- Więc jak to jest? Co robimy? - zapytałam znużona.
- Pojadę po jakieś twoje ubrania, a ty pojedź z Ethanem. On się spakuje i jeszcze dzisiejszego wieczoru wyjedziecie.
- Już dziś? - zdziwiłam się.
- Nie ma czasu do stracenia. Ethan, idziesz na fajkę? - zapytał Nate. Tamten skinął głową i wyszli.
- Sophie... Tak mocno cię przepraszam... Ale wiesz, że muszę skończyć szkołę i chronić rodzinę...
- Okej, nie tłumacz się. Nie masz obowiązku ochrony mojej osoby - mówiłam, chociaż byłam trochę zła na niego, bo nie wybrał mnie.
- Czyli... Co teraz między nami będzie? - zapytał.
- Powiedzmy, że uśpimy ten związek, okej? - oddałam.
- Uśpimy? Eh, Sophie, naprawdę jest mi trudno - powiedział, a ja się do niego przytuliłam.
- Mi też. Ale dam... Damy sobie radę.
- Więc... Powodzenia - przytulił mnie, a ja westchnęłam. Wszystko miało się zmienić, a ja nie byłam na to nastawiona...
***
- Gotowa? - zapytał mnie mój brat, a ja prychnęłam.
- Na co? Zostawienie ciebie i chronienie siebie, jak kompletna egoistka? Chyba kpisz.
- Myślałem, że mnie nienawidzisz - rzucił.
- Nie nienawidziłam cię, po prostu nie mogłam ci wybaczyć. Ale teraz jest inaczej, cholernie się o ciebie martwię...
- Ja o ciebie też. Ale z Ethanem będziesz bezpieczna, obiecuję - zapewnił.
- Jestem dobrym strategiem, więc mam już jako taki plan. Najważniejsze, żebyście do nas nie dzwonili ani nie przyjeżdżali, bo możecie być na podsłuchu. Chyba, że w wyjątkowych sytuacjach, na przykład zagrożenia jednej lub drugiej strony - wygłosił ten blondyn.
- Pf, dobrym strategiem, każdy mógłby to wymyślić - palnęłam.
- On naprawdę ma dobrą strategię. We wszystkim... W drużynie jest napastnikiem, musi dużo myśleć - wtrącił się Nate.
- Ty też jesteś napastnikiem, Sherlocku - wtrąciłam.
- Kolejnym pomysłem jest zebranie się stąd teraz, prawda, Ethan? - Luke dociął swojemu kumplowi, a ja przewróciłam oczami. Miałam ich już dość, naprawdę.
- Masz rację - uśmiechnął się. To wynikało z jego ładnego zachowania czy z chamstwa? - Chodźmy, dziewczyno - zwrócił się do mnie.
- Mam na imię Sophie - zwróciłam uwagę.
- Zatem chodźmy, Sophie - wziął w dłoń kluczyki od auta i wszyscy zeszliśmy na dół.
- Będzie dobrze - Luke chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam. Naprawdę nie miałam pojęcia, kim on dla mnie był. Sprawiał, że czułam się bezpieczniej niż zwykle, a on oddawał mnie w ręce jakiegoś innego gościa. Bez niczego, jakby mu nie zależało. Nie pozwalał mi mieć kolegów, ale na to się godził. Wątpiłam w jego uczucie do mnie tak, jak w swoje do niego. To było zbyt poplątane... Niby było mi przykro, że przez jakiś czas go nie zobaczę, ale chciałam się odciąć od niego i moich niestabilnych myśli względem niego.
- Widzimy się za niedługo - rzucił pokrzepiająco Nate, ale nawet nie uwierzyłam w prawdziwość tych słów. W końcu to on zostawał w Kalifornii w ogromnym niebezpieczeństwie. Blondynek otworzył drzwi, przez które jako pierwsza wydostałam się na zewnątrz. Na podjeździe stała rozpadająca się, czarna laguna i honda mojego brata. Ethan otworzył auto, po czym podszedł do mnie i otworzył mi drzwi. Zaczekał, aż wsiądę, po czym je zamknął. Po chwili sam zasiadł przy kierownicy.
CZYTASZ
Calm My Life
FanfictionJak to jest być mną? Mogę śmiało odpowiedzieć, że nie jest łatwo. Zbyt szybko straciłam wiele rzeczy. Udawałam spokój, próbowałam zwyczajnie funkcjonować, ale co czułam, wiedziałam tylko ja. Kiedy padłam ofiarą stalku, byłam w niebezpieczeństwie. Po...