Część 80

918 76 1
                                    

Wchodzę do kuchni i rozdziawiam usta ze zdziwienia. Patrzę jak Liam kuca tuż przed Clarą, rozmawiając z nią z szerokim uśmiechem. Zakładam ręce na piersi i podchodzę do stołu.

- O, skończyłaś - podnosi się na mój widok, nie przestając się uśmiechać.

- Przeszedłeś na stronę wroga - mrużę oczy, rzucając mu gniewne spojrzenie.

- Przesadzasz - mruczy mi przelotnie do ucha, odbierając od Lisy naczynia do rozstawienia na stole.

Pomimo moich jawnych protestów, po posiłku wszyscy siadamy w salonie. Wzdycham ciężko i powłócząc nogami wpełzam do pomieszczenia. Puszczam mimo uszu komentarze ciotki i zapraszam psa na fotel obok siebie. Podążam wzrokiem za dziewczynką, która spokojnie wychodzi w stronę kuchni, zapewne zmierzając na taras. Czuję wrzącą krew, coraz mocniej maltretującą mi żyły, kiedy Agatha przesłuchuje Liama i ciągle mi docina. Obiecałam sobie, że nie wyjdę z siebie. Przynajmniej dziś. Kiedy po raz kolejny pada krytyka tego, że pies leży na fotelu obok, a drugi obok Liama, moja obietnica przed samą sobą nagle gdzieś znika.

- Z całym szacunkiem, ale te psy tu mieszkają. Pani nie. A jak dobrze mi się wydaje, hoteli w Chicago nie brakuje, więc w czym problem? Ja walizek nie przykułam do kaloryfera - podnoszę się raptownie, wskazując palcem w stronę drzwi.

- Faith! - zszokowany tata wpatruje się we mnie wytrzeszczonymi oczami.

- NO CO?! Z resztą, nieważne - macham ręką i wymaszerowuję z pomieszczenia, wbiegając następnie na schody.

- Suka, cholera jasna, jak się coś nie podoba, niech się wynosi... - wylewam z siebie pomruk potoku wulgaryzmów, wyszarpując małą torbę z szafki. Wciskam do niej kilka sztuk bielizny, kiedy ktoś przytula się do moich pleców.

- Ale ty jesteś niemiła - śmieje się cicho, zerkając przez moje ramię - Co właściwie robisz?

- Pakuję rzeczy - warczę, wciąż czując wzburzoną złość pochłaniającą moje ciało.

- Nie przesadzaj - podaje mi dłoń i pomaga wstać z podłogi.

- Ja nie przesadzam! To ona mnie nienawidzi - jęczę, robiąc skwaszoną minę. Kręci tylko głową i całuje mnie głęboko, przesuwając językiem po mojej dolnej wardze. Ciepło rozlewa się po moim ciele, roztapiając wnętrzności. Dreszcz przebiega wzdłuż kręgosłupa, w momencie, kiedy przyciska mnie mocno do siebie. Po omacku docieramy do łóżka, na które lekko popycham chłopaka, następnie siadając mu na kolanach. Pokrywa pocałunkami moją kość policzkową, tworząc szlak prowadzący do ucha. Jego dłonie przesuwają się po mojej talii, cichy jęk wydobywa się z moich ust, moje ciało zaczyna mnie zdradzać. Zatapiam palce w jego krótkich włosach, jednocześnie przygryzając jego dolną wargę. Odsuwam się jednak na moment i bacznie spoglądam w stronę drzwi. Kręcę tylko głową i unoszę w górę trzy palce. Chowam jeden i czekając moment, kolejny. Pozostaje tylko uniesiona pięść, kiedy ojciec woła mnie z dołu.

- Wiedziałam - szepczę, stając na drżących nogach. Przygładzam włosy i koszulkę, starając się wyglądać naturalnie. Tuż przy drzwiach chłopak łapie mnie za przegub, odwracając raptownie do siebie.

- To tortury... - mruczy mi do ucha, wywołując tym samym szamoczący się rój motyli w moim żołądku. Otwiera drzwi i gestem nakazuje, abym wyszła pierwsza.

Unoszę brwi, widząc walne zgromadzenie w kuchni. Do kompletu brakuje tylko Willa, któremu się najwidoczniej poszczęściło.

- Może jakieś przepraszam? - tubalny głos Thoma, uderza mnie w twarz.

Just risk, sacrifice, loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz