~Jestem Julian~

1.2K 62 19
                                    


Przypominam o pytankach do Q&A!!!


#Viola

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Powoli otworzyłam oczy, i od razu je zamknęłam, gdyż świat zaczął wirować przed moimi oczami. Odczekałam chwilę, i spróbowałam się podnieść. Jest, udało mi się! Siedziałam przez chwilę rozkoszując się błogą ciszą, lecz w końcu odważyłam się otworzyć oczy. Nie rozpoznawałam pokoju, w którym się znajdowałam, przez co się zdenerwowałam, i niebezpieczne łupanie z tyłu czaszki powróciło. Na szafce nocnej znalazłam opakowanie francuskich tabletek przeciwbólowych, i butelkę wody. Połknęłam 4 na raz, i rozglądałam się po pomieszczeniu.

Zauważyłam czerwono - białą, ewidentnie piłkarską koszulkę na oparciu krzesła, i około tuzina męskich skarpet, każda w innym kolorze.

- Cześć Pączusiu! - moje "wzrokowe zwiedzanie" przerwał Arek, który cicho jak ninja wyłonił się z łazienki. Spojrzałam zmęczonym wzrokiem na piłkarza, który był już ubrany w kadrowy dresik. Jego brązowe włosy zostały nienagannie ułożone, a na twarzy nie było widać żadnych oznak zmęczenia, chociaż dałabym sobie rękę uciąć, że wczoraj balował na równi z innymi.

- Witam, witam. - wychrypiałam. Przymknęłam oczy, ponieważ ból głowy powrócił.

- Jak Ci się podobało? - zapytał Arek, siadając obok mnie na łóżku, i delikatnie dotykając mojego ramienia. Podskoczyłam i przerażona spojrzałam na piłkarza. Uśmiechał się do mnie czule. Ja pierdole!

- Arek... Czy my...? - zająknęłam się, usilnie próbując sobie przypomnieć, co wydarzyło się ostatniego wieczoru. Zremisowaliśmy z Niemcami. Szczęsny mnie ignorował. Poszliśmy uczcić mecz. Szczęsny łaził z jakimś lisem. Schlałam się w trzy dupy. Graliśmy w "Nigdy"... A potem... Potem... Potem urwał mi się film.

Mężczyzna spojrzał się na mnie, krztusząc się śmiechem. Nie wiedziałam co go tak rozśmieszyło: to, że nic nie pamiętam, czy to że chyba TO zrobiliśmy?!

- Milik do cholery! - krzyknęłam, wstając z łóżka. Zaczęłam krążyć w kółko, a piłkarz nadal bawił się w najlepsze.

- Oj Pączusiu, Pączusiu. Nie, nie zrobiliśmy tego. - odetchnęłam z ulgą, rzucając się na łóżko. I to był mój błąd, gdyż mój durny jakby nie patrzeć, łeb znowu dał o sobie znać.

- To co się tak właściwie wydarzyło? - wymamrotałam z rękoma przy twarzy.

- Zremisowaliśmy z Niemcami, ale to powinnaś pamiętać. Poszliśmy to opić i to raczej też pamiętasz. Schalałaś się jak nigdy, z tego co mówili Kasia i Krycha, i zaczęłaś gadać do ściany. Graliśmy w "Nigdy". Byłaś tak schlana, że zaczęłaś się całować z krzesłem, i gadałaś do Pazdana, jakie to on ma miękie loki. Zanieśliśmy Cię do hotelu, a jako że Szczena... Ekhm, był zajęty... To spałaś u mnie. - zakończył swoją opowieść, klepiąc mnie po kolanie.

- Pamiętam wszystko, do gry w "Nigdy". - wysapałam. Oczy same mi się zamykały, więc kiedy Arek zszedł z łóżka, wpełzłam pod kołdrę, i szczelnie się nią otuliłam.

- Śpij Pączusiu, śpij. - zdołałam usłyszeć, zanim pogrążyłam się w różowych chmurach.

Kiedy się obudziłam, na dworze zapadał zmrok. Dźwignęłam się z łóżka, z przyjemnością zauważając, że głowa przestała mnie boleć, i nie znajduję się już na karuzeli życia. Chwyciłam ubrania z mojej walizki, która jakimś cudem, była w pokoju Milika, i udałam się do łazienki.

Po doprowadzeniu się do stanu sprzed imprezy, wszłam z pokoju, udając się na dół, na poszukiwanie jedzienia. O dziwo miałam bardzo dużo energii, więc z uśmiechem na pomalowanych ustach, zbiegłam po schodach. Weszłam do stołówki w wyśmienitym humorze, co nie uszło uwadze pozostałym, którzy zdążyli się już zgromadzić na zapewne, kolacji.

Chwyciłam pierwsze lepsze danie, z przepisu Lewej, i udałam się do stolika, z którego od dobrych 3 minut machał do mnie Krycha. Usiadłam obok kuzyna, centralnie na przeciwko tego lisa, co to się do Wojciecha wczoraj przyczepił... Chwila, moment, a ona co tu robi?

- A ta pomarańcza to co tu robi? - utkwiłam w dziewczynie przenikliwe spojrzenie, na co tamta spuściła głowę.

- To nie jest żadna "pomarańcza", tylko moja znajoma, Mercedes. - wysyczał w moją stronę Szczęsny. Zdziwiła mnie jego wrogość, lecz nie dałam tego po sobie poznać. Bez słowa rozpoczęłam spożywanie posiłku, gdy kątem oka zauważyłam, jak Szczena przytula to futro. Bakłażan stanął mi w gardle. Gołąbeczki zaczęły coś między sobą szeptać, i co chwile się chichrały. Wkurzona rzuciłam widelec na stół, i w pośpiechu wstałam od stołu.

- Violetta, a Ty dokąd? - zaczepiła mnie Kasia.

- Wychodzę. Duszę się w tej rudej atmosferze! - ostanie zdanie wypowiedziałam prosto w zielone ślepia "znajomej" Szczęsnego, po czym dumnym, lecz szybkim krokiem opuściłam salę.

Ruszyłam pogrążonymi w mroku ulicami miasta, wściekła do granic możliwości. Ten lis zajął mój pokój, gdyż Szczęsny wymyślił sobie, że "Mercy" zostanie z nami do końca Euro, a mnie wykopali do Arka! Lubię Milika, ale do cholery, tak się nie robi! A mój kochany wujaszek jeszcze się na to zgodził!

Roztrzęsiona zatrzymałam się przed tym samym klubem, w którym wczoraj balowaliśmy. Kolejka była niewielka, a miły ochroniarz zdołał mnie rozpoznać, więc bez przeszków weszłam do środka. Usiadłam przy barze, zamawiając drinka. Sączyłam napój przez słomkę, gdy krzesło obok przysunęło się bliżej mojego.

- Mogę się dosiąśc? - spojrzałam na przystojnego bruneta, z uroczym zarostem. Skinęłam głową, gdyż miałam wrażenie, że skądś go kojarzę.

- Jestem Julian. A ty? - przedstawił się, a ja już wiedziałam skąd go znam.

- Violetta, miło mi. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czołem Kochani! 

Jak wam się podobał rozdział? Cóż to za Julian się teraz pojawił, hmm??? Chciałabym zaznaczyć, że nie obrażam tu rudowłosych, wszystko to emocje Violi, które są chyba dla każdego zrozumiane ;)

Kochani! Rozpoczęłam pracę nad nowym, również piłkarskim opowiadaniem! Na dzień dzisiejszy nie zdradzę Wam jeszcze wszystkich szczegółów, ale już niedługo wszystkiego się dowiecie :)

KTO JEST MISTRZEM? STAL GORZÓW <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

Do następnego Kochani :*****


Gówniara | Wojtek Szczęsny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz