- Nici z gorącej kąpieli - powiedział zdenerwowany Ethan i podrapał się po głowie.
- I z prywatnego korzystania z toalety! - dodałam równie rozjuszona. - Nie możemy czegoś z tym zrobić?
- I tak zostaniemy tutaj na około dwa dni. Poza tym, czego mogłem się spodziewać po pokoju za piętnaście dolców...
- Piętnaście dolców?! Nie mogłeś wziąć czegoś lepszego?!
- Oczekujesz luksusów czy ochrony?! - on również podniósł głos.
- Luke by na mnie nie oszczędzał! - krzyknęłam.
- To trzeba było sobie z nim zostać!
- Dobrze, bardzo dobrze. Nie mam zamiaru tutaj spać. Ani nigdy więcej cię widzieć! Dobranoc - warknęłam, po czym wyszłam z pomieszczenia. Po tym udało mi się wyjść z motelu. Na parkingu spostrzegłam tylko samochód pieprzonego piłkarzyka, poza tym nie wiedziałam, w którą stronę iść.
- Sophie! - blondyn biegł za mną, lecz ja pozostałam niewzruszona i poszłam w lewo. Miał dobrą kondycję, dlatego szybko mnie dogonił.
- Odczep się do cholery - rzuciłam jadowicie, a on złapał mnie za nadgarstki.
- Masz gdzieś, że twoje życie jest w zagrożeniu, bo nie dostałaś wymarzonego pokoju? - zapytał spokojnie.
- I tak nie mam dla kogo żyć - przyznałam sama przed sobą.
- Nawet tak nie mów. Musisz być dla Nate'a, Luke'a i tej swojej koleżanki. Dlatego przestań zgrywać księżniczkę i chodź do tego motelu, okej?
Westchnęłam i poczułam, jak moje ciało się rozluźnia, a nogi same idą w kierunku tego... Czegoś. Miałam naprawdę dosyć, chciałam położyć się spać.
- Okej, więc jak mam się wykąpać bez wanny? - zapytałam. Nadal byłam pełna negatywnych emocji.
- Po prostu użyj umywalki - odpowiedział monotonnie.
- I jak to niby zrobić?! W dodatku bez drzwi?! Nienawidzę cię za to!
- O Boże, jesteś histeryczna. Okej, pokażę ci, chodź za mną - podniósł swój zgrabny tyłek z łóżka i podszedł do umywalki. - Spójrz. To nazywa się k r a n , a z niego leci w o d a - literował - masz tutaj kolorek niebieski i czerwony. Niebieski kojarzy się z zimnym, więc woda leci tutaj z i m n a. Czerwony kojarzy się z ogniem, więc woda jest c i e p ł a. Zdejmujesz ubranka i pryskasz się wodą. Później nakładasz na siebie m y d ł o. A po tym je spłukujesz i obwiązujesz się r ę c z n i k i e m. Jasne? - instruował mnie jak małe dziecko, przez co jeszcze bardziej mi się naraził. Przewróciłam oczami, a po tym kazałam mu wyjść.
- Tylko mnie podejrzysz, to cię skatuję, jasne? - syknęłam.
- Brzmisz przerażająco - zakpił i zatopił się w jakiejś książce.
Próbowałam zrobić wszystko jak najszybciej, ale ta czynność była okropnie trudna. Skończyłam po trzydziestu minutach i owinęłam się ręcznikiem, który mi przygotował. Dobrze, że był ogarnięty przynajmniej w niektórych sprawach, w innym przypadku byłabym stracona.
- Teraz też nie patrz, jestem w ręczniku - warknęłam na niego, kiedy spojrzał na mnie. - Tylko... Cholera, moje ubrania są już brudne.
- W tym przypadku jestem zobowiązany ci coś pożyczyć.
- O nie, od ciebie nie biorę niczego. I daj mi spokój - powiedziałam i postanowiłam ponownie ocenić stan moich ubrań. Zajeżdżały potem i perfumami, a ja byłam zmuszona się w nie ubrać. Po raz kolejny założyłam brudną bieliznę i zakryłam się ręcznikiem.
- Okej, jesteś naga? - uśmiechnął się.
- Nie, jestem ubrana w cholerną bieliznę, dupku - rzuciłam jadowicie i zaczęłam myśleć nad tym, co zrobię. W tym czasie blondynek poszedł się umyć.
- Wciąż myślę, że mogę ci coś pożyczyć, ale bielizna też mi odpowiada - puścił mi oczko, kiedy wrócił z łazienki w ręczniku wokół bioder, a ja zrobiłam oczy wielkości spodków.
- Dobra, po prostu daj mi cokolwiek - spasowałam i usiadłam na łóżku. - Dziś też śpisz na podłodze? - zapytałam, kiedy on grzebał w plecaku z Adidasa.
- Nie, dziś możesz ty. W ten sposób doceniłabyś takie rzeczy jak na przykład łóżko czy pościel.
- Chyba cię pogrzało, nie będę spać na podłodze!
- To nie wiem, co wymyślisz księżniczko, ale ja mam zamiar się wyspać - powiedział bez oporu i rzucił mi koszulkę w taki sposób, że uderzyła mnie w twarz.
- Jesteś najgorszym psychologiem ever - wycedziłam, po czym narzuciłam na siebie jego koszulkę i zdjęłam stanik. On też się ubrał. Po tym spojrzeliśmy na siebie i chyba się zrozumieliśmy, bo obydwoje w jednym momencie rzuciliśmy się na łóżko.
- Moje! Nie ma mowy, że będziesz ze mną spał! - wrzasnęłam i chciałam go zepchnąć, niestety nieskutecznie.
- Daj mi spać, to ja dam spać tobie. Stoi?
- Chyba tobie, przyczłapie - syknęłam i odwróciłam się do niego plecami.
***
Rano obudziły mnie kropelki deszczu uderzające w okno. Leżałam sama w małym łóżeczku, a kołdra znajdowała się pomiędzy moimi nogami.
- Fajnie śpisz - moją uwagę zwrócił Ethan, który mył zęby. - Dzisiaj jedziemy do Oklahomy, kupimy ci jakieś ubrania i potrzebne rzeczy i tam się zatrzymamy - rzucił wycieracąc twarz ręcznikiem.
- W końcu, nie wytrzymałabym z tobą w jednym łóżku. Non stop się ruszasz i oddychasz ustami.
- Akurat sporo dziewczyn chciałoby być na twoim miejscu.
- Taa. Nie chwal się tylko myj te ząbki i zamknij pysk - parsknęłam i zeszłam z łóżka. Ostatni już raz założyłam na siebie niewyprany stanik, zostawiłam jego koszulkę i znów nie miałam innego wyboru jak jeansy noszone dwa dni. Po tym podeszłam do umywalki, umyłam twarz i ją osuszyłam, a włosy związałam w kucyk. Wyglądałam źle, i może go nie lubiłam, ale nie chciałam, żeby uważał mnie za brzydulę.
- Okej, czyli jedziemy? - zapytał po jakimś czasie.
- Proste.
- To chodźmy - ponaglił mnie do wyjścia, zamknął drzwi na kluczyk i poszliśmy do recepcji. Odetchnęłam z ulgą, kiedy opuściliśmy cholerny motel.
[10:48] Numer nieznany: Tęskniłaś za mną?
[10:48] Numer nieznany: Znak od ciebie, albo zabójstwo braciszka, co wybierasz?Dłonie mi się trzęsły, a ciało pociło.
- Musimy dać im jakiś znak! - krzyknęłam i nie mogłam poradzić sobie z otworzeniem drzwi.
- Lokalizacja... Słuchaj. Musimy napisać do Nate'a z twojego telefonu. Jeśli jesteś szpiegowana, po tej wiadomości dowiedzą się, gdzie się znajdujesz.
[10:53] Ja: Hej Nate. Chciałam tylko napisać... Przepraszam. Jesteśmy w tym razem, straciliśmy rodziców razem. Jak tylko będzie bezpiecznie, to zrobię wszystko, żeby naprawić naszą relację. Po prostu... Uważaj na siebie.
- Okej, wysłałam. Jakieś tam sentymentalne głupoty. Raczej się na to złapią - pokazałam mu wiadomość i przytrzymałam telefon w dłoni.
- Mam nadzieję, że Cię zlokalizowali - rzucił. - Teraz wyrzuć ten telefon przez okno - rozkazał, a ja z wielkim bólem serca to zrobiłam. - Sophie? Wcale nie jesteś taką księżniczką, wnioskuję to nawet po tej wiadomości. Myślę, że przed wszystkimi udajesz. Ale i tak nie możesz udawać przez całe życie.
CZYTASZ
Calm My Life
FanfictionJak to jest być mną? Mogę śmiało odpowiedzieć, że nie jest łatwo. Zbyt szybko straciłam wiele rzeczy. Udawałam spokój, próbowałam zwyczajnie funkcjonować, ale co czułam, wiedziałam tylko ja. Kiedy padłam ofiarą stalku, byłam w niebezpieczeństwie. Po...