(To ponownie ja, jeśli macie możliwości, odtwórzcie piosenkę w mediach, bo pasuje do rozdziału)
- Jestem tak bardzo pijana - westchnęłam i zachichotałam bez powodu.
- A ja głodny - zrobił wielkie oczy. - Wiem! Chodźmy na kebaba! - wymyślił.
- Też bym zjadła! - zachwyciłam się pomysłem. Poderwaliśmy się z miejsc, pożegnaliśmy wszystkich, z którymi paliliśmy, po czym wyszliśmy z klubu.
- Chyba jednak nie powinienem teraz prowadzić - odezwał się jego głos rozsądku.
- Przejdziemy się, dobrze nam to zrobi - parsknęłam. Nawet nie wiedziałam, dlaczego śmiałam się z niczego.
- Okej, Sophieee - przeciągnął, a ja znów zachichotałam - dlaczego zachowujesz się w tak nieodpowiedni sposób? - zapytał.
- Jaki nieodpowiedni? - wymamrotałam.
- No jarasz zioło, pijesz alkohol, palisz papierosy, co ty tam jeszcze robisz? - wyliczał.
- Masturbuję się i uwielbiam sado-maso - zakpiłam.
- Boże, Sophie! - zdziwił się na wyznanie, po czym usłyszałam jego śmiech.
- A ty? Mówisz, że to ja zachowuję się nieodpowiednio - czknęłam - ale to ty przyniosłeś drinki, to twój znajomy przyniósł zioło i sam paliłeś fajki - wypomniałam mu całkiem składnie jak na mój stan.
- Bo... Ej, młoda, nie pyskuj - uciął, a ja pokazałam mu język. Szliśmy i się sprzeczaliśmy, a trwało to jakąś godzinę. Nawet nie myślałam o tym, dokąd szliśmy, po prostu Ethan prowadził. W końcu doszliśmy do budki z kebabem, na szczęście czynnej. Zamówiliśmy jakiekolwiek, blondynek zapłacił i czekaliśmy na zewnątrz.
- W zasadzie wiesz... Mam jakieś fajki... I może zapalimy? - zapytał, motając się w swoich słowach.
- Daj je! - krzyknęłam ochoczo, a on wyjął pudełeczko.
- Jest jeden problem, nie mamy ognia... - westchnął.
- Załatwię! - byłam zbyt podekscytowana i pewnie wyglądałam jak kretynka, ale w tamtym momencie najważniejsze były jakieś zapałki. Weszłam do budki z kebabem, przy ladzie nie było nikogo, jednak leżała zielona zapalniczka. Szybko zapaliłam sobie papierosa i z powrotem wybiegłam na zewnątrz.
- Jak... - zdziwił się.
- Normalnie, zaciągnij się - rozkazałam. Przyłożył fajkę do ust, a ja przyłożyłam do niej mojego papierosa.
- Jesteś pieprzonym geniuszem - zachwycił się, a ja pokręciłam głową.
- Nie jestem geniuszem - załkałam. - Gdybym była, na pewno byłabym dzisiaj bezpieczna.
- To co się w końcu stało?
- Nie powiesz nikomu? - zapytałam pełna nadziei.
- Przyrzekam - wyszeptał.
- Okej, więc jak mieszkaliśmy w tej zapyziałej Karolinie, to Nate zaczął handlować narkotykami. Mama i tata w końcu się dowiedzieli, bo jak ukryć coś takiego. Tata zaczął pić, a mama była jakaś inna. Jednego dnia nie zastanowiła się i wsiadła do auta z pijanym tatą. Mieli wypadek samochodowy. Oboje zginęli na miejscu. Jak się o tym dowiedziałam, to wiedziałam, że winę ponosi Nate. Zdenerwowałam się i zdemolowałam jego pokój w poszukiwaniu narkotyków. Znalazłam wszystkiego tak dużo, najgorsze było to, że handlował nawet GHB. Wszystko wrzuciłam do kibla i śladu nie było. Dlatego zaraz po pogrzebie rodziców i rozprawie sądowej o to, gdzie mam zamieszkać, wyjechaliśmy, bo bał się, że jego pracodawcy będą chcieli zwrotu kasy. Dowiedziałam się, że wpuściłam do kanałów dwadzieścia tysięcy, rozumiesz?
- Beznadziejna sytuacja - wtrącił.
- No i teraz mamy problemy, bo byłam po prostu głupia - wyznałam. Chwilę popatrzyłam na budkę, a później wstałam z ławeczki i odebrałam nasze jedzenie.
- A tak w ogóle która jest godzina? - zapytał.
- Jest... Chryste Panie, trzecia.
- Serio? Czad! - zaśmiał się. Zdecydowanie te wszystkie używki źle na niego wpłynęły. - Ej, wiesz co? - zaczął nieskładnie. - Tam niedaleko jest plac zabaw, są huśtawki! - zaklaskał w dłonie. - Idziemy tam?
- Jasne! - ja również się zachwyciłam i poszliśmy w tamtym kierunku. Nawet jako pijana osoba dobrze orientował się w terenie. - Czym zajmują się twoi rodzice? - zapytałam.
- Mają hotel w centrum Oklahomy - kopnął kamień i ugryzł swojego kebaba.
- Pewnie sporo zarabiają? - wymknęło mi się. Nie miałam zamiaru pytać o dochody jego rodziców, ale przecież byłam pijana.
- Sporo. Dlatego chcą, żebym przejął ich interes - wyżalił się.
- A ty chcesz być piłkarzem - westchnęłam. Zawsze w życiu musiały być jakieś komplikacje, bez sensu.
- Ale nikt mnie nie chce jako piłkarza - zajęczał, kiedy weszliśmy na plac zabaw.
- Zobaczysz, wszystkie kluby kiedyś będą o ciebie walczyć. Jest w tobie potencjał - pocieszyłam go i usiadłam na huśtawce, bo właśnie w tym momencie dotarliśmy na plac zabaw.
- Taak, na pewno - zaśmiał się. Nie chciałam już o nic pytać, więc huśtałam się i jadłam. W końcu skończyłam i nie wiedziałam, co dalej robić.
- Wracamy do domu? - zapytałam i ziewnęłam.
- Jasne, już czuję się lepiej i myślę, że mogę prowadzić - rzekł, jednak ja myślałam inaczej.
- To idziemy?
- Tak. Sophie? Już mnie lubisz? - zadał pytanie na poziomie podstawówki.
- Nie - pokazałam mu język.
- Jak to nie?
- Nie - droczyłam się. Wstał z ławki i podszedł do huśtawki.
- Na pewno?
- Tak - zachichotałam.
- Zrobić coś, za co mnie polubisz? - zapytał, lecz nie pozwolił udzielić mi odpowiedzi, gdyż lekko mnie pocałował. Oszołomiona nie wiedziałam, co robić. Nie oddałam pocałunku, ale też nie odepchnęłam go. Odsunął się ode mnie i w ciszy ruszyliśmy w drogę powrotną. W aucie również panowała cisza. Po wejściu do mieszkania postanowiłam się przebrać. Piżama znajdowała się w szafie w sypialni, więc to tam ją założyłam, jednak był mój wieczór spania na sofie. Weszłam do salonu, a tam spał Ethan. Z grzeczności ustąpił mi miejsca w sypialni.
Przestawałam rozumieć siebie. Zaczęłam darzyć sympatią tego przygłupiego blondynka, zmieniłam swoje podejście do wszystkiego, nie myślałam o źle, które mnie spotkało, próbowałam nowych rzeczy. Zostałam pocałowana przez Ethana. Wiedziałam, że następnego dnia wszystko będzie w mojej głowie, ale wątpiłam w to, żeby on pamiętał, co zaszło tego wieczoru, w końcu dużo wypił, zmieszał z alkoholem zioło i papierosa. Nie miał prawa pamiętać...
CZYTASZ
Calm My Life
FanfictionJak to jest być mną? Mogę śmiało odpowiedzieć, że nie jest łatwo. Zbyt szybko straciłam wiele rzeczy. Udawałam spokój, próbowałam zwyczajnie funkcjonować, ale co czułam, wiedziałam tylko ja. Kiedy padłam ofiarą stalku, byłam w niebezpieczeństwie. Po...