąc przebiegłam cały dystans.

- Okej, więc teraz trochę się pokiwamy, co? - zapytał, a ja za cholerę nie wiedziałam, o co mu chodzi.

- Co?

- Będę próbował ominąć cię jak pachołek, więc musisz zabrać mi piłkę i sama kiwać. Rozumiesz?

- Tak? - skrzywiłam się. Kiedy zaczął dryblować, nie miałam szans, dlatego dawał mi fory. I tak nie byłam w stanie przechwycić piłki.

- Dobra, to teraz pokaż, jak kopiesz na bramkę - rzucił i sam stanął na środku bramki.

Przez chwilę zastanawiałam się, jak kopnąć piłkę, a kiedy już to zrobiłam, ona poleciała w prawo. To wywołało śmiech u piłkarzyka.

- To sam pokaż, mądralo - nie zastanowiłam się nad swoimi słowami. Skoro grał na pozycji napastnika, to musiał być dobry. Kopnął piłkę tak, że przeleciała obok mojej głowy, więc odskoczyłam na drugą stronę przerażona, że szybkość oderwie mi głowę. Usłyszałam gromki śmiech. Nabijał się ze mnie.

- Mówiłam ci, że nie potrafię grać - jęknęłam i zaczęłam iść w kierunku wyjścia.

- Ej, Sophie, myślę, że robisz to naprawdę dobrze! - próbował mnie zatrzymać, a później podbiegł do mnie.

- Myślę, że naprawdę dobrze kłamiesz - ucięłam. Wywołałam u niego uśmiech, ale sama zaczęłam zastanawiać się nad sensem swoich słów.

// szykuje się okropny dzień, trzymajcie za mnie kciuki 😭✊

Calm My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz