Następnego dnia obudziłam się w towarzystwie kaca. Zmieszałam zioło, alkohol i papierosy, więc w zasadzie nie dziwiłam się temu faktowi.
Mimo wszystko pamiętałam, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru.
Postanowiłam iść do kuchni, chociaż moje serce podskakiwało do gardła.- Hej! - przywitał mnie beztrosko.
- Cześć - oddałam. Byłam zdziwiona, ale nie chciałam pokazać, że lekko się stresowałam.
- Trochę wczoraj zabalowaliśmy - westchnął i napił się wody.
- To prawda, niczego nie pamiętam - skłamałam, żeby dowiedzieć się, czy on pamięta
- Ja pamiętam tylko kilka akcji z początku imprezy, a później tak mnie zmiotło, że nie wiem, co się działo - zaśmiał się, a ja poczułam dziwny mętlik w głowie.
Z jednej strony ucieszyłam się, bo nie miało być niezręcznie, ale z drugiej strony coś we mnie krzyczało, że chciałabym, żeby pamiętał, co więcej żeby to powtórzył.- Pozwoliłeś sobie wczoraj na naprawdę dużo - zaśmiałam się histerycznie, ale on niczego nie wyczytał z mojego dziwnego zachowania.
- Oh, kto chciał sobie zapalić? - zapytał mnie z iskierkami w oczach.
- Okej, obydwoje - przyznałam i zagotowałam wodę. - Chcesz kawy? - zapytałam.
- Taak - jęknął i złapał się za głowę.
- Kogoś tutaj chyba boli głowa - uśmiechnęłam się tak, jakby mnie nie bolała.
- Nie dziw się, od dawna tak się nie bawiłem - przyznał. Ja nigdy wcześniej nie bawiłam się w taki sposób, więc byłam chętna. Nasypałam po dwie łyżeczki kawy do szklanek i zalałam je wodą. Następnie dodałam śmietanki i cukru, dzięki czemu były gotowe do wypicia.
- I tak wczoraj było fajnie - uśmiechnęłam się do niego i do cholery, nie rozumiałam, co to miało znaczyć.
- Powinniśmy się częściej wyrywać z tej szarej rzeczywistości - puścił mi oczko, a ja przewróciłam oczami i wypiłam swoją kawę.
***
- Nie mamo, przyjechałem na chwilę do Oklahomy - usłyszałam, przechodząc do salonu. Ethan stał w kuchni i rozmawiał przez telefon. - Nie jestem tutaj sam. Nie, nie przyjechałem z żadnym kumplem. Mamo, z koleżanką. Zastanowię się. Tak, tak, oddzwonię - odpowiadał, a moja ciekawość wzięła górę i postanowiłam iść do niego.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - zapytałam z cwaniackim uśmieszkiem, kiedy gapił się na mnie, jak kroiłam marchewkę w słupki. Stałam przy kuchennym blacie od pięciu minut, bo wiedziałam, że sam mi w końcu powie o co chodzi.
- Miałabyś może ochotę iść na taki mały bankiet? - zapytał. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. - Wiesz, moi rodzice wyprawiają z okazji dziesięciolecia istnienia ich linii hoteli. Mama wie, że jestem w Cleveland, więc bardzo chce mojej obecności tam - wytłumaczył.
- Um. Jasne, sam mówiłeś, że musimy wyrywać się z tej szarej rzeczywistości - przypomniałam jego słowa. - A kiedy to będzie? - zapytałam.
- No właśnie, problem jest w tym, że jutro - westchnął.
- Dlaczego nie powiadomiła cię wcześniej? - zapytałam robiąc oczy wielkości spodków.
- Nie wiedziała, że jestem w Oklahomie, a kiedy jestem w Kalifornii, to jest przecież jasne, że nie przyjadę tutaj na jakiś tam bankiet. Po prostu za późno do mnie zadzwoniła - wygłosił.
- O Boże, nigdy nie byłam na czymś takim - rzuciłam przerażona. - W dodatku nie mam się w co ubrać, a dresy z promocji nie są chyba strzałem w dziesiątkę, prawda? - mówiłam bardziej sama do siebie. - Nie, jednak nie idziemy.
CZYTASZ
Calm My Life
FanfictionJak to jest być mną? Mogę śmiało odpowiedzieć, że nie jest łatwo. Zbyt szybko straciłam wiele rzeczy. Udawałam spokój, próbowałam zwyczajnie funkcjonować, ale co czułam, wiedziałam tylko ja. Kiedy padłam ofiarą stalku, byłam w niebezpieczeństwie. Po...