28.

557 51 1
                                    

Minęła właśnie czwarta nad ranem, a Emma siedziała w salonie ich apartamentu i pustym wzrokiem wpatrywała się w okno. Była bardzo znużona i chciała już się położyć. Jednak dyskusja jaką od kilku godzin prowadziła szóstka wampirzych władców to uniemożliwiała. Antef i Cyrus postanowili odesłać swoje ludzkie służebnice już jakiś czas temu. 

Władcy mieli ustalić jak będzie wyglądało ujawnienie się wampirów. Jednak nie byli w stanie dojść do żadnego porozumienia. Antef już na samym początku oświadczył, że całe to zamieszanie jest poniżej jego godności. Dlatego w ogóle nie włączał się w dyskusję i tyko sączył krew ze szklanki i co kilka minut ostentacyjnie patrzył na zegarek. 

- Emmo, a ty co o tym myślisz? 

Agentka odwróciła głowę, słysząc głos Aurelie. Oczy wszystkich zgromadzonych zwróciły się na nią. Emma poczuła, że jej policzki zalewa fala gorąca. Od dobrej godziny kompletnie nie słuchała o czym mówią. 

- O czym? - Kiedy tylko to powiedziała poczuła falę irytacji jaka przetoczyła się przez Luciena. Nie tylko on był rozdrażniony. Diego przewrócił oczami, a Aurelie zmusiła się do sztucznego uśmiechu. W zasadzie tylko Antefowi było wszystko jedno. - Przepraszam, jestem po prostu zmęczona. 

- Pytałam co sądzisz o syntetycznej krwi. Czy ludzie uwierzą, że nie stanowimy dla nich skoro mamy alternatywę?  

- Nie wydaje mi się. Będą się bać, nie ważne co im powiecie.  Ale myślę, że warto to podkreślać. - Dodała, widząc zawiedzioną minę wampirzycy.

- Myślę, że dzisiaj już nic więcej nie ustalimy - powiedział Lucien, podchodząc do Emmy i kładąc dłonie na jej ramionach. - Spotkajmy się jutro.

Wszyscy przyjęli propozycję Luciena z ulgą. Kilka minut później zostali w mieszkaniu tylko we dwójkę. Emma wstała i poszła do kuchni żeby nalać sobie szklankę wody. 

- Nie słuchałam, więc możesz mi powiedzieć czy doszliście do czegokolwiek? - Zapytała, gdy wróciła do salonu. Lucien siedział na sofie i błędnym wzrokiem przeglądał leżące na stole papiery. 

- W zasadzie nie - uśmiechnął się, gdy Emma usiadła obok niego i położyła głowę na jego ramieniu.  - Ale na pewno nie będziemy robić tego sami. W końcu mamy od tego setki ludzi. 

Emma wypiła wodę i odłożyła szklankę na stolik. Bez trudu wyczuwała emocje swojego wampira. Nie chciała dokładać mu kolejnego zmartwienia, ale musiała z nim o tym porozmawiać. 

- Lucien, chciałabym wrócić do Seattle. 

- Emmo, błagam cię  - odwrócił się do niej  i ujął jej twarz w dłonie. - Proszę, nie rób tego. 

- Nie chcę robić tego w ten sposób jak ostatnio - powiedziała, zaskoczona jego reakcją. 

- Potrzebuje cię tutaj Emmo, teraz jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Nie możesz mnie zostawić - był w szoku. Nie spodziewał się, że Emma będzie chciała wrócić do Seattle. Szczególnie po tym jak mu wybaczyła. 

- To nie tak  - mruknęła, odsuwając się od niego. Już żałowała sposobu w jaki zaczęła tą rozmowę. - Nie jestem na ciebie zła. To w niczym nie przypomina tej sytuacji sprzed roku. 

- To dlaczego chcesz wyjechać?

- Chcę wrócić do tego życia, które tam miałam. 

- A co ze mną?  

Emma przygryzła dolną wargę i spojrzała na wampira. 

- Kocham cię, to nie tak że chcę się ciebie pozbyć z mojego życia. Nie mogę tego zrobić - gdy zdecydowała się na zostanie jego ludzką służebnicą podjęła nieodwracalną decyzję. Nic nie było w stanie jej zmienić. - Po prostu jestem kimś więcej niż tylko twoją towarzyszką.

Bez sercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz