7. Nie możesz udawać przez całe życie

309 38 11
                                    

- Nici z gorącej kąpieli - powiedział zdenerwowany Ethan i podrapał się po głowie.

- I z prywatnego korzystania z toalety! - dodałam równie rozjuszona. - Nie możemy czegoś z tym zrobić?

- I tak zostaniemy tutaj na około dwa dni. Poza tym, czego mogłem się spodziewać po pokoju za piętnaście dolców...

- Piętnaście dolców?! Nie mogłeś wziąć czegoś lepszego?!

- Oczekujesz luksusów czy ochrony?! - on również podniósł głos.

- Luke by na mnie nie oszczędzał! - krzyknęłam.

- To trzeba było sobie z nim zostać!

- Dobrze, bardzo dobrze. Nie mam zamiaru tutaj spać. Ani nigdy więcej cię widzieć! Dobranoc - warknęłam, po czym wyszłam z pomieszczenia. Po tym udało mi się wyjść z motelu. Na parkingu spostrzegłam tylko samochód pieprzonego piłkarzyka, poza tym nie wiedziałam, w którą stronę iść.

- Sophie! - blondyn biegł za mną, lecz ja pozostałam niewzruszona i poszłam w lewo. Miał dobrą kondycję, dlatego szybko mnie dogonił.

- Odczep się do cholery - rzuciłam jadowicie, a on złapał mnie za nadgarstki.

- Masz gdzieś, że twoje życie jest w zagrożeniu, bo nie dostałaś wymarzonego pokoju? - zapytał spokojnie.

- I tak nie mam dla kogo żyć - przyznałam sama przed sobą.

- Nawet tak nie mów. Musisz być dla Nate'a, Luke'a i tej swojej koleżanki. Dlatego przestań zgrywać księżniczkę i chodź do tego motelu, okej?

Westchnęłam i poczułam, jak moje ciało się rozluźnia, a nogi same idą w kierunku tego... Czegoś. Miałam naprawdę dosyć, chciałam położyć się spać.

- Okej, więc jak mam się wykąpać bez wanny? - zapytałam. Nadal byłam pełna negatywnych emocji.

- Po prostu użyj umywalki - odpowiedział monotonnie.

- I jak to niby zrobić?! W dodatku bez drzwi?! Nienawidzę cię za to!

- O Boże, jesteś histeryczna. Okej, pokażę ci, chodź za mną - podniósł swój zgrabny tyłek z łóżka i podszedł do umywalki. - Spójrz. To nazywa się k r a n , a z niego leci w o d a - literował - masz tutaj kolorek niebieski i czerwony. Niebieski kojarzy się z zimnym, więc woda leci tutaj z i m n a. Czerwony kojarzy się z ogniem, więc woda jest c i e p ł a. Zdejmujesz ubranka i pryskasz się wodą. Później nakładasz na siebie m y d ł o. A po tym je spłukujesz i obwiązujesz się r ę c z n i k i e m. Jasne? - instruował mnie jak małe dziecko, przez co jeszcze bardziej mi się naraził. Przewróciłam oczami, a po tym kazałam mu wyjść.

- Tylko mnie podejrzysz, to cię skatuję, jasne? - syknęłam.

- Brzmisz przerażająco - zakpił i zatopił się w jakiejś książce.

Próbowałam zrobić wszystko jak najszybciej, ale ta czynność była okropnie trudna. Skończyłam po trzydziestu minutach i owinęłam się ręcznikiem, który mi przygotował. Dobrze, że był ogarnięty przynajmniej w niektórych sprawach, w innym przypadku byłabym stracona.

- Teraz też nie patrz, jestem w ręczniku - warknęłam na niego, kiedy spojrzał na mnie. - Tylko... Cholera, moje ubrania są już brudne.

- W tym przypadku jestem zobowiązany ci coś pożyczyć.

- O nie, od ciebie nie biorę niczego. I daj mi spokój - powiedziałam i postanowiłam ponownie ocenić stan moich ubrań. Zajeżdżały potem i perfumami, a ja byłam zmuszona się w nie ubrać. Po raz kolejny założyłam brudną bieliznę i zakryłam się ręcznikiem.

- Okej, jesteś naga? - uśmiechnął się.

- Nie, jestem ubrana w cholerną bieliznę, dupku - rzuciłam jadowicie i zaczęłam myśleć nad tym, co zrobię. W tym czasie blondynek poszedł się umyć.

- Wciąż myślę, że mogę ci coś pożyczyć, ale bielizna też mi odpowiada - puścił mi oczko, kiedy wrócił z łazienki w ręczniku wokół bioder, a ja zrobiłam oczy wielkości spodków.

- Dobra, po prostu daj mi cokolwiek - spasowałam i usiadłam na łóżku. - Dziś też śpisz na podłodze? - zapytałam, kiedy on grzebał w plecaku z Adidasa.

- Nie, dziś możesz ty. W ten sposób doceniłabyś takie rzeczy jak na przykład łóżko czy pościel.

- Chyba cię pogrzało, nie będę spać na podłodze!

- To nie wiem, co wymyślisz księżniczko, ale ja mam zamiar się wyspać - powiedział bez oporu i rzucił mi koszulkę w taki sposób, że uderzyła mnie w twarz.

- Jesteś najgorszym psychologiem ever - wycedziłam, po czym narzuciłam na siebie jego koszulkę i zdjęłam stanik. On też się ubrał. Po tym spojrzeliśmy na siebie i chyba się zrozumieliśmy, bo obydwoje w jednym momencie rzuciliśmy się na łóżko.

- Moje! Nie ma mowy, że będziesz ze mną spał! - wrzasnęłam i chciałam go zepchnąć, niestety nieskutecznie.

- Daj mi spać, to ja dam spać tobie. Stoi?

- Chyba tobie, przyczłapie - syknęłam i odwróciłam się do niego plecami.

***

Rano obudziły mnie kropelki deszczu uderzające w okno. Leżałam sama w małym łóżeczku, a kołdra znajdowała się pomiędzy moimi nogami.

- Fajnie śpisz - moją uwagę zwrócił Ethan, który mył zęby. - Dzisiaj jedziemy do Oklahomy, kupimy ci jakieś ubrania i potrzebne rzeczy i tam się zatrzymamy - rzucił wycieracąc twarz ręcznikiem.

- W końcu, nie wytrzymałabym z tobą w jednym łóżku. Non stop się ruszasz i oddychasz ustami.

- Akurat sporo dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu.

- Taa. Nie chwal się tylko myj te ząbki i zamknij pysk - parsknęłam i zeszłam z łóżka. Ostatni już raz założyłam na siebie niewyprany stanik, zostawiłam jego koszulkę i znów nie miałam innego wyboru jak jeansy noszone dwa dni. Po tym podeszłam do umywalki, umyłam twarz i ją osuszyłam, a włosy związałam w kucyk. Wyglądałam źle, i może go nie lubiłam, ale nie chciałam, żeby uważał mnie za brzydulę.

- Okej, czyli jedziemy? - zapytał po jakimś czasie.

- Proste.

- To chodźmy - ponaglił mnie do wyjścia, zamknął drzwi na kluczyk i poszliśmy do recepcji. Odetchnęłam z ulgą, kiedy opuściliśmy cholerny motel.

[10:48] Numer nieznany: Tęskniłaś za mną?
[10:48] Numer nieznany: Znak od ciebie, albo zabójstwo braciszka, co wybierasz?

Dłonie mi się trzęsły, a ciało pociło.

- Musimy dać im jakiś znak! - krzyknęłam i nie mogłam poradzić sobie z otworzeniem drzwi.

- Lokalizacja... Słuchaj. Musimy napisać do Nate'a z twojego telefonu. Jeśli jesteś szpiegowana, po tej wiadomości dowiedzą się, gdzie się znajdujesz.

[10:53] Ja: Hej Nate. Chciałam tylko napisać... Przepraszam. Jesteśmy w tym razem, straciliśmy rodziców razem. Jak tylko będzie bezpiecznie, to zrobię wszystko, żeby naprawić naszą relację. Po prostu... Uważaj na siebie.

- Okej, wysłałam. Jakieś tam sentymentalne głupoty. Raczej się na to złapią - pokazałam mu wiadomość i przytrzymałam telefon w dłoni.

- Mam nadzieję, że Cię zlokalizowali - rzucił. - Teraz wyrzuć ten telefon przez okno - rozkazał, a ja z wielkim bólem serca to zrobiłam. - Sophie? Wcale nie jesteś taką księżniczką, wnioskuję to nawet po tej wiadomości. Myślę, że przed wszystkimi udajesz. Ale i tak nie możesz udawać przez całe życie.

Calm My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz