#Viola
Jutro czeka nas ostatni mecz w fazie grupowej na Euro, spotkanie z Ukrainą. Dlatego od samego rana piłkarze otrzymywali ostry wycisk od Nawałki, który chociaż był o wiele spokojniejszy niż przed meczem z Niemcami, trzymał podopiecznych krótko. Wiadomo, ostatni mecz może zaważyć, czy wyjdziemy z grupy, czy pojedziemy do domu...
- Uważaj zakochańcu, bo jeszcze się zabijesz! - pogrążona w myślach nie zauważyłam idącego z naprzeciwka Kamila, i z rozpędem uderzyłam w jego umięśniony tors. Na szczęście Grosik w porę zdążył mnie złapać i uniknęłam randki z podłogą.
- Kamiś! Wszędzie Cię szukam! - wykrzyknęłam, kiedy już w miarę ogarnięta stałam przed piłkarzem.
- Cóż to za zaszczyt mnie spotkał? - rzucił z rozbawienie, nadstawiając mi muskularne ramię. Ujęłam je z "gracją prawdziwej damy" i ruszyliśmy spacerkiem po korytarzu, niczym po średniowiecznym dziedzińcu.
- Chodzi o naszą współpracę dotyczącą losów Kasiuli i Bartosza. - wyjaśniłam zdumionemu piłkarzowi. Stopniowo jego wyraz twarzy zmieniał się z zaskoczonego na znużony.
- Nie odpuścisz, prawda? - westchnął, gdy pokręciłam głową na "nie".
- Co wymyśliłaś Bogini? - wspięłam się na palce, po raz setny przeklinając mój niski wzrost, i cmoknęłam blondyna w policzek, wiedząc że jest po mojej stronie i mi pomoże.
- Jesteś kochany Kamiś - uwielbiałam słodzić piłkarzowi, który tak uroczo się rumienił.
- Oh, bo się zarumienię. Mów Bogini. - ponaglił mnie, oblewając się soczystą czerwienią. Zachichotałam pod nosem, co było zupełnie nie w moim stylu, ale cóż...
- Zarezerwowałam stolik we włoskiej knajpie " La Bella". Kacha uwielbia drogie, włoskie jedzenie. - ponownie zaśmiałam się pod nosem, na wspomnienie jej reakcji na rachunki w takich restauracjach w Holandii.
- A jakie jest moje zadanie? - dopytywał szczerze zaciekawiony piłkarz, co tylko mi schlebiało. Cieszyłam się, że mój idealny plan tak go zaciekawił.
- Twoim zadaniem będzie dostarczenie towaru na miejsce. Ja zajmę się Kasią, a Ty Bartkiem. Kwiaty i takie tam bzdety już załatwiłam. I to chyba wszystko... - zastanowiłam się przez chwilę, czy czegoś nie zapomniałam.
- Aha! Jeszcze jedno. Masz go tam przyprowadzić na 18 i powiesz takiemu gostkowi przy wejściu, że jesteś od Zimy. - gdy tylko skończyłam podawać Grosikowi instrukcje, zza za zakrętu niespodziewanie pojawili się Kasia i Bartek. Byli tak zajęci rozmową, że nie zauważyli mnie i Kamila.
Pociągnęłam równie zdumionego piłkarza w bok, sama nie wiem skąd wzięłam siłę na dźwignięcie tej góry mięśni. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi, i wepchnęłam tam Kamila, gramoląc się do środka zaraz po nim, i zatrzaskując drzwi za sobą.
Pech chciał, że trafiliśmy na kanciapę woźnego. Było tam tak ciasno, że przylegałam piersiami do torsu piłkarza, gdyż resztę miejsca zajmowała szafka i schowek na szczotki. Staliśmy tam w całkowitym bezruchu, bojąc się odezwać, dopóki kroki i chichoty naszych przyjaciół się nie oddaliły. Dopiero wtedy mogłam spokojnie odetchnąć i wyjść z ukrycia.
Wychyliłam ostrożnie głowę zza drzwi, rozglądając się na boki, aby wykluczyć ewentualne zagrożenie. Na szczęście korytarz okazał się pusty, więc prędkością światła wybiegłam ze schowka. Za mną, mniej deliktanie ze środka wyszedł Kamil, przy okazji tocząc bój z miotłą. Poprawiłam bluzkę, która delikatnie mi się podwinęła, i zaczęłam układać potargane włosy.
- Czy ja chcę wiedzieć, co robiliście w tym schowku? - rozległo się za nami. Ostrożnie odwróciłam się, napotykając zaciekawione spojrzenie Mąki. Kątem oka dostrzegłam, że Grosik znowu oblał się soczystym rumieńcem. No i zajebiście, nie ma co.
- A chcesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie, jednak nie. - po tych słowach Krzysiek odwrócił się na pięcie i ruszył w przeciwnym kierunku, do którego pierwotnie zmierzał.
Punktualnie o godzinie 17:30 napisałam SMS'a do Kamila, żeby zabrał już Kapiego do knajpy. Mieli tam dotrzeć okrężną drogą, więc Kasia zdąży się przyszykować. Zgarnęłam portfel i telefon, po czym w podskokach ruszyłam do pokoju przyjaciółki. Po drodze, jak to ja, potrąciłam parę osób, lecz nie zwracałam na to zbytniej uwagi.
W szybkim tempie dotarła do pokoju brunetki, i z rozmachem otworzyłam drzwi. Wiedziałam, że Mejer siedzi teraz u siebie, a jakoś nigdy nie bawiłam się w uprzejmą dziewczynkę.
I to był mój błąd. Stanęłam w progu jak słup soli, nie wierząc własnym oczom...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Rozdział niesprawdzony
No witam, witam :) Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. I przepraszam też, że ten rozdział jest taki krótki. No, limit przeprosin wyczerpany na dziś... Przejdźmy do dalszej części.
Jak wam się podobał rozdział? Jakie refleksje? Czy Vi i Grosikowi się uda, jak myślicie? Kogo zobaczyła Viola?
A teraz ogłoszenia parafialne... Mamy już 26 rozdział... Szybko zleciało, prawda? Ogromnie dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i wyświetlenia! To bardzo, ale to bardzo motywuje <3 No więc, mamy już 26 części... Powinniście wiedzieć o tym, gdyż nie chcę, aby spotkał was zawał, gdy to tak nagle bez uprzedzenia zobaczycie (jaki narcyz xD)... Do końca opowieści o Vi i Wojtku zostało... 3 rozdziały i Epilog, Kochani.
Kocham was! Papa, do następnego :*****
CZYTASZ
Gówniara | Wojtek Szczęsny ✔
FanfictionNigdy nie baw się uczuciami innych, bo przyjdzie czas, że ktoś zabawi się Twoimi uczuciami, i nie będzie Ci już do śmiechu...