6. Nienawidzę Shadow Lake

302 37 5
                                    

Próbowałam zamknąć oczy, ale one wciąż się otwierały. Bałam się, chciałam zakończyć tę całą gierkę. Już nie chodziło o mnie, ale o znajomych. Dobrze, że nigdy nie byłam zbyt kontaktowa, być może wtedy więcej osób płaciłoby za mnie?

Z zamyśleń wyrwało mnie ziewnięcie mojego towarzysza, który spał na podłodze. Podniosłam się z materaca i spojrzałam na niego.

- Hej - przywitał mnie. - Szybko wstałaś... To dobrze, bo musimy jak najszybciej jechać - mówił całkiem składnie jak na nierozbudzonego człowieka.

- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Nie mam ubrań, bielizny, kosmetyków, niczego.

- Wolisz jechać teraz do Nate'a i namnożyć sobie problemów? Zawsze ktoś mógłby nas zauważyć i zacząć śledzić.

- No to nie wiem... - Podrapałam się po głowie.

- Wszystko kupimy, ale teraz idź wziąć prysznic. Ja za ten czas spakuję jakieś ubrania i za niedługo masz być gotowa - rozkazał. Po tym weszłam do łazienki, rozebrałam się i wzięłam gorący prysznic. Owinęłam się ręcznikiem, lekko osuszyłam włosy i założyłam wcześniejsze ubrania. Następnie wyszłam. Blondynek zakładał już buty, a ja nie miałam w jego mieszkaniu niczego więcej poza swoją osobą, więc zaczęłam robić to samo.

***

- Jesteś zła? - Rzucił niespodziewanie, po czym zmienił bieg.

- Na to, jak popaprane jest moje życie? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Na to, że jedziesz ze mną, a nie z Lukiem.

- Nie - skłamałam.

- Właściwie, to wczoraj widziałem twoje podejście do mnie. I myślę, że trochę się boisz...

- Ktoś cały czas mi grozi, a ty myślisz, że trochę się boję? Okropnie się boję - warknęłam.

- Chyba nie spałaś w nocy - powiedział spokojnie. Luke już by się obraził czy miał problem, byłam więc zdziwiona. - Na siedzeniach z tyłu jest koc, weź sobie - dodał. Zrobiłam wielkie oczy, ale zrobiłam to, co powiedział. Po tym się nim przykryłam.

- Naprawdę cię przepraszam, mam zły humor. I nie chcę cię urazić, ale naprawdę lepiej bym się czuła, gdyby to Luke zdecydował się mnie chronić. Wiesz, znam go dłużej niż ciebie...

- Ja to rozumiem. Ale on musiałby poświęcić więcej, a ja nie mam niczego do poświęcenia.

- Więc... Co robisz w życiu?

- Właściwie to niedawno skończyłem studia, nawet nie związane ze sportem. Z zawodu jestem psychologiem.

- Dlatego grasz takiego ogarniętego?

- Między innymi - zaśmiał się. - Dlatego zawsze mogę ci pomóc, wiesz? - Skinęłam głową w odpowiedzi.
- Aktualnie jestem mechanikiem. No, ale dodatkowo gram w piłkę nożną. Chciałbym to robić zawodowo.

- Jeśli jesteś wystarczająco dobry - rzuciłam.

- Racja. A ty? Opowiesz mi coś o sobie?

- Pół roku temu skończyłam osiemnaście lat, chcę wybrać się na Yale, kiedyś mieszkałam w Karolinie Południowej, rok temu moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, dlatego mieszkam tylko z Nate'm. Myślę, że wpadłam w jakiś rodzaj depresji po tym, bo nie umiałam rozmawiać z innymi, a kiedy już byłam w stanie, oszukiwałam wszystkich, że nic się u mnie złego nie dzieje. Moja koleżanka do dziś nie wie, że nie mam rodziny... - Wyrzucałam z siebie z prędkością karabinu.

- Przykro mi... Naprawdę. Ale myślę, że jesteś na tyle silna, że ze wszystkim się w końcu uporasz. Nate i Luke w ciebie wierzą. Teraz nawet ja wierzę - wygłosił pozytywną mowę, po której faktycznie zrobiło mi się trochę lepiej.

Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się w McDonaldzie, kupiliśmy jedzenie i ponownie ruszyliśmy w drogę.

- Dzięki za poprawienie humoru - powiedziałam nawiązując do rozmowy, po czym przymknęłam oczy i zasnęłam. Kiedy się obudziłam, był już wieczór. Na wyświetlaczu ujrzałam jedną nieprzeczytaną wiadomość, wysłaną około dwie godziny wcześniej.

[7:00] Numer nieznany: Daj mi wskazówkę, czy jesteś u Katherine. Jeśli nie, coś złego może się stać.

Drgnęłam i złapałam się za głowę.

- Co mam zrobić, jeśli ten ktoś chce ode mnie wskazówki, czy nie ma mnie u mojej przyjaciółki?

- Co? - Zapytał w roztargnieniu, jakby myślami był w innym miejscu. Pokazałam mu wiadomość, a po tym on ponownie spojrzał na drogę.

- Więc... Hm. Jeśli mu odpiszesz, albo zadzwonisz, on może jakoś cię namierzyć. Są takie tricki, szczególnie policjanci tak robią.

- Chyba nawet nie mam jak, bo ten numer jest zastrzeżony... - Jęknęłam.

- Musisz powiadomić Katherine. Chcą jakiegoś znaku... Powiedz jej, żeby umówiła się z jakąś koleżanką i wyszła z domu. To będzie znak, że nie ma ciebie u niej. A, i lepiej użyj mojego telefonu, po prostu będzie bezpieczniej - poinstruował, po czym podał mi swojego smartphone'a.

Hej Kath, tu Sophie (oczywiście znów nie mam kasy na koncie :') ) Mam bardzo ważną sprawę i jestem całkowicie poważna. Proszę cię, żebyś za najdłużej pół godziny spotkała się z jakąś koleżanką. Najważniejsze, żebyś razem z nią wyszła z domu. I nie rozmawiajcie o mnie. Przy okazji nie będzie mnie przez jakiś czas w szkole, bo wyjechałam. Wszystko Ci wytłumaczę, jak tylko wrócę, a teraz obiecaj mi, że wykonasz to, co Ci napisałam.

Kiedy napisałam treść wiadomości, wpisałam jej numer i wysłałam.

[9:17] Katherine: Okej, nie wiem, o co chodzi, ale zrobię to. Mam nadzieję, że nie robisz sobie ze mnie żartów.

Westchnęłam, ale nadal nie miałam pewności, czy wykona moje polecenie, jednak wierzyłam w to, że mi pomoże.

[9:39] Katherine: Wyszłam razem z Nancy. Mam nadzieję, że za niedługo dowiem się o co chodzi.
Masz szczęście, że jestem tak wyrozumiała :)

Westchnęłam, wcześniej jej nie doceniałam. Naprawdę była wyrozumiała, a ja byłam jej za to wdzięczna.

[9:51] Numer nieznany: To uważasz za znak? Niech ci będzie.

- I jak? - Zapytał Ethan.

- Chyba dał spokój, ale nie mamy pewności.

- Okej. A my za jakieś dwa kilometry mamy motel. Chyba się zatrzymany, prawda?

- Jasne. A gdzie jesteśmy?

- Shadow Lake*, malutka miejscowość w Nowym Meksyku.

- Teraz już chwila i gorąca kąpiel.

- Też o tym marzę... - Dodał. Dlatego kiedy wysiedliśmy z auta, pośpieszyliśmy w kierunku motelu.

Największym zdziwieniem był pokój. Tak, pokój, gdyż w środku znajdowało się łóżko i wieszak na ubrania, a drzwi od łazienki po prostu nie było. W dodatku wyposażona była jedynie w ubikację i umywalkę. Myślałam, że to jakiś koszmar.

- Ethan? - rzuciłam.

- Tak?

- Nienawidzę Shadow Lake - warknęłam i zrzuciłam nieporadnie torbę z jakimiś rzeczami na podłogę.

// *Shadow Lake - nie mam pojęcia, czy takie coś w ogóle istnieje xd

Calm My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz