Mrugam powoli, tak jak wszystko co robię jest nadzwyczaj ociężałe. Wpatruję się w swoje dłonie, co rusz wykręcając sobie palce. Nie związałam włosów, więc z łatwością ukrywam twarz za falowaną kurtyną. Muszę wyglądać niezwykle wesoło w glanach, czarnych dżinsach i czarnej, workowatej bluzie. Pojedyncze kosmyki opadają mi na oczy, jednak mimo to widzę spojrzenia mijających nas osób. Thomas wzdycha ciężko po mojej prawej stronie. Silna dłoń Willa miarowo gładzi moje plecy. Najwidoczniej nie wyczuł, jak bardzo spięłam się pod jego dotykiem. Wstaję zamroczona, kiedy ojciec łapie mnie za bark i prowadzi w stronę jednych z drzwi.
Wchodzimy razem do gabinetu. Za biurkiem niedaleko okna siedzi mężczyzna i śledzi nas wzrokiem. Przełykam górę sztyletów zagnieżdżających się w moim gardle na sam jego widok. Mam serdecznie dość policji, ich układów, ich obrzydliwej pewności siebie. Mimo to siadam na krześle przed nim i obrzucam krótkim spojrzeniem. Ma nieco dłuższe, czarne włosy i ciemne oczy otoczone gęstwiną rzęs. Nie wygląda staro. Nie może mieć więcej niż trzydzieści dwa lata. Zdradzają go tylko cienkie zmarszczki, kłębiące się w okolicach kącików oczu. Spuszczam głowę, ponownie taksując spojrzeniem swoje zdarte skórki dookoła połamanych paznokci, poobdzierane kostki, popękaną skórę, zabandażowane nadgarstki. Przesuwam palcami po nad wymiar wystających żyłach. Wzdycham w duchu. Nie tak powinny wyglądać dłonie osiemnastolatki. Wzdrygam się, o mało nie spadając z krzesła, kiedy ręka Toma spoczywa na moim ramieniu. Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Ignoruje mnie, więc z odrazą zrzucam jego dłoń. Dopiero dociera do mnie, że on rozmawia z siedzącym naprzeciw komisarzem. Pochłonęła mnie upragniona cisza, umysł odrzucił podświadomie to, w czym nie chciałam uczestniczyć. Zerkam na Willa. Zaciska szczękę, a mięśnie karku ma niebezpiecznie napięte. Może dobrze, że nie uczestniczę w obecnej wymianie zdań. Ojciec znowu klepie mnie po plecach. Mam ochotę zwymiotować. To działa na mnie niczym kubeł zimnej wody. Moja świadomość wraca do rzeczywistości.
- No dobrze... Muszę ją w takim razie przesłuchać - patrzy na mnie pytającym wzrokiem. Z jego głosu łatwo odczytuję niechęć do tej czynności oraz to, że ani teraz mi nie wierzy, ani nawet nie będzie miał takiego zamiaru.
- Tak... Nie odzywa się odkąd wróciła do domu, ale myślę, że nie powinno być problemu - Tom porozumiewawczo wbija mi palec w łopatkę. Wciąż nie wydobywam z siebie żadnego dźwięku, ograniczając się do skinienia głowy.
- Mam rozumieć, że sama wróciła? A może jeszcze porywacze jej otworzyli drzwi, a potem zadzwonili, aby sprawdzić jak się czuje? - mężczyzna prycha z cynicznym śmiechem. Podskakuję, kiedy Will uderza pięścią w blat stołu.
- Słuchaj pan, potratujesz nas poważnie, albo porozmawiamy inaczej. I nie będę zwracał uwagi na pański ubiór - warczy, pochylając się niebezpiecznie w jego stronę. Kopię go w nogę, mają nadzieję, że coś tym wskóram.
- Dobrze. Chodźmy - policjant wypuszcza powietrze ze świstem i rusza w stronę drzwi w rogu gabinetu. Wstaję i zaciskając pięści za rogach bluzy idę za nim. Wchodzimy do przestronnego pomieszczenia z jednym stołem i dwoma krzesłami. Ściany są szare a zamiast jednej z nich jest duże lustro. Domyślam się iż to lustro weneckie. Z westchnieniem opadam na krzesło i podciągam pod siebie jedną nogę. Patrzę jak wyciąga notatnik, długopis i mały magnetofon.
- Więc zacznij od początku - kładzie ręce i notatnik na stole. Stuka długopisem w kartki i wbija we mnie wyczekujące spojrzenie. Przewracam oczami i zaczynam od wyjścia ze stajni. Kiedy docieram do scen z jakże nienagannym traktowaniem mojej osoby, mój głos chrypi coraz bardziej. Mówię powoli, starannie dobieram słowa. W końcu wyduszam z siebie coś, co dusi mnie od środka. Oznajmiam, że za wszystkim stoi Michel. Komisarz parska krótkim, urwanym śmiechem. Prycham pod nosem, zdając sobie sprawę, że wcale nie dziwi mnie jego reakcja. Opieram się o krzesło i rzucam mu spojrzenie pełne pogardy.
CZYTASZ
Just risk, sacrifice, love
RomanceJedno wydarzenie może zmienić wiele w naszym życiu. Jedna tragedia, może zniszczyć cały nasz świat. Jak sobie poradzić, uporać z wydarzeniami, które działają destrukcyjnie? Jak odróżnić drogę, jak dobrze wybrać? ...