- Dzień dobry! - Ethan wskoczył na łóżko, na którym spokojnie spałam i mnie obudził.
- Jak cię ciapnę... - wyjęczałam przez sen i zakryłam twarz kołdrą.
- Nie ma spania! - ryknął ze śmiechem i zrzucił cieplutką przykrywkę na podłogę.
- Chyba chcesz, żeby ktoś cię zabił! - pisnęłam, kiedy poczułam, że ciągnie mnie za nogę. - Ethan, przestań! Nie mam spodni! - wrzasnęłam, kiedy ogarnęłam sytuację.
- Dziękuję za widoki - zasalutował z szerokim uśmieszkiem dupka, a ja poczułam jeszcze większą chęć uderzenia go. Wstałam z łóżka, ubrałam się i weszłam do saloniku, w którym nudziarz już oglądał telewizję. Podeszłam do niego i stanęłam przodem, skutecznie zasłaniając jakiś głupi mecz koszykówki.
- Dziękuję za wrażenia - w połowie powtórzyłam jego wcześniejszą wypowiedź, a zanim on ogarnął o co mi chodzi, trzasnęłam go w podbródek. - Nie zaczynaj ze mną.
- Już się boję - prychnął, a ja pokręciłam głową w wyrazach współczucia dla jego przyszłej żony i wyszłam do kuchni.
Zrobiłam sobie zupkę chińską i zjadłam ją ze smakiem, po czym poszłam do salonu coś obejrzeć.
- Wyśrodkujmy nasze wybory i wybierzemy, co oglądamy. Co ty na to? - zapytał z pilotem w ręce, a ja się zgodziłam. Cóż, bardziej chciałam obejrzeć jakieś telewizyjne pranki, ale nie chciałam znów toczyć wojny o pilota.
- Więc... Za niecałą godzinę zacznie się mecz, który chciałbym obejrzeć.- Właśnie o tej porze są telewizyjne pranki - dodałam.
- Czyli najpierw pranki, a później mecz. Okej? - zapytał.
- Okej - przystałam, a on przełączył na kanał CCTV5.
Przez okrągłą godzinę śmialiśmy się z tego, jak okropnie wkręcani byli ludzie, albo z ich głupoty, kiedy prowadząca zapowiedziała "kącik pechowców", którzy na przykład chcieli się popisać, ale coś im nie wyszło. Kiedy program się skończył, Ethan zgodnie z umową przełączył na mecz Borussi Dortmund z Realem Madryt.
- Serio?! - wrzasnęłam. - Ronaldo trafił pierwszą bramkę?! To chyba jakieś nieporozumienie!
- Boże, jak on grać nie umie! - rzucił mój rozjuszony towarzysz.
- I pomyśleć, że otworzył wynik meczu... - westchnęłam i złapałam się za głowę.
- Borussia im jeszcze da radę, zobaczysz - wskazał na mnie palcem i obydwoje wróciliśmy do oglądania rozgrywki.
I jak powiedział, tak się stało. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy, zawodnik Dortmundu strzelił gola. Kilka minut później była przerwa, więc razem z blondynkiem poszłam do kuchni i przygotowałam małe przekąski typu chipsy, popcorn i tak dalej (wiedział, co kupować).
Druga połowa rozpoczęła się żółtą kartką dla zawodnika klubu, któremu kibicowaliśmy. Przez chwilę były akcje od bramki do bramki, niestety nieskuteczne. W końcu Varane z Realu strzelił bramkę z głupim fartem. Siedzieliśmy jak na szpilkach, zupełnie przerażeni przewagą nielubianego klubu (Ethan przyznał, że lubi tylko Bale'a). Minuty mijały, było coraz więcej zmian i żółtych kartek.
- Oni to przegrają - rzucił przerażony blondynek.
- Ja... Ja wciąż w nich wierzę - urwałam widząc faul na zawodniku Borussi, którego nie spostrzegł arbiter.
Również miałam rację, gdyż trzy minuty przed końcem podstawowego czasu, Borussia Dortmund zremisowała z Realem. Odetchnęliśmy z ulgą i stwierdziliśmy, że mecz był tak wyczerpujący, iż musimy iść spać.
***
Przebudziłam się i spojrzałam w telefon-zero kontaktów, wiadomości, brak portalów społecznościowych. Może był nowy, ale nienawidziłam go z całego serca. Pomyślałam o moim bracie, z którym od tygodnia nie miałam kontaktu. Nawet nie wiedziałam, czy wciąż żyje, bo nie mogłam narażać samej siebie na niebezpieczeństwo.
Wpakowaliśmy się w takie gówno, że nie mieliśmy możliwości wyjścia z niego. Marzyłam o tym, żeby zamknąć oczy i otworzyć je, spoglądając na Nate'a i uświadamiając sobie, że to wszystko było najgłupszym snem w historii.
Zaczęłam drżeć, a po chwili moje ciało trzęsło się mocniej i bardziej. Postanowiłam wyjść i zapalić. Był już wieczór, więc usiadłam na ławce, odpaliłam mentolową fajkę i zaciągnęłam się nią. Cały czas patrzyłam na buty, żeby powstrzymać łzy. Skończyłam jednego papierosa i odpaliłam drugiego. Wierzyłam, że któryś przyniesie mi ukojenie i spokój.
Po tym kolejnego i kolejnego, aż w końcu tak mocno zakręciło mi się w głowie, że nie mogłam wstać. Poczułam jeszcze nudności, więc ostatkiem sił podniosłam się z ławeczki. Szłam jak pijana, ale wiedziałam, że powinnam iść do mieszkania. Wpadłam w drzwi i nie mogłam poradzić sobie z otworzeniem ich. Po kilku chwilach się udało, a ja poczułam, jak moje wnętrzności podchodzą mi do gardła. Wpadłam do łazienki i zwymiotowałam.- Boże, Sophie, co ci się dzieje? - znikąd pojawił się Ethan, który zgarnął moje włosy i je przytrzymał.
- Nie... Wiem - tak mocno mnie pociągnęło, że jednocześnie poczułam ból brzucha i gardła. Kiedy skończyłam, lekko się odchyliłam i złapałam powietrze. - Chyba za dużo wypaliłam - przyznałam.
- Zwariowałaś?! - krzyknął na mnie. Spojrzałam na niego, po czym znów poczułam odruch wymiotny.
- Po prostu coś zrób! - wrzasnęłam.
- Jadę do jakiejś apteki, a ty mi się nie udław własnymi rzygami - pożegnał mnie, po czym wybiegł z mieszkania jak poparzony. Wrócił szybciej niż się spodziewałam.
- I jak? - zapytał, kiedy zwisałam nad sedesem.
- Coraz lepiej - rzuciłam ostatkiem sił.
- Słuchaj, mam tutaj jakieś dziwne leki, a ty musisz je wziąć. I pić dużo wody, to oczyszcza. I kawy zbożowej - zaczął wyliczać na palcach, a ja wstałam.
- Daj mi cokolwiek - przymknęłam oczy i złapałam się za brzuch. Podał mi jakieś tabletki, po czym skierował się do kuchni i wrócił ze szklanką wody. Wzięłam dwie, popiłam i zostałam poprowadzona przez niego do salonu. Ułożył mnie na sofie i kazał niczego nie uwalić wymiotami. Usiadł na podłodze i oparł się tak, że widziałam jedynie jego blond włosy.
- Nie pozwalam ci już więcej palić, zrozumiano? - rozkazał, a ja jedynie pokiwałam głową.
- Ethan? Kiedy dowiem się, co z Nate'm? - zapytałam, a łza spłynęła po moim policzku.
- Nie wiem, ale nie przejmuj się tym, okej? - poprosił wpatrując się w moje oczy.
- A jeśli coś mu się stanie? Zostanę na tym świecie całkiem sama - załkałam.
- Nic mu się nie stanie, obiecuję - mówił, chociaż nie mógł mi obiecać niczego. - A nawet jeśli, to nie zostaniesz sama, jeśli teraz moim obowiązkiem jest chronienie ciebie, to już zawsze będę próbował cię chronić.
CZYTASZ
Calm My Life
FanfictionJak to jest być mną? Mogę śmiało odpowiedzieć, że nie jest łatwo. Zbyt szybko straciłam wiele rzeczy. Udawałam spokój, próbowałam zwyczajnie funkcjonować, ale co czułam, wiedziałam tylko ja. Kiedy padłam ofiarą stalku, byłam w niebezpieczeństwie. Po...