Rozdział 6.

868 46 4
                                    

   Chwilę później cała nasza czwórka jadła obiad. Wszyscy prócz Kate. Moja mama uznała, że zostawi nas samych i pójdzie oglądać do salonu telewizję. O tej porze zwykle wyczekiwała programu informacyjnego o tym, co się dzieje na świecie.

   Kate wstała od stołu, zanim Alex zdążył zjeść. Bez słowa ruszyła do swojego pokoju. Możliwe, że potrzebowała chwili samotności, aby pomyśleć o zachowaniu swojego chłopaka. Nie wiedziałam, czy już o tym rozmawiali. Gdybym była na miejscu Kate, potrzebowałabym paru minut na zrozumienie, co tak właściwie się dzieje.

   Hayes zjadł najszybciej swoją porcję i udał się do toalety zaraz po tym, jak mu wytłumaczyłam drogę. Przy stole zostałam sama z Alex'em. Przyznam, że na początku czułam się nieswojo, lecz wmawiałam sobie, że przecież nic nie może się stać złego.

– Dlaczego okłamałeś moją siostrę w sprawie tej rozmowy wideo? – zapytałam, gdy skończyłam swój posiłek.

– Chciałem wzbudzić jej zazdrość, tyle. – oparł się o krzesło i skrzyżował ręce.

– Wzbudzić? Kate jest chodzącą zazdrością. – spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem. – Nie pomyślałeś o tym, że ja również będę miała przechlapane?

– Nie, wybacz. – wzdychnął. – Wasza relacja i tak jest do dupy, więc uznałem, że gorzej być nie może.

– Jak widzisz może. – chciałam wstać od stołu, aby odnieść talerz do zlewu, lecz Alex dotknął mojej dłoni. – Alex... – szeptałam – ...nie pogrywaj sobie.

– Ale Mia...

– Mia? – usłyszałam głos Hayes'a i od razu zabrałam dłoń z dala od Alex'a. Istny mętlik narodził się w mojej głowie. – Możesz... na chwilę? – zapytał, wzdychając ciężko i mierząc wzrokiem Alex'a.

   Odłożyłam talerz do zlewu, przemyłam dłonie wodą i poszłam wraz z Hayes'em do toalety. Nasza łazienka nie była duża. Na samym początku nie miałam pojęcia, o co chodziło nastolatkowi. Dopiero gdy przymknął drzwi, zaczęłam się stresować.

– Widziałem, że Kate jest bardzo chuda, ale z początku sądziłem, że od zawsze ma taką posturę. – szepnął. – Nie sądzisz, że jest na coś chora?

– Właśnie mam takie wrażenie. Chcę ją jakość przyłapać na tym. Muszę powiedzieć o tym mamie, lecz nie mam wystarczających dowodów. To może jej zagrażać. – rzekłam szczerze i cicho. – Ale dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś?

– Uznałem, że musisz o tym wiedzieć. – zbliżył się do kosza, który stał tuż obok szafki ze zlewem. Otworzył go, a ja w środku ujrzałam kilka niezjedzonych kanapek, jogurtów oraz ciastek. Wszystko było przykryte czystymi wacikami.

– Wiedziałam, że gdzieś musi wyrzucać śniadanie, które robi nam mama rankiem. – pokręciłam głową zaskoczona. – Myślałam, że wyrzuca to raczej w szkole, ale teraz to ma jakiś sens.

– Sens? Przecież wyrzucanie jedzenia do domowych śmietników jest bardziej podatne na odkrycie, niż w szkole. – spojrzał na mnie, unosząc pytająco brwi.

– Niby tak, ale co by pomyślały jej koleżanki, gdyby ujrzały, że jej rodzice sprzeciwiają się ich dietom? Uznałyby jej, a raczej naszych rodziców za... innych. – szepnęłam zdenerwowana. – Muszę iść powiedzieć o tym mamie. – ruszyłam w stronę drzwi.

– Nie, nie teraz, gdy Kate jest w domu. Rozpoczniesz tylko kolejną kłótnię. Od razu będzie wiedziała, że to ty ją wkopałaś. Musisz porozmawiać z mamą rano, zanim twoja siostra się obudzi. – doradził, zatrzymując mnie.

   Chłopak miał rację. Nie było sensu wywoływać kolejnej afery. Jednak bałam się, że w ciągu tych kilkunastu godzin coś może jej się stać.

   Przed wyjściem do kina, mieliśmy jeszcze do dyspozycji wolne kilka godzin. Nie wykorzystywaliśmy ich produktywnie, ponieważ głównie siedzieliśmy w moim pokoju lub w salonie i przeglądaliśmy portale społecznościowe. Kate od początku spędzała czas w swojej sypialni z Alex'em. Nie widziałam tej dwójki, odkąd zjedliśmy obiad. Jednak nie żałowałam. Miałam w końcu chwilę prywatności z nowym znajomym. Na początku rozmowy zupełnie nie wiedziałam, od czego zacząć. Jednak po chwili, gdy Hayes rozgadał się o swoim bracie, siostrze oraz o Magcon, również się otworzyłam. Nastolatek był dobrym słuchaczem, nie wchodził mi w słowo, ani nie podważał mojego zdania na dany temat.

   Wpół do siódmej wyjechaliśmy z mojego domu samochodem Hayes'a. Zaproponował, że w zamian za dzisiejszy obiad u mnie, on zawiezie mnie oraz wpadniemy po Eliota i jego znajomego. Nie miałam nic przeciw temu, bo wolałam to, niż niekomfortową podróż autobusem. Wytłumaczyłam mu niedługą drogę do domu Eliota i kilka minut później już tam byliśmy.

   Odpięłam pas bezpieczeństwa i wysiadłam z auta. Weszłam po schodkach i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Dopiero gdy usłyszałam głos chłopaka, zorientowałam się, że nie zawiadomiłam go o tym, że Hayes będzie razem z nami w kinie. Przeraziłam się tym, że Eliot weźmie mnie za złą przyjaciółkę. Stałam przed drzwiami i w myślach panikowałam.

– Hejka. – uśmiechnął się Eliot, gdy otworzył mi drzwi. Oddałam gest, lecz na siłę. Byłam zestresowana. Przyjaciel spojrzał na samochód, który stał tuż obok krawężnika. – Kto to?

– Eliot, ja miałam ci o tym napisać wiadomość, ale zupełnie wypadło mi to z głowy. Bardzo cię przepraszam. To wszystko stało się tak nagle, a nie miałam serca mu odmówić, gdy już przyjechał. – mówiłam szybko i być może niezrozumiale.

– No dobrze. – zaśmiał się. – Ale kto to?

– Ten chłopak, z którym rozmawiałam na Omegle. – wytłumaczyłam.

– Będzie z nami na filmie? – dopytywał, a ja kiwnęłam głową. – Nic się przecież nie stało. – uśmiechnął się. – Ja też zabieram ze sobą znajomego, więc może to lepiej, że ty również kogoś bierzesz. – uspokajał mnie.

– Całe szczęście, że nie jesteś na mnie zły. – rzekłam ciszej. Po chwili tuż obok Eliota pojawił się nastolatek. Był od niego niższy. Miał brązowe włosy oraz niebieskie oczy. Był ubrany w białą koszulę oraz ciemne spodnie. Narzucał na siebie zimową kurtkę, która miała podobny kolor do mojej, czyli granatowy. – Mia, to jest Lucas.

✔ ruby » hayes grier & tom hollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz