~Ło Kurde~

1.3K 61 4
                                    

# Viola

Stałam w otwartych drzwiach pokoju Kasi i Grześka, obserwując, jak wcześniej wymieniona dwójka "pożera" nawzajem swoje twarzy.

- Ło Kurde... - wyrwało mi się niechcący na tyle głośno, że całująca się para odskoczyła od siebie jak poparzona. Rozczochrana Kaśka rzuciła mi przerażone spojrzenie, zapinając guziki koszuli, a Grzesiek naciągał swój fioletowy T-shirt. Zachichotałam pod nosem, unosząc pytająco brwi.

- My... To nie tak jak myślisz... - próbował się tłumaczyć Krychowiak. Rzuciłam mu kpiący uśmiech, a na policzkach bruneta zagościły soczyste rumieńce.

- Ja już wiem, co ja myślę. Już mi wszystko tłumaczyć! - zarządziłam, stawiając krok w głąb pokoju, lecz w tej samej chwili przypomniał mi się mój plan. Bo skoro Kasia całowała się z Grześkiem, a nie z Bartkiem, to ozancza, że... Cholerka!

- Ale to za chwilę... Najpierw... Muszę znaleźć Wojtka! - rzuciłam pierwsze lepsze wytłumaczenie, i biegiem wybiegłam z pokoju. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, i czym prędzej wybrałam numer do Kamila. Odebrał po drugim sygnale.

- Gdzie... Jesteście? - wysapałam.

- W hollu, Szczęsny nas zatrzymał. - wyczułam po jego głosie, że był zirytowany. Ale się wkręcił skubany...

- Stój tam... Nie... Idź... Nigdzie... - rozporządziłam, rozłączjąc się. Pokonałam ostatnie schodki i jak burza wpadłam do hollu.

- Violcia, co jest? - nieoczekiwanie przede mną wyrósł Grosik, zasłaniając mi całe pole widzenia.

- Gdzie Kapi? - zapytałam, prostując się.

- Gada z Wojtkiem. A co? - zaciekawił się blondyn.

- Operacja odwołana. Kasia nie kocha Bartka. - wydyszałam.

- Jak to? - zdziwił się.

- Tak to, kurwa. Prawie rozbiliśmy związek młodego. - wytłumaczyłam Kamilowi. Rzeczywiście, cały czas odsuwaliśmy Klaudię od Bartka, żeby ich ze sobą skłócić.

- Eeee... Bo... Violcia... Młody się pokłócił z Adamczyk. - piłkarz podrapał się po karku, spoglądając się do tyłu, na pogrążoną w konwersacji dwójkę. Wypuściłam ze swistem powietrze, i wymijając Kamila, ruszyłam w ich stronę.

- Siema młody, możemy pogadać? - zapytałam Kapiego. Brunet przewrócił oczami, słysząc swoje nowe przezwisko, ale pokiwał głową na "tak". Odciągnęłam go na bok, jak najdalej od wścibskiego ucha bramkarza AS Romy.

- No co jest chuderlaczku? - teraz to ja wprawiłam w ruch moję oczy.

- Masz zarezerwowany stolik w restauracji "La Bella". Na nazwisko Zimmermann. Zabierz Klaudie, pogódźcie się. - oznajmiłam mu, spoglądając niepewnie w jego czekoladowe oczy.

- Jak? Przecież się nie lubicie... - zająknął się.

- Potraktuj to jako prezent... - kątem oka zauważyłam, że Szczęsny zmierza w kierunku wyjścia z hotelu, a przecież miałam go zaprowadzić do naszych gołąbków, aby wszystko wyjaśnić. Zostawiłam zdumionego Kapustkę samego, i ponownie biegiem ruszyłam w stronę, tym razem Szczeny. W ostaniej chwili złapałam go za rękaw bluzy. Zaskoczony tym nagłym "atakiem" odwrócił się w moją stronę, przez co omal na niego nie wpadłam.

- Idziemy. - pociągnęłam piłkarza w głąb hotelu. Na szczęście nie stawiał oporu. Posłusznie dreptał za mną do windy, a następnie do pokoju gołąbków.

- A po co my tu? - odezwał się, gdy już miałam otworzyć drzwi.

- Zaraz się dowiemy. - wymruczałam, naciskając na klamkę. Powoli otworzyłam drzwi, żeby przez przypadek nie zastać ich w jakiejś niezręcznej dla nich sytuacji. Na szczęście, nic takiego się nie wydarzyło. Dwójka brunetów siedziała przytulona na łóżku. WTF?

Gówniara | Wojtek Szczęsny ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz