Rozdział 22.

549 35 0
                                    

   W przedostatni dzień przed rozpoczęciem się kolejnych katuszy (szkolnych zajęć), które w pewnym sensie podnosiły mnie na duchu, że wreszcie będę mogła zająć się czymś innym, niż tylko rozmyślaniem nad pieprzonymi relacjami z ludźmi, postanowiłam spotkać się z Hayes'em.

   Moi rodzice wyjątkowo mieli tamtego dnia wolne od pracy, więc cały dzień spędzali w salonie, oglądając głupie seriale. Kate wybrała się popołudniu do domu Blake. Rankiem była dość podekscytowana, a kiedy ujrzałam ją w sukience, gdy za oknem padał śnieg, otworzyłam szeroko oczy. W czasie, kiedy ja biegałam o dziewiątej rano w piżamie, ona stroiła się w najlepsze ciuchy. Jednak nieobcisłe. Sądziłam, że nie chciała przyznawać się rodzicom Blake'a od razu, że poważnie chorowała. Wstydziła się tego to fakt, ale sądziłam, że skoro chciała chodzić z tym chłopakiem, to powinna być szczera.

   Jednak to nie była moja sprawa.

   Zjadłam drugi posiłek i udałam się do swojej sypialni. Spojrzałam na zegarek w telefonie komórkowym. Dochodziła godzina druga po południu, a ja dalej się nie przebrałam. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Przypomniałam sobie, że obiecałam Tomowi, iż do końca tygodnia spotkam się z Hayes'em i wyjaśnię całą sprawę. Była sobota, a ja kompletnie zapomniałam, aby do niego zadzwonić trochę wcześniej.

   O tym, że poproszę go o wyjście, a on natychmiast przyjedzie do naszego miasta, mogłam jedynie pomarzyć. Byłam prawie pewna, że chłopak był tak na mnie zły, iż nie miał najmniejszej ochoty mnie widzieć. Nie dziwiłam mu się. Przecież sprowadzałam wszystkie sprawy tak, aby kręciły się tylko wokół mnie...

   Jednak spróbowałam. Raz kozie śmierć. Wybrałam jego numer z kontaktów w telefonie i oczekiwałam na połączenie. Pierwszy sygnał, a zaraz za nim drugi. Nikt nie odbierał. Wzdychnęłam ciężko, spoglądając w sufit i rzuciłam telefonem o swoje łóżko. Gdy wylądował tuż przy poduszce, usłyszałam swój głośny dzwonek, na którym ustawiłam refren piosenki Tylera Josepha „Taco Bell Saga". Z prędkością światła znalazłam się tuż obok niego i odebrałam połączenie, nie zwracając uwagi nawet na to, kto dzwonił.

   Oby Hayes, oby Hayes, oby Hayes, modliłam się w myślach.

– Halo?!

– Co chcesz? – usłyszałam jego znudzony głos.

– Spotkajmy się, muszę ci...

– Nie.

– Ale proszę. Chcę ci...

– Nie.

– ALE DAJ MI DOJŚĆ DO SŁOWA! – zdenerwowałam się. – Chcę ci wszystko wyjaśnić na spokojnie.

– Mia, nie mam ochoty dzisiaj rozmawiać. Nie tylko z tobą. – odburknął zirytowany.

– Czyli rozumiem, że wolisz załatwiać to przez rozmowę telefoniczną, tak? – zaczęłam naciskać.

– Załatwiać co? – dopytał zmieszany.

– Chcę wiedzieć, czy dalej się przyjaźnimy. Wiesz, po twoim nagłym wyjściu nie wiem, czego oczekiwać. – mówiłam poważnym tonem głosu, aby siebie nie zagiąć.

– Po prostu się wkurzyłem.

– To mało powiedziane. Gdy usłyszałeś, że Tom jest moim chłopakiem, to wystrzeliłeś z mojego domu i nawet nic nie powiedziałeś, wiesz, jak się wtedy czułam? Jakbym zdradzała go z tobą. – rzekłam, silnie gestykulując dłońmi.

   Mia, wyluzuj.

– Bo nic mi wcześniej nie mówiłaś. Nie poinformowałaś mnie o tym, że zaczęłaś znajomość nawet z jakimś Tomem. Mówisz, jakbyś tylko zwracała uwagę na siebie, a o mnie już nie pomyślisz, nie? – usłyszałam jego donośny ton głosu w słuchawce i z powrotem mnie wmurowało. Już druga osoba uznawała, że byłam egoistką. – Poczułem się, jakbyś totalnie zlekceważyła naszą znajomość i potraktowała mnie jak zwykłego śmiecia, który przyjeżdżał, jak miałaś doła. Teraz nagle znalazłaś sobie chłopaka, a mnie odstawiłaś na bok. Znudziłem ci się, czy jak?

– Nie.

– Jakoś tego nie okazujesz.

– Chciałam to okazać właśnie przy spotkaniu! Po to próbuję się z tobą dogadać, żebyś zrozumiał, że zależy mi na naszej znajomości. Nie chcę zniszczyć kolejnej przyjaźni.

– Kolejnej? – dopytał irracjonalnie, a ja usłyszałam jego cichy śmiech.

– Tak, Hayes, kolejnej.

– Czyli co? Eliot jednak postanowił mieć cię w dupie, więc znowu chcesz mnie wykorzystać, bo ci jest samotnie, hm?

– Och, Hayes, daj spokój. – wzdychnęłam ciężko. – Teraz to ty zachowujesz się, jak ktoś, kto nie jest wart uwagi. – rzuciłam zdenerwowana.

– Och, dziękuje.

– Boże, człowieku, zadam ci proste pytanie. Przyjaźnimy się czy nie?

   Nastała krótka chwila ciszy, którą nastolatek po chwili przerwał, lecz przyznam, że moje serce prawie eksplodowało. Byłam dość zestresowana.

– Chyba. – mruknął. – Chyba że znów potraktujesz mnie jak śmiecia.

– Nie potraktuję. – zapewniałam.

– Niech będzie, że ci wierzę. – ponownie wzdychnął.

   Resztę rozmowy prowadziłam z nim bez konfliktów. On opowiadał o wyjeździe swojego brata na Hawaje oraz o zbliżającej się szkole. Ja natomiast streściłam mu wszystkie dni, w jakich go porzuciłam i zaniedbałam naszą relację. Powiedziałam mu o Kate, o Rey i o Tomie.

   Zaledwie kilka godzin wcześniej martwiłam się, że Hayes mógł mieć mi za złe, iż byłam z Tomem, nie z nim. Jednak po rozmowie telefonicznej zdałam sobie sprawę, że nie wszystko musi się kręcić wokół tego, że jeśli chłopak przyjaźni się z dziewczyną, to na sto procent zostaną w przyszłości parą. Hayes był na mnie zły, bo odtrąciłam go na pewny czas, czego żałuję.

   Prawie cała codzienność w końcu nabrała spokojnych i ładnych barw, bez zgrzytów lub wrogich kłótni. Wszystko sprowadzało się do momentu, aż wreszcie mogłam odsapnąć, ponieważ tamten czas dość mocno wykańczał moją psychikę. Możliwe, że myślałam zbyt dużo o mało istotnych rzeczach. Możliwe, że niepotrzebnie zadręczałam się wszystkim.

   Dla niektórych moje problemy mogły być błahostkami, które oni spotykają w swoim życiu co krok. Jednak każdy ma jakąś błahostkę, która dla jednego może stać się ogromnym ciężarem, a dla drugiego niczym istotnym. Nie można porównywać swojego nieszczęścia do nieszczęścia innych. 

✔ ruby » hayes grier & tom hollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz