15. Zrobić coś, za co mnie polubisz?

261 34 9
                                    

(To ponownie ja, jeśli macie możliwości, odtwórzcie piosenkę w mediach, bo pasuje do rozdziału)

- Jestem tak bardzo pijana - westchnęłam i zachichotałam bez powodu.

- A ja głodny - zrobił wielkie oczy. - Wiem! Chodźmy na kebaba! - wymyślił.

- Też bym zjadła! - zachwyciłam się pomysłem. Poderwaliśmy się z miejsc, pożegnaliśmy wszystkich, z którymi paliliśmy, po czym wyszliśmy z klubu.

- Chyba jednak nie powinienem teraz prowadzić - odezwał się jego głos rozsądku.

- Przejdziemy się, dobrze nam to zrobi - parsknęłam. Nawet nie wiedziałam, dlaczego śmiałam się z niczego.

- Okej, Sophieee - przeciągnął, a ja znów zachichotałam - dlaczego zachowujesz się w tak nieodpowiedni sposób? - zapytał.

- Jaki nieodpowiedni? - wymamrotałam.

- No jarasz zioło, pijesz alkohol, palisz papierosy, co ty tam jeszcze robisz? - wyliczał.

- Masturbuję się i uwielbiam sado-maso - zakpiłam.

- Boże, Sophie! - zdziwił się na wyznanie, po czym usłyszałam jego śmiech.

- A ty? Mówisz, że to ja zachowuję się nieodpowiednio - czknęłam - ale to ty przyniosłeś drinki, to twój znajomy przyniósł zioło i sam paliłeś fajki - wypomniałam mu całkiem składnie jak na mój stan.

- Bo... Ej, młoda, nie pyskuj - uciął, a ja pokazałam mu język. Szliśmy i się sprzeczaliśmy, a trwało to jakąś godzinę. Nawet nie myślałam o tym, dokąd szliśmy, po prostu Ethan prowadził. W końcu doszliśmy do budki z kebabem, na szczęście czynnej. Zamówiliśmy jakiekolwiek, blondynek zapłacił i czekaliśmy na zewnątrz.

- W zasadzie wiesz... Mam jakieś fajki... I może zapalimy? - zapytał, motając się w swoich słowach.

- Daj je! - krzyknęłam ochoczo, a on wyjął pudełeczko.

- Jest jeden problem, nie mamy ognia... - westchnął.

- Załatwię! - byłam zbyt podekscytowana i pewnie wyglądałam jak kretynka, ale w tamtym momencie najważniejsze były jakieś zapałki. Weszłam do budki z kebabem, przy ladzie nie było nikogo, jednak leżała zielona zapalniczka. Szybko zapaliłam sobie papierosa i z powrotem wybiegłam na zewnątrz.

- Jak... - zdziwił się.

- Normalnie, zaciągnij się - rozkazałam. Przyłożył fajkę do ust, a ja przyłożyłam do niej mojego papierosa.

- Jesteś pieprzonym geniuszem - zachwycił się, a ja pokręciłam głową.

- Nie jestem geniuszem - załkałam. - Gdybym była, na pewno byłabym dzisiaj bezpieczna.

- To co się w końcu stało?

- Nie powiesz nikomu? - zapytałam pełna nadziei.

- Przyrzekam - wyszeptał.

- Okej, więc jak mieszkaliśmy w tej zapyziałej Karolinie, to Nate zaczął handlować narkotykami. Mama i tata w końcu się dowiedzieli, bo jak ukryć coś takiego. Tata zaczął pić, a mama była jakaś inna. Jednego dnia nie zastanowiła się i wsiadła do auta z pijanym tatą. Mieli wypadek samochodowy. Oboje zginęli na miejscu. Jak się o tym dowiedziałam, to wiedziałam, że winę ponosi Nate. Zdenerwowałam się i zdemolowałam jego pokój w poszukiwaniu narkotyków. Znalazłam wszystkiego tak dużo, najgorsze było to, że handlował nawet GHB. Wszystko wrzuciłam do kibla i śladu nie było. Dlatego zaraz po pogrzebie rodziców i rozprawie sądowej o to, gdzie mam zamieszkać, wyjechaliśmy, bo bał się, że jego pracodawcy będą chcieli zwrotu kasy. Dowiedziałam się, że wpuściłam do kanałów dwadzieścia tysięcy, rozumiesz?

- Beznadziejna sytuacja - wtrącił.

- No i teraz mamy problemy, bo byłam po prostu głupia - wyznałam. Chwilę popatrzyłam na budkę, a później wstałam z ławeczki i odebrałam nasze jedzenie.

- A tak w ogóle która jest godzina? - zapytał.

- Jest... Chryste Panie, trzecia.

- Serio? Czad! - zaśmiał się. Zdecydowanie te wszystkie używki źle na niego wpłynęły. - Ej, wiesz co? - zaczął nieskładnie. - Tam niedaleko jest plac zabaw, są huśtawki! - zaklaskał w dłonie. - Idziemy tam?

- Jasne! - ja również się zachwyciłam i poszliśmy w tamtym kierunku. Nawet jako pijana osoba dobrze orientował się w terenie. - Czym zajmują się twoi rodzice? - zapytałam.

- Mają hotel w centrum Oklahomy - kopnął kamień i ugryzł swojego kebaba.

- Pewnie sporo zarabiają? - wymknęło mi się. Nie miałam zamiaru pytać o dochody jego rodziców, ale przecież byłam pijana.

- Sporo. Dlatego chcą, żebym przejął ich interes - wyżalił się.

- A ty chcesz być piłkarzem - westchnęłam. Zawsze w życiu musiały być jakieś komplikacje, bez sensu.

- Ale nikt mnie nie chce jako piłkarza - zajęczał, kiedy weszliśmy na plac zabaw.

- Zobaczysz, wszystkie kluby kiedyś będą o ciebie walczyć. Jest w tobie potencjał - pocieszyłam go i usiadłam na huśtawce, bo właśnie w tym momencie dotarliśmy na plac zabaw.

- Taak, na pewno - zaśmiał się. Nie chciałam już o nic pytać, więc huśtałam się i jadłam. W końcu skończyłam i nie wiedziałam, co dalej robić.

- Wracamy do domu? - zapytałam i ziewnęłam.

- Jasne, już czuję się lepiej i myślę, że mogę prowadzić - rzekł, jednak ja myślałam inaczej.

- To idziemy?

- Tak. Sophie? Już mnie lubisz? - zadał pytanie na poziomie podstawówki.

- Nie - pokazałam mu język.

- Jak to nie?

- Nie - droczyłam się. Wstał z ławki i podszedł do huśtawki.

- Na pewno?

- Tak - zachichotałam.

- Zrobić coś, za co mnie polubisz? - zapytał, lecz nie pozwolił udzielić mi odpowiedzi, gdyż lekko mnie pocałował. Oszołomiona nie wiedziałam, co robić. Nie oddałam pocałunku, ale też nie odepchnęłam go. Odsunął się ode mnie i w ciszy ruszyliśmy w drogę powrotną. W aucie również panowała cisza. Po wejściu do mieszkania postanowiłam się przebrać. Piżama znajdowała się w szafie w sypialni, więc to tam ją założyłam, jednak był mój wieczór spania na sofie. Weszłam do salonu, a tam spał Ethan. Z grzeczności ustąpił mi miejsca w sypialni.

Przestawałam rozumieć siebie. Zaczęłam darzyć sympatią tego przygłupiego blondynka, zmieniłam swoje podejście do wszystkiego, nie myślałam o źle, które mnie spotkało, próbowałam nowych rzeczy. Zostałam pocałowana przez Ethana. Wiedziałam, że następnego dnia wszystko będzie w mojej głowie, ale wątpiłam w to, żeby on pamiętał, co zaszło tego wieczoru, w końcu dużo wypił, zmieszał z alkoholem zioło i papierosa. Nie miał prawa pamiętać...

Calm My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz