Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę z tego, że powitałam dzień bankietu. Wielkiego wydarzenia, przed którym cholernie się stresowałam. Spojrzałam na zegarek w telefonie i westchnęłam-była dziewiąta. Wygramoliłam się z łóżka, które było już w zasadzie moje, gdyż Ethan cały czas kładł się na sofie. Po tym nie trudziłam się zakładaniem na siebie ubrań i weszłam do kuchni w samej piżamie.
- Dobrze, że już wstałaś - powitał mnie. - Musimy iść do fryzjera i tak dalej, a na miejscu musimy być wcześniej niż inni, w końcu jestem synem właścicieli i muszę wszystkich witać - nawijał jak szalony, a ja kiwałam głową w roztargnieniu, ogarniając pojedyncze słowa wydobywające się z jego ust.
- Okej, to ja wezmę kąpiel - rzuciłam.
- Szybko. Po tym musisz się ubrać jak najszybciej. Ja spakuję sukienkę i buty i pojedziemy tak szybko jak się da - rozplanował, a ja pokiwałam głową i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Wykąpałam się jak najszybciej mogłam. Po tym założyłam na siebie biały crop top i jeansy, jednak stwierdziłam, że mój duży brzuch nie wygląda dobrze, więc wybrałam czarną koszulę. Włosy związałam w koka i założyłam ukochanie buty nike.
- Ileż można czekać - rzucił znudzony i poderwał się z krzesła w kuchni.
- Musiałam ogolić nogi, geniuszu - oddałam zgryźliwie i wyszliśmy.
- Gdzie chcesz najpierw jechać? - zapytał, kiedy zapinaliśmy pasy.
- Jak to gdzie? - zdziwiłam się na jego pytanie.
- No do fryzjerki czy na paznokcie?
- Na paznokcie - stwierdziłam.
- No to jedziemy - rzucił i ruszył. Dwadzieścia minut później zaparkowaliśmy pod jakimś salonem manicure.
- Ethan - szturchnęłam go, kiedy weszliśmy do środka. - Myślę, że tutaj jest sporo kobiet, które czekają. Może powinniśmy byli umówić się na wizytę? - zapytałam zmieszana.
- Ty się nie bój - oddał zawadiacko i wszedł dalej. - Hej, gdzie jest Jenna? - zapytał jakiejś dziewczyny, która piłowała jakiejś pani paznokcie.
- Szefowa? W swoim kantorku - oddała.
- A mogłabyś tak szybko skoczyć i powiedzieć jej, że przyszedł Ethan Sprayberry i bardzo jej potrzebuje? - czarował ją oczkami, a ja widząc to prychnęłam. Dziewczyna przeprosiła klientkę i ruszyła w kierunku kantorka szefowej. Po chwili wyszła czterdziestoletnia brunetka i przywitała blondynka mocnym uściskiem.
- Kochany, cóż cię tutaj sprowadza? - zapytała wpatrując się w niego jak w obrazek.
- Dzisiaj moja koleżanka potrzebuje fachowej pomocy, więc pomyślałem o tobie. Mogłabyś może zająć się jej paznokciami? Idziemy dziś na bankiet i liczę na ciebie - puścił jej oczko.
- Oczywiście, kochanie. Chodź tutaj, maleńka. Zrobimy ci paznokcie jak marzenie! - rzuciła ochoczo, złapała mnie za dłoń i poprowadziła w kierunku wolnego miejsca pracy. Ja jedynie odwróciłam się do Ethana i posłałam mu pytające spojrzenie, a on lekko się uśmiechnął.
Minęły trzy godziny. Mój towarzysz siedział spokojnie z nosem w telefonie, a ja wierciłam się na krześle, gdyż mój tyłek cierpiał. Poprosiłam Jennę, by zrobiła mi czarne paznokcie ze złotymi wstawkami, a ona stwierdziła, że potrzebny mi glam i zrobimy żele. Właśnie po tym czasie ujrzałam najlepszy efekt kiedykolwiek. Moje paznokcie miały kształt migdałów, były matowo czarne, a na palcu wskazującym i serdecznym czarno-złote ombre. Podziękowałam najładniej jak potrafiłam, Ethan zapłacił, pożegnaliśmy się z przemiłą kobietą i wyszliśmy.
- Więc teraz do fryzjerki? - zapytał.
- Tak. Zabierasz mnie do salonów, w których sam bywałeś? - zapytałam zdziwiona i zaśmiałam się, gdyż nie mogłam sobie wyobrazić, co robił blondynek w salonie manicure.
- W których bywałem razem z matką - westchnął. - Dobrze mieć takie znajomości, inaczej bylibyśmy w...
- Nie kończ, oboje wiemy, jakbym wyglądała, gdyby nie twoje znajomości - uśmiechnęłam się lekko.
- Wyglądałabyś dobrze, czyli tak jak zawsze. Dzięki moim znajomościom możesz wyglądać jak oszlifowany diament - oddał, a ja się zarumieniłam. Chwilę jechaliśmy, a po tym znaleźliśmy się przed salonem fryzjerskim. Kolejna kobieta pracowała nad moimi włosami, najpierw je umyła, później wysuszyła, wyprostowała i zrobiła pięknego warkocza, który wyglądał jak opaska, a długie kosmyki grzywki wypuściła i zakręciła na lokówce. Później straciła chyba litr lakieru utrwalającego, żeby moja fryzura trzymała się jak najdłużej. Na szczęście przede mną była już tylko wizyta u kosmetyczki, więc jak najszybciej zapłaciliśmy i wyszliśmy.
W kolejnym salonie stanęła przede mną mistrzyni makijażu, przynajmniej tak określił ją Ethan. Malowała mnie i rozmawiała z moim blond towarzyszem, co trochę mnie rozpraszało, najbardziej w momentach, w których zabroniła mi otwierać oczu, bo je malowała. Kiedy spojrzałam w lusterko, czułam się niesamowicie ładna. Inaczej niż zwykle. Moja twarz została potraktowana utrwalaczem makijażu i ponownie wyszliśmy, po czym wsiedliśmy do laguny i pojechaliśmy w miejsce, gdzie miał znajdować się bankiet. Droga zajęła nam całkiem długo, gdyż jechaliśmy ponad godzinę. Przez chwilę czytałam swoją ulubioną książkę, ale nie mogłam znieść tego, że między nami jest cisza, więc postanowiłam się odezwać.
- Dziękuję, naprawdę poświęciłeś dziś dużo czasu i pieniędzy po to, żebym czuła się dobrze. Doceniam to - uśmiechnęłam się, a on przelotnie na mnie spojrzał i również się uśmiechnął.
- Nie ma za co, ja doceniam to, że zgodziłaś się iść na takie wydarzenie.
- Co masz na myśli mówiąc "takie wydarzenie"? - zapytałam przerażona.
- Dużo ludzi z różnych branż, wszyscy bogaci, wywyższający się i tak dalej. Dlatego nie znoszę tych wszystkich bankietów, na które kiedyś musiałem chodzić - wytłumaczył, a ja poczułam się gorsza.
- Dlatego wyjechałeś do Kalifornii? - rzuciłam.
- Między innymi. Nie chciałem, żeby ludzie spostrzegali mnie jako rozpuszczonego dzieciaka bogatych właścicieli hoteli, rozumiesz? - oddał.
- Jasne - westchnęłam. Rozmawialiśmy przez cały czas, aż dojechaliśmy do miejsca docelowego. Oczywiście, był to ogromny hotel z pięcioma gwiazdkami. Poczułam się jeszcze gorzej, gdyż zwykle nie miałam pieniędzy na spędzenie tam choćby godziny.
- Idziemy? - zapytał, kiedy otworzył mi drzwi. Wyszłam z auta w zdenerwowaniu i czekałam, aż Ethan zabierze wszystkie torby z naszymi rzeczami z tylnych siedzeń.
- Nie mamy innego wyjścia, wiesz? - odpowiedziałam przerażona, a on uśmiechnął się, złapał mnie za dłoń i razem weszliśmy do hotelu.
CZYTASZ
Calm My Life
FanfictionJak to jest być mną? Mogę śmiało odpowiedzieć, że nie jest łatwo. Zbyt szybko straciłam wiele rzeczy. Udawałam spokój, próbowałam zwyczajnie funkcjonować, ale co czułam, wiedziałam tylko ja. Kiedy padłam ofiarą stalku, byłam w niebezpieczeństwie. Po...