Emmę co raz bardziej niepokoił fakt, że z każdą wizytą u Luciena czuła się w ich mieszkaniu co raz bardziej obco. Jakby była gościem. Rano robiła sobie śniadanie i ze złością zauważyła, że kompletnie nie może się odnaleźć w kuchni. W końcu na stole w salonie położyła talerz z jajecznicą i kubek herbaty. Usiadła na sofie i włączyła telewizor. Nie pamiętała kiedy ostatni raz miała okazję spędzić tak poranek. Odkąd zaczęli śledztwo w zasadzie codziennie zrywała się wcześnie rano, jadła śniadanie w biegu i jak najszybciej wychodziła do pracy. Teraz pozwoliła sobie na chwilę lenistwa.
Jutro było Boże Narodzenie i Emma z niecierpliwością odliczała czas do kolacji u jej rodziców. Chciała to mieć już za sobą. Jej rodzice spotkali Luciena tylko jeden raz i nie byli nim oczarowani. Po wyjściu wampira ojciec Emmy zakomunikował jej, że najlepiej będzie jeżeli się z nim rozstanie. Byli bardzo zaskoczeni, kiedy tydzień temu zadzwoniła powiedzieć im, że przyjdzie razem z chłopakiem. Jeszcze bardziej zdziwili się, gdy poinformowała ich, że nie to nie David który był na urodzinach mamy. Jednak nie oponowali, od dawna czekali że Emma w końcu sobie kogoś znajdzie. Po prostu nie do końca byli zadowoleni z jej wyboru.
Emma na południe umówiła się z Amy na lunch. Jej siostra wybrała jedną z modnych ostatnio restauracji w Chelsea. Agentka jak zwykle przyszła przed czasem, więc gdy jej siostra w końcu wpadła do środka czytała kartę dań po raz trzeci.
- Przepraszam za spóźnienie, były koszmarne korki. - Powiedziała kładąc torebkę na krześle i nachylając się w kierunku Emmy. - Nie czekałaś długo, prawda?
Agentka wstała i mocno uścisnęła siostrę. Widziały się pierwszy raz od prawie dwóch miesięcy. Kiedy Emma przeprowadziła się do Seattle w zasadzie zerwała kontakty z rodziną i odzywała się do nich tylko sporadycznie. Teraz dzwoniły do siebie średnio raz w tygodniu.
-Nie, tylko chwilę.
- To dobrze, jestem głodna jak wilk. Wiesz już co chcesz jeść? - Amy chwyciła leżące na stoliku Menu i zaczęła przerzucać kartki.
- Tak...
- To świetnie, ja chyba wezmę sałatkę z i może jaką zupę.
Po tym jak złożyły zamówienie, Amy oparła łokcie na nieskazitelnie białym obrusie i uśmiechnęła się do Emmy.
- Jutro twój sądny dzień, prawda? Dzwoniłaś do mamy?
- To tylko kolacja bożonarodzeniowa - mruknęła Emma sięgając po kieliszek z białym winem. Nie chciała przyznać, że czuję się trochę nieswojo.
- Emma, skarbie jak długo jesteś z Lucienem?
- Jedenaście lat - zaczynała żałować, że powiedziała Amy o tym że zamierza przyprowadzić chłopaka na rodzinną kolację. Jej siostra mgliście kojarzyła Luciena, ale nie mogła uwierzyć że to ten sam mężczyzna którego poznała tak dawno temu.
- Jedenaście? Dłużej niż Marion jest po ślubie z Martinem. A ja widziałam go tylko kilka razy! I na urodziny mamy przyszłaś z jakimś innym mężczyzną!
- Boże Amy, bądź ciszej - syknęła Emma, czując że rumieniec zaczyna wpełzać jej na policzki. Zauważyła, że para ze stolika obok zaczyna się im przyglądać. Kobieta miała nadzieję, że to dlatego iż rozpoznali w jej siostrze sławną modelkę. A nie dlatego, że tak głośno omawiała jej życie osobiste.
- Za to Emmo - powiedziała, prostując się gdy kelner przyniósł ich przystawki. - Będę cię dręczyć do końca życia. Dalej nie mieści mi się to w głowie. Jak mogłaś mi nie powiedzieć, jak mogłaś im nie powiedzieć...
- Skup się na swojej sałatce - Emma sięgnęła po widelec i wsadziła do ust jedną z krewetek.
- Musimy o czymś rozmawiać, a cała ta sytuacja jest bardzo interesująca.
CZYTASZ
Bez serca
VampirePo tragicznych wydarzeniach agentka FBI Emma Leblanc przeprowadziła się do Seattle aby zacząć życie od nowa. Jednak tajemnicze morderstwa prowadzą ją do miejsca, do którego nie chciała już wracać. CZĘŚĆ PIERWSZA UKOŃCZONA.