Kiedy dotarli na miejsce zauważyli, że większość gości już jest. Liam zaparkował samochód i cała ekipa mogła wysiąść z auta. Łakotka czuła się dosyć dziwnie, ponieważ każdy miał osobę towarzyszącą, oprócz niej. Harry był z Darcy, Zayn z Livi, Niall z Marcelą a Liam z Daniele. Tylko ona i Louis nie mieli pary. Nie miała czasu się nad tym zastanawiać, ponieważ po pewnym czasie stwierdziła, że nigdzie nie widzi swoich kolegów. Przed wejściem do domu stała duża grupa osób. Wysokich osób. I pomiędzy nimi się zgubiła. Kiedy weszła do środka jakimś cudem dotarła do salonu i postanowiła usiąść na kanapie i poszukać znajomych twarzy.
- Przyszła nasza kochana Łakotka! – wydarła się Paula. Parę aniołów przez to przestało tańczyć. Była ubrana w zdecydowanie za krótką i za obcisłą czerwoną sukienkę z za dużym dekoltem.
- Ona naprawdę nie zna umiaru - pomyślała niebieskooka.
Ale w sumie, większość dziewczyn na tej imprezie była tak ubrana.
– Mam nadzieję, że sama – warknęła przylepa i posłała jej mordercze spojrzenie po czym odeszła. Nagle ktoś złapał ją za ramiona i trochę brutalnie odwrócił w swoją stronę.
- Łakotka, gdzie ty się podziewałaś? – zapytała zdenerwowanym głosem Marcela, która nadal trzymała ja mocno za ramiona. Wokół niej stała cała reszta.
- Yyy... No bo ja zgubiłam się przy wejściu – powiedziała cicho.
- No nie dziwię się. Z takim wzrostem – bąknęła Darcy – kto by się nie zgubił?
- Mówiłam jej, aby założyła szpilki – powiedziała Marcelina. Z głośników zaczęła lecieć znana piosenka. Każdy poszedł na parkiet znowu zostawiając Collins samą. No prawie samą, bo z nią został Tomlinson. Usiedli na kanapie, która aktualnie była wolna.
- Zwracasz na siebie uwagę – stwierdził.
- Niby dlaczego?
- Każda dziewczyna jest tutaj ubrana w krótką kieckę, a twoja to po prostu habit.
- No, sory bardzo, ale nie będę się ubierać w coś, w czym się nie czuję dobrze. Naprawdę, aż tak źle wyglądam? A zresztą lepiej zaliczać się do niektórych niż do wszystkich -dodała nie czekając na jego odpowiedź, bo chyba sama nie chciała jej znać.
- Nie, w sumie to pasuje do ciebie taki słodki strój - a jednak nie odpuścił.
- On wcale nie jest słodki – zaczęła się denerwować.
- Jest, jest Sweety. Tak samo jak ty – wygiął wargi w łobuzerski uśmiech i puścił jej oczko. Ona tylko na to głośno westchnęła. Nie lubiła się kłócić, a może nie umiała? Po prostu zignorowała tę uwagę, bo wiedziała że nie wygra.
Resztę piosenki przesiedzieli nie odzywając się do siebie. Patrzyli na tańczących, nie zawracając większej uwagi na to, co dzieje się koło nich. Z tego amoku wyrwały ich śmiechy towarzyszy, którzy zbliżali się do nich.
- Strasznie nudna ta impreza – narzekała Livi.
- No właśnie – zgodziła się z nią Darcy. Wszyscy byli wstawieni oprócz Louisa, który miał potem wszystkich odwieźć, Marceliny i Nialla, którzy postanowili wrócić do domu, ponieważ dziewczyna źle się poczuła i Łakotki, która nadzwyczajnie w świecie, nie chciała pić. Chciała wrócić ze Stark do domu, lecz ta powiedziała, że ma zostać i świetnie się bawić. A po za tym chciała pobyć trochę sama z Horanem.
- Witam, witam! – powiedziała nagle Paulina – Jak się bawimy? – pytając o to siadła na kolanach Lou, który oplótł ją ramionami w pasie. Wyglądali jak para. Może nie do końca do siebie pasowali, ale cóż... Liczy się uczucie, którego tutaj nie było. Tu występowało jedynie zauroczenie i to tylko jednej osoby.
CZYTASZ
Piękne istoty || Louis Tomlinson ~ One Direction
RomanceHistoria jak każda inna. On - typowy zły chłopiec, żyjący imprezami, dziewczynami, alkoholem, używkami... Ona - typowa dobra dziewczyna, żyjąca książkami i własną imaginacją... Wieczność, która podobno trwa wiecznie. Uczucie, które podobno uskrzydl...