Rozdział 14.

691 44 5
                                    

   Wnętrze domu bardzo mi się podobało. Urządzono je w stylu retro. Przyglądałam się licznym obrazom, które wisiały w korytarzu lub w salonie i jadalni. Mieli w dodatku piętro, tak jak ja. Zapewne tam znajdowały się wszystkie sypialnie, pomyślałam. Jeśli chodzi o umiejscowienie poszczególnych pokoi, również przypominał mój dom.

   Ściągnęłam kurtkę, a Tom odwiesił ją na wieszak. Chłopak nie wystrajał się jakoś specjalnie. Miał na sobie szarą bluzę i jeansy oraz białą koszulkę bez żadnych napisów. Zanim zdążyłam zamienić z nim słowo, obok moich nóg pojawił średniego wzrostu pies. Miał ciemne umaszczenie i wesoło podskakiwał, obwąchując moje spodnie. Zapewne czuł Teodora.

– Tessa! Wracaj do pokoju. – schylił się po pieska, który uciekł i schował się za moimi nogami. Również kucnęłam i pogłaskałam małą bestię. – To Staffordshire Bull Terrier. – oznajmił. – Moja mama go dostała na urodziny.

– Też mam psa. – spojrzałam na małą Tessę. – Tyle, że on zjadłby twojego. – zaśmiałam się, mając na myśli, jak wielki jest Teodor w porównaniu do psa Toma.

– Obiad będzie za jakieś pół godziny dopiero, bo Derek musiał dłużej zostać w pracy, a to on kupował składniki. – uciekł wzrokiem po korytarzu. Uśmiechnęłam się przyjacielsko i ruszyłam w stronę, gdzie poszła jego mama. Rozglądałam się po domu, a Tessa dzielnie kroczyła za mną. – Jak chcesz to możemy iść na chwilę do mojego pokoju. – wskazał na kręte schody. – Chyba, że nie, nie chcesz. – mówił zestresowany.

– Okej. – ponowiłam uśmiech, a po chwili ruszyliśmy na piętro.

   Tom miał pokój na końcu malowniczego korytarza. Obok wejścia do łazienki wisiały liczne zdjęcia ich rodziny. Nawet mały on, gdy jeszcze biegał w chodziku. Zaśmiałam się, gdy to ujrzałam, ale natychmiast mnie odciągnął od tego, wzdychając.

– Tyle razy mówiłem mamie, żebyśmy zdjęli to zdjęcie. – pokręcił głową i zamknął drzwi od swojego pokoju.

– Dlaczego? – odwróciłam się i spojrzałam na niego. – Jest urocze. – oznajmiłam.

– Wiem, że jestem uroczy, ale każdy dosłownie każdy zwraca na nie uwagę. Ale nie ważne. – podrapał się po głowie.

   Sypialnia Toma była dość spora w porównaniu do tej, którą odwiedziłam tamtego dnia o szóstej rano, czyli Kate. Dominował niebieski i granatowy kolor. Tuż nad biurkiem wisiała półka z kilkoma pucharami oraz medalami, które chłopak zdobył w zawodach z koszykówki. Podeszłam bliżej i przyjrzałam się im.

– Grałeś już w kosza, kiedy przyjaźniłeś się z moją siostrą? – zapytałam, obracając złoty medal.

– Tak, chyba tak. – rzekł, a ja poczułam jego oddech na swojej szyi. Przeszły mnie delikatne dreszcze. – A ty? Kiedy będę mógł cię zobaczyć w końcu w grze?

– Nie wiem dokładnie. Trener powiedział, że musi porozmawiać z kapitanem drużyny i dopiero ustalą, kiedy mogę przyjść i zagrać próbny mecz. – spoglądałam z podziwem na jego kolekcję. – Byłam wczoraj u Kate. – obróciłam się w jego stronę.

– Och, mówiła coś o mnie lub Rey? – spoglądnął mi w oczy.

– Ona... żałuje. – ściszyłam głos. – Jej przyjaciele mają ją głęboko gdzieś. Myślę, że chciałaby znowu się z wami przyjaźnić...

– I co mamy niby zrobić? Polecieć do niej, bo Kate jest samotna? A co ja miałem powiedzieć i Rey, gdy nagle przestała się z nami zadawać? To nie jest takie proste. – usiadł na łóżku, które stało w kącie pokoju. Podeszłam bliżej i zajęłam miejsce obok niego. Naciągnęłam rękawy swetra na dłonie.

– Tom, to moja siostra. Mimo że chcę w pewnych momentach ją zabić lub po prostu powiedzieć kilka niemiłych słów, to się powstrzymuję. Wiem, że to ją urazi. Ona od dziecka jest dość... delikatna.

– Szczególnie ją urazi, jeśli ją zabijesz. – zaśmiał się pod nosem.

– Wiem. – również zachichotałam. – Nie mówię, że macie być od razu najlepszymi przyjaciółmi tak, jak było to kiedyś. Chodzi mi raczej, abyście pogodzili się ze sobą. Powiedzieli szczerze, że między wami nie ma już żadnego zgrzytu. – mówiłam spokojnym tonem głosu i przybliżyłam się do nastolatka.

– A ty i Eliot? – spojrzał mi w oczy. – Sytuacja wygląda prawie tak samo.

– Prawie. – poprawiłam go, wzdychając. – Temat Eliota muszę jeszcze przemyśleć. Jest zbyt świeży.

– Ale tak właściwie co się między wami wydarzyło? – zapytał, opierając łokcie o swoje kolana.

– Zakochał się. – sprostowałam, błądząc wzrokiem po sypialni. – I wybrał jego zamiast mnie.

– Zaraz, chwila. Jego?

– Eliot jest gejem. – oznajmiłam.

– To sporo wyjaśnia. Na przykład to, dlaczego tak chętnie przygląda nam się w szatni. – zamyślił się.

   Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Jednak po chwili usłyszeliśmy skrobanie pazurków w drzwi wejściowe. Tom wstał na równe nogi i otworzył. Tessa ucieszona spojrzała na niego, a później na mnie i zajęła miejsce nastolatka na łóżku.

– Ech... Mogłem kupić mamie chomika. – wywrócił oczami i zamknął drzwi.

   Położył psa odrobinę dalej i zajął swoje wcześniejsze miejsce. Zaczął przyglądać się mojemu wisiorkowi. Naciągnęłam rękawy swetra jeszcze bardziej. Tom wyciągnął dłoń i dotknął naszyjnika, który swobodnie zwisał na mojej szyi.

– Moja mama ma podobny. Tylko, że srebrny. – uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy, usuwając między nami kolejną część granicy. Poczułam ponownie dreszcze na swoich rękach. – Mimo że jesteś siostrą Kate, to wcale nie jesteście do siebie podobne. Teraz to widzę. – powiedział, unosząc kąciki ust.

   Nie wiedziałam właściwie, czy był to komplement, czy obelga. Tymi słowami mógł jednocześnie powiedzieć, że ja jestem ładna, a Kate brzydka. Lub na odwrót. Boże, o czym ja myślałam? Skoro powiedział, że nie jesteśmy do siebie podobne, to po prostu chodziło mu o to, że różnimy się pewnymi rzeczami. Na pewno nie chciał urazić nas obu. Chociaż Kate tam nie było z nami, więc...

   Przestałam zadręczać się głupimi myślami i zamknęłam oczy. Wiedziałam, co się szykuje, a na ten moment wyczekiwałam spory kawał czasu. Poczułam, jak dłoń Toma opada na mój karmazynowy sweter, a druga dotyka mojego (możliwe, że zaczerwienionego) policzka. Delikatnie musnął moje usta, z czasem pogłębiając pocałunek. Nie wiedziałam, co zrobić z dłońmi, więc po prostu zarzuciłam mu je na szyję. Po chwili spojrzeliśmy na siebie, a ja uciekłam wzrokiem. Tom się szczerze uśmiechnął.

– Tom, Mia! Chodźcie na dół, obiad już jest! – usłyszeliśmy wołanie mamy nastolatka.

✔ ruby » hayes grier & tom hollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz