4.

1.1K 61 4
                                    

- I co o tym myślisz? - Zapytał Adam, gdy wsiedli do samochodu.

- Zobaczymy czy identyfikacja się powiedzie. O i Mary napisała mi że przydzielono ją do tej sprawy.  

- Super - mruknął Adam, skręcając w kierunku siedziby FBI.

Podróż zajęła im dwadzieścia minut, które spędzili w ciszy. Emma wpatrywała się w okno, a Willis utkwił wzrok na drodze. Ignorowanie się wychodziło im zaskakująco dobrze. 

Kiedy dotarli do biura, od skierowali się do małego pokoju zajmowanego przez Mary Louise. Adam był zawiedziony, że to ona będzie z nimi współpracować. Pomimo tego, że była szalenie zdolna Adam nie mógł jej znieść. Irytowało go w niej wszystko, a w szczególności żywiołowa osobowość, która niesamowicie działała mu na nerwy. Po za tym była niesamowicie wścibska. 

Emma zapukała do drzwi, ale weszła do biura Mary Louise nie czekając na zaproszenie. Dostała na to pozwolenie już pierwszego dnia swojej pracy. Mary była jedną z pierwszych osób jakie poznała w Seattle. Zaprzyjaźniły się praktycznie od razu. Od tamtej pory Emma przychodziła do biura Mary gdy tylko mogła. Czasem gdy bardzo rzadko obie miały trochę wolnego czasu jadły razem lunch czy kolację. Mary zawsze tryskała energią, dużo mówiła i ubierała się w ubrania w bardzo intensywnych barwach. Na pierwszy rzut oka nie miały ze sobą nic wspólnego, ale Emma nie miała bliższej przyjaciółki od bardzo dawna. 

- Masz coś dla mnie? - Zapytała Emma, rozglądając się po niewielkim pomieszczeniu. Centralne miejsce zajmowały komputery. Tylko stół na którym stały był uporządkowany. Reszta biura zawalona była pudłami. Nawet krzesło na którym zazwyczaj siadała, było zajęte przez zakurzony karton. 

- Zaraz będę miała - Mary oderwała wzrok od jednego z ekranów i odwróciła się w ich kierunku.- Nie przejmujcie się bałaganem. Ktoś ma przyjść to zabrać i lepiej żeby na prawdę tak się stało.

Od kilku tygodni trwała digitalizacja akt. Nieznanym zrządzeniem losu i dziwnym poleceniem zwierzchnika to Mary odpowiadała za skanowanie ich i wprowadzanie do systemu. W połączeniu z jej normalnymi obowiązkami całkowicie ją to przytłoczyło. Na szczęście zbliżała się już do końca. 

Mary wstała i poprawiła sobie fryzurę. Niedawno znowu zafarbowała włosy. Tym razem wybrała platynowy blond poprzetykany pasemkami we wszystkich kolorach tęczy. 

- Znalazłam naszą ofiarę w jednej z baz danych. - Mary wyciągnęła kilka kartek. - Nasza ofiara nie była notowana, ale miesiąc temu zgłoszono jej zaginięcie. Oczywiście patolog będzie musiał to potwierdzić kartoteką dentystyczną, ale zdjęcia przedstawiają tą samą osobę, którą znaleziono na Space Needle. 

Emma sięgnęła po kartki, które podała jej Mary i spojrzała na pierwszą stronę. Była pewna, że dziewczyna na zdjęciu to ich ofiara. Emma szybko zaczęła czytać na głos, bo wiedziała że Adam był tak samo ciekawy jak ona. 

 - Więc nasza ofiara nazywała się Patricia Hobb. Miała dwadzieścia dwa lata i urodziła się w Rochester, w stanie Nowy Jork. Skończyła Brighton High School, ale nie poszła na studia. W wieku osiemnastu lat wyjechała do Nowego Jorku gdzie pracowała jako kelnerka. W wielu miejscach-  powiedziała, przerzucając kolejne kartki. Mary zdążyła znaleźć całą historię zatrudnienia tej dziewczyny. - Jej zaginięcie zgłosił chłopak,James Ormon prawie dokładnie miesiąc temu... - zaczęła czytać formularz, który Ormon wypełnił na komisariacie policji. - Gdy nie wróciła do domu z pracy. 

Plik kartek zawierał jeszcze wiele ciekawych informacji, ale Emma nie chciała tego czytać na stojąco. 

- Dziękuję Mary, później przyniosę ci za to kawę. 

- I ciastko! 

Usłyszała jeszcze Emma zamykając drzwi. 

                                                                                         ***

To był jeden z jej  ulubionych etapów śledztwa, nie ważne jak makabrycznie to brzmiało. Było coś w pustej, białej tablicy zawieszonej na ścianie niewielkiego gabinetu co ją ekscytowało. Razem z Adamem dostali niewielki pokój, na czwartym piętrze. Oboje w ekspresowym tempie przenieśli tam swoje rzeczy. Pomieszczenie było trochę mniejsze niż jej sypialnia, ale gwarantowało im duży spokój. Emma położyła torebkę, swojego służbowego laptopa na biurku przy oknie. Była mile zaskoczona, że w szufladzie biurka znalazła się paczka magnesów. Emma ją otworzyła i na samej górze tablicy przywiesiła zdjęcie Partici. Od tego zawsze zaczynała, wyjęła ze swojej torebki marker i napisała na tablicy nazwisko ofiary. Adam nie odzywał się do niej. Był zajęty czytaniem materiałów, które zebrała dla nich Mary Louise. Emma usiadła na niewygodnym krześle i włączyła komputer. Chciała zobaczyć, czy dostała już pierwsze zeznania obecnych na przyjęciu osób. Zwykle śledztwa w sprawie morderstwa nie robiły na niej wrażenia, ale w tym konkretnym przypadku Emma czuła, że jest przerażona. Bała się wyników autopsji, bo wiedziała co spotkało Patricię. 

Adam po chwili skończył czytać, a na jego czole pojawiła się głęboka zmarszczka. 

- Musimy powiadomić rodzinę. I chłopaka. 

Nie mieli zamiaru dzwonić do rodziców kobiety. Gdyby nie to, że jej rodzina mieszkała na drugim końcu kraju pojechaliby do nich osobiście. Jednak w takim przypadku musieli poinformować jedno z biur terenowych FBI. 

 - Zrobisz to? 

- Tak. Rochester...- powiedział, sięgając po swoją komórkę. - Gdzie powinienem zadzwonić. Do Nowego Jorku czy do Buffalo? 

- Buffalo - odpowiedziała, logując się do skrzynki mailowej. 

- Pochodzisz z tamtej okolicy. Stan Nowy Jork czy Nowy Jork, Nowy Jork?

- Nowy Jork, Nowy Jork. 

- Możesz mi podać numer? 

Emma przewróciła oczami, ale po chwili poszukiwań przedyktowała mu numer telefonu do biura terenowego w Buffalo. 

- Więc mamy piękną, młodą dziewczynę, która dziewiątego września zapadła się jak kamień w wodę. - Powiedział Adam, gdy skończył rozmawiać przez telefon. - A trzeciego października zostaje znaleziona martwa na drugim końcu kraju. 

Emma wstała i chwyciła w dłoń marker. 

- Kiedy i jak przyjechała do Seattle? - Zapisała drobnym pismem zaraz pod zdjęciem ofiary. 

- Gdzie była przez ten miesiąc?  Dlaczego opuściła Nowy Jork? Czy była sama? Ktoś ją do tego zmusił? Pojechała z własnej woli? - Wymieniał Adam. Nigdy nie był fanem wykonywania tak dokładnych map myśli, ale skoro Emma robiła to za niego nie miał zamiaru protestować. 

- Dlaczego Seattle? Skąd miała pieniądze na podróż? Jako kelnerka nie zarabiała zbyt wiele. Powiem Mary żeby sprawdziła jej finanse.  - Mówiła bardziej do siebie niż do niego.- Jak dostała się na przyjęcie skoro nie było jej na liście? 

- Pewnie musiała wejść z kimś. Tylko z kim?

- Zacznijmy czytać zeznania. 

Nad zapisem rozmów ze świadkami zdarzenia spędzili kilka dobrych godzin. Emmę zaczęły boleć oczy od wpatrywania się w ekran laptopa. Nikt nie rozpoznawał ofiary, nikt niczego nie widział. Emma wcale nie była tym zaskoczona. Mniej więcej w porze lunchu zrobiła sobie półgodzinną przerwę i poszła do znajdującej się kilkadziesiąt metrów od biura kawiarni. Kupiła dwa gofry szczodrze obsypane cukrem pudrem, kawę dla Mary i herbatę dla siebie. 

Zdążyła wypić mniej więcej połowę kubka, gdy Adam wszedł do biura Mary Louise i poinformował ją, że koroner chciałby się z nimi widzieć. 

Bez sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz