Epilog

423 54 22
                                    

Mia

Gdy dotarliśmy do stadniny, powitała nas wściekła Caroline.
-Co Ty wyprawiasz? Wiesz, że mogłaś umrzeć? Zasłabłabyś, albo cokolwiek innego, wpadła pod kopyta i po tobie!!!
-Ale nic się nie stało. I mam pomysł. Powiedziałaś mi, że Winda urodziła klacz, złapana przez Twojego tatę w rezerwacie.
Chcę wypuścić Winda na wolność.

Wind

Po dwóch tygodniach od naszego powrotu, Mia wraz z Caroline zapakowały mnie i Fab do przyczepy i pojechaliśmy gdzieś. Jechaliśmy około dwóch godzin.

Caroline

Ten pomysł był głupi! Nikt się na to nie zgodzi! Jednak, gdy powiedziała o nim na stadninie, wszyscy, włącznie z tatą, poparli jej pomysł.
-Ten koń i tak długo nie pożyje, więc róbcie co chcecie.-powiedział.
Napisałyśmy petycję do właściciela rezerwatu, z prośbą o pozwolenie dołączenia do stada dzikich koni dwóch osobników. Oczywiście Mia uparła się, że Wind stworzyłby idealny związek z Fabienne. Na odpowiedź czekaliśmy tydzień. Była pozytywna. Ostrzegał ją tylko, że konie będą narażone na ataki dzikich, mięsożernych zwierząt.
-Poradzą sobie. Zobaczysz.-skwitowała Mia.
I tak teraz jedziemy przez rezerwat, szukając śladów bytności stada. W końcu je znalazłyśmy. Po rzewnym i łzawym pożegnaniu, konie puściłyśmy wolno. Od razu pobiegły do stada i zaczęły się spokojnie paść. Patrzyłyśmy na nie jeszcze chwilę, po czym odjechałyśmy do swoich.

Wind

W końcu byłem wśród swojej prawdziwej rodziny. Cieszyłem się bardzo, że Fab jest ze mną i mogę dalej się nią opiekować. Zostałem, tak jak wcześniej mój ojciec, przywódcą stada. Tęskniłem za Mią i Caroline. Jednak co jakiś czas przyjeżdżały do rezerwatu zobaczyć, jak sobie radzimy. Dwa lata po wyjściu na wolność, wczesną wiosną, Fab urodziła drugie źrebię. Nasze pierwsze maleństwo, przyszło na świat martwe. Bałem się o klacz, bo poprzedni poród o mało jej nie zabił. Jednak tym razem wszystko poszło gładko. Źrebię było zdrowe i silne.
Doczekaliśmy się jeszcze dwójki wspaniałych źrebiąt.

20 lat później

Mia

-Co było dalej? Czy spotkałaś jeszcze kiedyś Winda i Fabienne?-zapytała moja córka, kiedy zdecydowałam się opowiedzieć jej moją końską historię.
-Tak. Słuchaj dalej.
Po wypuszczeniu koni na wolność, bardzo za nimi tęskniłam. W każde wakacje wraz z Caroline jeździłam na biwak do rezerwatu i śledziłyśmy stado. Wind i Fabienne poznawali nas i przychodzili. Poznałyśmy nawet ich źrebięta, które jednak były dzikie i bały się ludzi. Wind przeżył na wolności piętnaście lat, czyli ogólnie żył dziewiętnaście. Nie wiem, co się stało. Po prostu pewnego lata nie przyszedł. Fab odeszła rok po nim. Myślę, że miały dobre życie.
-A co z ich dziećmi?
-Ich dzieci dalej biegają wolno po tutejszych stepach.
-Czy pojedziemy na wakacje je odwiedzić? Proszę...
-No dobrze. Pokażę Ci stado koni do którego wypuściłam dawno temu wspaniałego, dzikiego konia.

Nie umiem pisać zakończeń.
Miało być wzruszająco, a wyszło jak wyszło.

THE END!

Na grzbiecie wiatru. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz