XVI

397 53 11
                                    

Caroline

Po niezbyt udanym pierwszym wrażeniu, przedstawiłam ich sobie. Tom oczywiście nie wyglądał na zadowolonego, ale za to Bill normalnie z nią rozmawiał. Postanowiłam zamienić parę słów ze starszym bliźniakiem, w końcu to on miał pracować razem z Mią. Wyszliśmy na zewnątrz.
-Chcesz zapalić?-chłopak wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów. Wzięłam jednego, wyrywając mu już odpalonego z ust i podpalając swojego. Oddałam mu z powrotem fajkę.
-Słuchaj. Mia to naprawdę fajna dziewczyna. Chcemy wziąć udział w zawodach, żeby ratować dwa konie...-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Tak, znam tą historię. Bill mi opowiadał.-powiedział, gasząc peta i wrzucając go do kosza.
-Niech stracę.-mruknął.-Zawołaj koleżankę. Poradzimy sobie sami, a Ty z Billem rozpakujcie samochód.
Poszłam po Mię.

Mia

C

arla weszła do kuchni, gdzie razem z Billem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Zawołała nas na dwór.
-Ty pójdziesz z Tomusiem do stajni, a my ich rozpakujemy.-wskazała głową na auto.
Skinęłam tylko potakująco głową i ruszyłam za chłopakiem, który już był w połowie drogi do stajni.
-Hej! Poczekaj na mnie!-krzyknęłam.
Nic sobie z tego nie zrobił. Stał w drzwiach stajni.
-Dobra. Kilka pytań na początek.-powiedział.-Od kiedy jeździsz konno?
-Od września.
Lewa brew chłopaka powędrowała w górę.
- I Caroline powierzyła Ci tego konia? Po tak krótkim czasie?
-Nie miałyśmy wyboru. Bardzo chcę pomóc mu i klaczy. Te zawody to jedyne rozwiązanie.
-Rozumiem. Jak dobrze znasz historię konia?
Opowiedziałam mu wszystko co wiedziałam o ogierze.
-Widzę, że naprawdę Ci na nim zależy. Ok, chodźmy co zobaczyć.
Poprowadziłam go do odpowiedniego boksu. Kiedy Wind zobaczył obcą osobę, zaczął nerwowo chodzić po boksie i kłaść uszy. Skorzystałam z tego, co zaobserwowałam od Caroline. Weszłam do boksu, podeszłam do konia i mowiłam:
-Spokojnie koniku.  Nie chcemy zrobić Ci nic złego. Chodź, idziemy pojeździć.
Wind momentalnie się uspokoił i grzecznie pozwolił zająć uwiąz. Wyprowadziłam go z boksu i wyczyściłam. Tom w tym czasie przyniósł siodło i ogłowie. Ja zajęłam się tym drugim, a chłopak siodłał.
-Ok. Teraz mi co oddaj.
-Ale on jeździł tylko pode mną!
-Nieważne.-odebrał ode mnie wodze i kazał przynieść palcat.
-Ale my tego nie używamy. Nie każemy go tak.
-Ja też nie zamierzam. Nie denerwuj się tak. Nie chcę zrobić mu krzywdy.
Teraz wiem, co znaczy reagować na ton głosu. Tom nie krzyczał. Mówił spokojnie, ale tonem nie znającym sprzeciwu. I chyba taką miał aurę, bo Wind nie próbował się wyrwać, ugryźć ani kopnąć. Szedł za nim. Za chwilę i ja pidążyłam na ujeżdżalnię.

Wind

Do stajni weszła Mia i jakiś nieznany mi chłopak. Zacząłem okazywać zdenerwowanie. Mia to zauważyła, bo weszła do boksu i zaczęła mnie uspokajać. Potem wyprowadziła, wyczyściła i razem z nowym przybyszem osiodłali. Po czym razem z nim poszedłem na ujeżdżalnię. Po chwili ściągnął wodze i dosiadł mnie. Nie robił mi krzywdy, więc stałem spokojnie. W tym samym momencie weszła Mia, z jakimś patykiem w ręku.
-Dobrze, a teraz mi to podaj.-powiedział mój jeździec.
-Ale nic mu nie zrobisz?
-Nie! Ale daj mi to!-chłopak się zdenerwował na Mię. Znienacka poszedłem kilka kroków w tył. Zachwiał się, ale szybko złapał równowagę, po czym szarpnął lewą widzę, co zmusiło mnie do wykonania obrotu w tamtą stronę.
-Widzisz?- Zwrócił się do dziewczyny.-To co zrobiłem, też jest formą kary. Nie boli go, a wie, że nie może wykonywać gwałtownych ruchów, kiedy nie jest o to proszony.
Mia bez słowa podała mu patyk.

Mia

Widziałam, że Wind jest zdezorientowany. Pierwszy raz, odkąd zajmujemy się nim, dosiada go ktoś inny niż ja. Obserwowałam, co będzie dalej. Tom przyłożył palcat do boku konia, na co ten zareagował nerwowym rżeniem i znów gwałtownie cofnął się. Jednak tym razem nie dostał żadnej kary.
-Był bity?-zapytał Tom.
-Tak... Pan Jack...
-To do niego podobne.-zebrał wodze i ruszyli stępem dookoła. Po kilku minutach zaczęli kłusować. Po trzech okrążeniach, wreszcie mogłam zobaczyć Winda w pełnym galopie z jeźdźcem na grzbiecie. Jak bardzo chciałam teraz zamienić się z nim miejscami...

Trochę chaotycznie, ale jest. Od kolejnego rozdziału prawie żadnych perypetii bohaterów ludzkich nie będzie. Ciagnę wątek nauki jazdy.


Na grzbiecie wiatru. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz