Rozdział 18.

561 40 1
                                    

   Przebudziłam się rankiem o godzinie siódmej lub ósmej. Tom oraz Rey jeszcze spali, a ja nie miałam zamiaru ich budzić. Odsunęłam się od nastolatka i wstałam z łóżka. Wyciągnęłam ze swojej torby czyste ubrania, kosmetyczkę oraz szczoteczkę do mycia zębów. Wymknęłam się z pokoju dziewczyny i zeszłam na parter. Usłyszałam zamykanie się szafki kuchennej. Wzdrygnęłam się na samą myśl, że moje wcześniejsze wymysły o włamaniu do domu Rey, mogły być prawdziwe, lecz po chwili usłyszałam cichy, kobiecy głos. Ta osoba przeklęła pod nosem, a ja weszłam do kuchni. Przypomniało mi się, że przecież mama Rey miała wrócić tamtego ranka z pracy.

   I na całe szczęście była to jednak ona. Nie chciałam jej wystraszyć, więc nieśmiało przywitałam się z nią.

– Dzień dobry. – powiedziałam z łagodnym uśmiechem na ustach, trzymając przy sobie zabrane rzeczy ze swojej torby. Mama kuzynki Toma odwróciła się w moją stronę i również uśmiechnęła.

– Och, hej, dzień dobry.

   Kobieta miała bardzo ciemne oczy i pofarbowane na jasny blond włosy. Była równie wysoka, co mama Toma. W końcu były siostrami. Nie wiedziałam, jak kobieta miała na imię, co mnie dość interesowało.

– Ach, jesteś córką Stephena? – dopytała, wciąż się uśmiechając. Podeszła do expresu, aby zrobić sobie kawę.

– Tak. – rzekłam ciszej. – Mia.

– Bethany. – rzuciła krótko. – Kiedyś, gdy byliśmy z twoim tatą w podobnym wieku do waszej dwójki, zostaliśmy parą. – poszerzyła uśmiech. – Przez resztę liceum traktowaliśmy się jak przyszłe małżeństwo. – zachichotała. – Cieszę się, że przyjaźnisz się z moją córką. – spojrzała na rzeczy, które trzymałam. – Wiesz, gdzie jest łazienka, prawda?

– Tak, tak.

– Rey jeszcze śpi? – zapytała, a ja zdałam sobie sprawę, że Bethany wcale nie wiedziała, że jej siostrzeniec spędził noc w jej domu.

– Em... Tak. Przynajmniej spała, gdy wychodziłam z pokoju.

   Kobieta zaczęła przygotowywać sobie śniadanie, a ja udałam się do łazienki i zrobiłam to, co miałam w planach. Ubrałam na siebie długi, ciemny t–shirt oraz jasne jeansy. Rozczesałam włosy i związałam je w niedbałego koka. Umyłam zęby, skorzystałam z toalety, a później wróciłam do sypialni swojej przyjaciółki.

   Rey już nie spała. Siedziała wygodnie na podłodze, opierając się o ramę łóżka i przeglądała tablicę Facebooka. Gdy weszłam do pokoju, przetarła oczy i na mnie spojrzała. Uśmiechnęła się na powitanie, a później podeszła do swojej lampki lavy. Zapaliła ją i znów się uśmiechnęła. Uznałam, że miała ją od dzieciństwa, więc uśmiechała się, ponieważ do jej głowy wracały miłe wspomnienia. Lub nawet nie, skoro wczoraj dowiedziałam się o tym, że nie miała ojca. Nie chciałam dopytywać, co się stało, ale zrozumiałam, że ona i Tom byli ze sobą tak blisko, bo mieli podobną przeszłość. Oboje nie mieli przy sobie biologicznych ojców.

– Moja mama już jest? – zapytała, podnosząc prawie pustą miskę po popcornie.

– Tak.

– I co? – spojrzała na mnie, szyderczo się uśmiechając. – Wyspałaś się?

– Tak, wyspałam się. – uśmiechnęłam się, wkładając rzeczy do torby.

– Co będziesz jadła na śniadanie? – dopytywała, kierując się w stronę drzwi wyjściowych ze swojej sypialni.

– Nie wiem, a co masz dobrego?

– Płatki z mlekiem, kanapki albo tosty. – wymieniała, spoglądając w sufit.

✔ ruby » hayes grier & tom hollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz