Miała wrażenie, że zaraz ugotuje się żywcem. Pot oblewał całe jej ciało, a ona nie mogła się ruszyć. W końcu udało jej się uwolnić. Kołdra wylądowała na ziemi, a Emma usiadła na łóżku. W ułamku sekundy zorientowała się, gdzie jest. Była w swoim mieszkaniu, we własnym łóżku, a obok niej leżał Lucien. Prawie rozpłakała się radości. Pamiętała wszystko co wydarzyło się poprzedniej nocy. Dlatego szybko zdjęła z siebie bluzę i podkoszulek. Praktycznie wszystkie rany jakie zadał jej Jim Thomas zniknęły. Nadal bolały ją miejsca, w których połamał jej kości. Tak samo jak nadal wrażliwa rana na brzuchu. Emma położyła się, opierając głowę na piersi Luciena. Bardzo żałowała, że jej wampir jeszcze śpi. Jednak i tak jego obecność działała na nią uspokajająco.
Chciała wziąć prysznic, ale dopiero po kwadransie miała na tyle siły żeby wstać. Musiała zmyć z siebie pot i zaschniętą krew. Pomimo tego, że dopiero się obudziła była całkowicie wyczerpana. Podejrzewała, że ma to coś wspólnego z utratą krwi. Nie mogła stać, więc usiadła na dnie kabiny prysznicowej. Doprowadzenie się do porządku zajęło jej mnóstwo czasu. Zwłaszcza umycie włosów, które były posklejane zakrzepłą krwią.
Przebrała się w czyste ubrania i z kuchni zabrała butelkę z wodą. Oddawała swoją krew wystarczająco długo żeby wiedzieć, że musi wypić jej jak najwięcej. Wróciła do sypialni i ułożyła się na łóżku, wtulając się w bok Luciena. Do zachodu słońca zostało kilka godzin, więc nie było mowy o tym żeby wampir się obudził.
Emma zdrzemnęła się mniej więcej godzinę, a później jej brzuch zmusił ją do zadzwonienia po jedzenie na wynos. Zamówiła obiad w swojej ulubionej tajskiej restauracji, a później zjadła go, siedząc w łóżku. Nie miała ochoty na nic innego, poza leżeniem obok swojego wampira. Odetchnęła z ulgą, kiedy w końcu odzyskał świadomość.
- Jak się czujesz? - Zapytał, przyciągając ją do siebie.
Emma położyła głowę na jego piersi i głośno odetchnęła. Poczuła, że do ust napływają jej łzy. Dopóki Lucien był nieprzytomny lepiej panowała nad swoimi emocjami.
- Lepiej - powiedziała, składając krótki pocałunek na jego ustach. - Wygrałeś.
- Tak, wygrałem - położył dłoń na jej policzku i starł pojedynczą łzę. - Przepraszam kochanie, wybaczysz mi?
- Tak - z jej tonu jednoznacznie wynikało, że nie chce więcej o tym mówić. Lucien to uszanował i przez kilka dobrych minut leżeli w milczeniu, przytuleni do siebie. Jednak nie mogli sobie pozwolić na spędzenie całej nocy w ten sposób.
- Masz siłę żeby iść ze mną czy wolisz zostać w domu? - Zapytał, kątem oka spoglądając na zegarek.
- Iść gdzie?
Lucien odetchnął głęboko i przez moment zbierał myśli. Nie wiedział od czego zacząć. Zbyt wiele rzeczy przychodziło mu do głowy.
- Głosowanie było kulminacyjnym punktem tegorocznego zebrania rady. W zasadzie gdyby nie to, że doszło do walki pomiędzy mną, a Amadeo rada powinna rozjechać się do domów już wczoraj.
- Więc przyjęcie odbędzie się dzisiaj - mruknęła, kładąc głowę na jego piersi. Wyjście z domu było teraz ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę.
- Mogę iść sam, nie musisz iść ze mną jeśli nie chcesz.
- Nie chcę zostać sama - przed wschodem słońca, świadomość tego że Lucien jest obok pozwalała jej zachować spokój. Wiedziała, że się załamie jeżeli wampir wyjdzie z mieszkania. - Ile mamy czasu?

CZYTASZ
Bez serca
VampiroPo tragicznych wydarzeniach agentka FBI Emma Leblanc przeprowadziła się do Seattle aby zacząć życie od nowa. Jednak tajemnicze morderstwa prowadzą ją do miejsca, do którego nie chciała już wracać. CZĘŚĆ PIERWSZA UKOŃCZONA.