5. Przez ciebie nikt nie jest bezpieczny

375 41 11
                                    

- Więc jak to jest? Co robimy? - zapytałam znużona.

- Pojadę po jakieś twoje ubrania, a ty pojedź z Ethanem. On się spakuje i jeszcze dzisiejszego wieczoru wyjedziecie.

- Już dziś? - zdziwiłam się.

- Nie ma czasu do stracenia. Ethan, idziesz na fajkę? - zapytał Nate. Tamten skinął głową i wyszli.

- Sophie... Tak mocno cię przepraszam... Ale wiesz, że muszę skończyć szkołę i chronić rodzinę...

- Okej, nie tłumacz się. Nie masz obowiązku ochrony mojej osoby - mówiłam, chociaż byłam trochę zła na niego, bo nie wybrał mnie.

- Czyli... Co teraz między nami będzie? - zapytał.

- Powiedzmy, że uśpimy ten związek, okej? - oddałam.

- Uśpimy? Eh, Sophie, naprawdę jest mi trudno - powiedział, a ja się do niego przytuliłam.

- Mi też. Ale dam... Damy sobie radę.

- Więc... Powodzenia - przytulił mnie, a ja westchnęłam. Wszystko miało się zmienić, a ja nie byłam na to nastawiona...

***

- Gotowa? - zapytał mnie mój brat, a ja prychnęłam.

- Na co? Zostawienie ciebie i chronienie siebie, jak kompletna egoistka? Chyba kpisz.

- Myślałem, że mnie nienawidzisz - rzucił.

- Nie nienawidziłam cię, po prostu nie mogłam ci wybaczyć. Ale teraz jest inaczej, cholernie się o ciebie martwię...

- Ja o ciebie też. Ale z Ethanem będziesz bezpieczna, obiecuję - zapewnił.

- Jestem dobrym strategiem, więc mam już jako taki plan. Najważniejsze, żebyście do nas nie dzwonili ani nie przyjeżdżali, bo możecie być na podsłuchu. Chyba, że w wyjątkowych sytuacjach, na przykład zagrożenia jednej lub drugiej strony - wygłosił ten blondyn.

- Pf, dobrym strategiem, każdy mógłby to wymyślić - palnęłam.

- On naprawdę ma dobrą strategię. We wszystkim... W drużynie jest napastnikiem, musi dużo myśleć - wtrącił się Nate.

- Ty też jesteś napastnikiem, Sherlocku - wtrąciłam.

- Kolejnym pomysłem jest zebranie się stąd teraz, prawda, Ethan? - Luke dociął swojemu kumplowi, a ja przewróciłam oczami. Miałam ich już dość, naprawdę.

- Masz rację - uśmiechnął się. To wynikało z jego ładnego zachowania czy z chamstwa? - Chodźmy, dziewczyno - zwrócił się do mnie.

- Mam na imię Sophie - zwróciłam uwagę.

- Zatem chodźmy, Sophie - wziął w dłoń kluczyki od auta i wszyscy zeszliśmy na dół.

- Będzie dobrze - Luke chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam. Naprawdę nie miałam pojęcia, kim on dla mnie był. Sprawiał, że czułam się bezpieczniej niż zwykle, a on oddawał mnie w ręce jakiegoś innego gościa. Bez niczego, jakby mu nie zależało. Nie pozwalał mi mieć kolegów, ale na to się godził. Wątpiłam w jego uczucie do mnie tak, jak w swoje do niego. To było zbyt poplątane... Niby było mi przykro, że przez jakiś czas go nie zobaczę, ale chciałam się odciąć od niego i moich niestabilnych myśli względem niego.

- Widzimy się za niedługo - rzucił pokrzepiająco Nate, ale nawet nie uwierzyłam w prawdziwość tych słów. W końcu to on zostawał w Kalifornii w ogromnym niebezpieczeństwie. Blondynek otworzył drzwi, przez które jako pierwsza wydostałam się na zewnątrz. Na podjeździe stała rozpadająca się, czarna laguna i honda mojego brata. Ethan otworzył auto, po czym podszedł do mnie i otworzył mi drzwi. Zaczekał, aż wsiądę, po czym je zamknął. Po chwili sam zasiadł przy kierownicy.

Calm My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz