Minął prawie tydzień, odkąd przeżywałam jeden z najgorszych dni w swoim życiu. Kate w dalszym ciągu leżała w szpitalu. Odwiedziłam ją w tym czasie trzy razy, będąc z rodzicami. Nie miała ochoty ze mną na początku rozmawiać, ale podziękowała mi za udzielenie pomocy. Ciągle mi się przyglądała i bełkotała coś niezrozumianego pod nosem. Prosiła mamę, aby zadzwoniła do Melanii i Alex'a. Uznałam, że wyręczę ją i sama ich poinformuje o możliwości odwiedzenia Kate, jednak żadne z nich nie miało na to ochoty. Wywiązywali się ciągłą nauką lub opieką nad rodzeństwem. Uwierzyłam tylko w tę drugą bajkę. Melania przecież nie chodziła na lekcje. Pani Bird powiedziała to jasno i wyraźnie, że od dłuższego czasu jej nie widziała. Wątpię, że przez ten czas cokolwiek mogło się zmienić, więc miałam dziwne przeczucie, że tamta dwójka miała ze sobą coś wspólnego. Zbyt dużo wspólnego...
W czwartkowe popołudnie, gdy skończyłam lekcję, udałam się na salę gimnastyczną, gdzie Eliot o tej porze miał trening wraz z drużyną. Po wejściu na salę odłożyłam swój plecak na ławkę i podeszłam do trenera. Nie było mi łatwo przyjść na trening Eliota, ponieważ chłopak od dłuższego czasu nie przesiadywał ze mną. Niekiedy się witaliśmy, a później szedł gdzieś swoją drogą i rozmawiał przez telefon z Lucasem.
– Trenerze... – zaczepiłam nauczyciela, gdy zapisywał coś w swoim notatniku. – Chciałabym porozmawiać o dołączeniu do drużyny.
– Ach, Mia. – spojrzał na mnie i się delikatnie uśmiechnął. – Jasne, dziewczyny szukają nowej zawodniczki. Lily Ferell kilka dni temu skręciła kostkę.
– To świetnie. Znaczy nie... To źle. – zagmatwałam się, lecz nauczyciel się zaśmiał.
– Porozmawiam z kapitanem drużyny i ustalimy, kiedy będziesz mogła zagrać próbny mecz. – zamknął notatnik i odłożył go na ławkę. – A jak tam z Kate?
– Jest... okej. – mruknęłam, obserwując chłopców. Trener spojrzał na mnie.
– Dałbym ci z nimi pograć, ale sądzę, że staliby się bardziej agresywni, gdyby rywalizowali o względy dziewczyny. – zaśmiał się.
– Tyle że ja żadnego z nich nie znam. Jedynie Eliota. – obserwowałam mecz.
– To on cię namówił, abyś się zdecydowała na dołączenie do drużyny? – zapytał.
– Tak... Ale ignorowałam go. Sama postanowiłam, że dołączę. – mruknęłam, przypominając sobie o naszej rozłące z Eliotem.
Trener głośno zagwizdał, a wszyscy zawodnicy spojrzeli na niego. Piłka swobodnie odbijała się po prawej stronie boiska. Chłopcy przybiegli do trenera, a ja wbiłam wzrok w piłkę. Raz była w górze, raz na dole. Raz w górze, raz na dole. Raz w górze... I ktoś ją złapał. Był to jeden z zawodników. Miał z tyłu koszulki drużyny liczbę dwadzieścia jeden oraz swoje nazwisko – Holland. Był dość wysoki, lecz nie wyższy niż Eliot. Miał ciemne brązowe włosy i takiego samego koloru oczy. Po chwili zbliżył się do mnie oraz trenera i stanął na końcu szeregu. Centralnie naprzeciwko mnie. Uśmiechnęłam się do niego, a on zrobił to samo. Możliwe, że się wtedy zarumieniłam.
– Dzielicie się na dwa równe składy. Pierwszy skład na prawą stronę boiska, drugi na lewą stronę. Ja oraz Mia będziemy stali po bokach. Podajecie nam piłkę, a następnie my wam ją oddajemy. Wykonujecie dwutakt i oddajecie następnemu koledze. Tak jak zazwyczaj. Jasne?
– Tak. – odpowiedziała dziesiątka zawodników chórem.
– No to podzielcie się jakoś. – poganiał ich, a mnie pokazał, abym zajęła lewą stronę sali.
CZYTASZ
✔ ruby » hayes grier & tom holland
FanfictionDawniej "Being The Second". Opowieść przedstawiająca historię pewnej nastolatki. Mia ma szesnaście lat i uczęszcza do tego samego liceum, do którego chodzi jej starsza o dwa lata siostra Kate. Dziewczyny od dzieciństwa mają ze sobą złą relację. Kate...