Rozdział 13.

690 41 5
                                    

   Nastał ranek. Pierwszy dzień ferii zimowych zapowiadał się na zwyczajny, nic niewyróżniający się dzień. Za oknem padał śnieg, zasłaniając resztę świata. Na szybach były widoczne małe pajęczyny mrozu, które wyglądały dość magicznie i fascynująco. W naszym domu atmosfera od czasu zabrania Kate do szpitala, stała się szara i ponura. Czuliśmy brak tej osoby. Brak tego jednego członka rodziny, który dopełniłby nasze rozmowy przy stole niepotrzebnymi informacjami lub po prostu sprzeczkami. Rodzice chcieli już na pewno, żeby wypisano ich córkę. Tęsknili za nią, a ona za nami wszystkimi. Byłam pewna, że nawet odrobinę za mną. Kate może i była najbardziej kontrowersyjnym człowiekiem, jakiego dane mi było poznać do tamtego czasu, ale kochałam ją ponad wszystko, a poprzednie odwiedziny, jakie jej zapewniłam, przekonały mnie, że ona również zaczyna popadać w pewną paranoję.

   Byłam świadoma tego, że ta paskudna choroba mogła zapukać do jej drzwi, kiedy tylko Kate zmieniła towarzystwo. Mam tutaj na myśli pozostawienie Toma i Rey, zamieniając ich na być może lepsze, przynajmniej tak zdawało się moje siostrze, modele przyjaciół. Jednak sama przyznałam w jej obecności, że Melania Rookwood oraz Alex Evans nie nadają się na nich. Pamiętam, że oczekiwałam z jej strony wybuchu niekontrolowanych emocji, lecz dziewczyna nic nie odpowiedziała. Bała się przyznać mi rację, jednocześnie nie chcąc kłamać. Wtedy do mnie dotarło, że nastolatka może żałować swojej decyzji.

   Rankiem, gdy rodzice jeszcze smacznie spali, przyszłam do sypialni Kate. Chciałam znaleźć cokolwiek związanego z jej wspomnieniami o rozłące z Rey i Tomem. Najbardziej liczyłam na odnalezienie pamiętnika. Naruszałam jej prywatność, to prawda, lecz nie interesowały mnie informację typu: jak długi jest penis Alex'a lub ile wypiłam z Melanią alkoholu podczas ostatniej imprezy. To się dla mnie najmniej liczyło w tamtym momencie.

   Nie wiedziałam nawet, czy siostra kiedykolwiek prowadziła taki notatnik. Mogłam przekopać jej rzeczy wzdłuż i wszerz, ale dalej nie mając pewności, że ten pamiętnik rzeczywiście istniał. Z tym wywracaniem pokoju nie była łatwa sprawa. Musiałam być dość ostrożna, aby później i tak wszystko poukładać tak, jak było. Nie mogłam dać się przyłapać, bo dostałabym jeszcze karę od rodziców.

   Sypialnia Kate nie była duża, lecz miała w niej pełno rzeczy i drobiazgów. Najbardziej co mi się zawsze podobało w jej pokoju, to sterta kolorowych poduszek, która idealnie komponowała się z wystrojem tego pomieszczenia. Meble miały prawie biały kolor. Ściany pomalowane były na bordowo oraz szaro.

   Przeszukiwałam prawie wszystkie zakamarki sypialni. Od biurka, przez parapet, aż do półek i szuflad w komodzie. Nigdzie nie było tego cholernego pamiętnika, a ja jak to ja uparłam się, że muszę, ale to MUSZĘ go znaleźć. Zrezygnowana usiadłam na jej łóżku i rozłożyłam się w ulubionych poduszkach. Zastanowiłam się, gdzie ja ukryłabym pamiętnik, gdybym rzeczywiście go pisała. Możliwe, że uzupełniałabym notatki tuż przed snem, więc na łóżku, trzymając go na kolanach. A chowałabym go w najbezpieczniejszym miejscu tak, aby nikt (Kate) mi go nie zabrał, gdybym poszła spać.

   No i wtedy wpadłam na ten pomysł.

   Pod poduszką.

   Zajrzałam pod wszystkie poduszki, rozwalając dobrze poukładany stos. Niestety nie znalazłam tam pamiętnika. Prawie się poddałam, jednak zaciekawiona podniosłam materac i ujrzałam go. A właściwie jego róg. Wysiliłam się jeszcze odrobinę, aby wyżej podnieść materac i wyciągnąć go stamtąd. Był naprawdę daleko położony. W końcu go dotknęłam.

   Zignorowałam rozwalony stos poduszek i postanowiłam, jakby co zgonić sprawę na Teodora. On również lubił się wysypiać jak król, więc rodzice by uwierzyli.

✔ ruby » hayes grier & tom hollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz