Rozdział 22

138 6 0
                                    

- Chcesz odpowiedz? – włączył się nagle Louis – To ją dostaniesz – spojrzał na Łakotkę, która wzrokiem błagała go o to, aby nic nie mówił – Ten dupek Alex, wczoraj o mało jej nie zgwałcił. Ona się broniła więc ją pobił, stąd te ślady. – mówił beznamiętnie, patrząc się za okno – Dzisiaj przyszedł, chyba przeprosić, ale najwyraźniej nie umiał tego zrobić delikatnie, bo znów zrobił jej krzywdę. Dlatego go uderzyłem – skończył i zatopił wzrok w załzawionych oczach Collins.

- Łakotka, ja... - Marcelina puściła przyjaciółkę i cofnęła się o krok. W jej oczach widniało przerażenie – Przepraszam, – szepnęła, zbliżając się z powrotem do niebieskookiej i mocno ją przytulając – zabiję go – również się rozpłakała. Kiedy w końcu odeszły od siebie, Marcela złapała twarz Sweety w dłonie i ze łzami w swych pięknych, morskich oczach powiedziała:

- Od teraz, masz mówić mi wszystko, co jest związane z tobą, rozumiesz mój żelku? – na ostatnie słowa uśmiechnęła się i zwróciła się do reszty grupy, która przyglądała się wszystkiemu – tylko ja mogę mówić do niej „żelku" – oznajmiła. Zdziwione twarze towarzyszy, wywołały śmiech u dwójki dziewczyn. Właściwie, po łzach nie było już śladu.

- Nie rozmawiajmy już o tym, ok? – rzekła Miśka, ocierając wierzchem dłoni policzek.

- Dlaczego „żelku"? – zapytał, ciekawski Harry.

- Nie ważne. – odparowała go szybko blondyna - Co dzisiaj robimy?

- Może pójdziemy na mecz? Podobno ma być dzisiaj – zaproponował Niall.

- Nieeee! – krzyknęły wszystkie anielice, oprócz Łakotki, której było wszystko jedno – Idziemy pozwiedzać miasto – krzyknęły.

- Sory maleńka, ale my nie mamy na to ochoty– rzekł uwodzicielskim głosem Nialler.

- Nic mnie to nie obchodzi, albo idziecie z nami, albo pójdziemy same – oznajmiła groźnym głosem Stark.

- O nie, my na pewno nie idziemy zwiedzać, to jest nudne, a z wami w ogóle nie będzie zabawy – narzekał Zayn.

- Ach tak? No to proponuję ten dzień spędzić osobno, bo nam też nie chce się waszych gęb oglądać – odgryzła się Livi.

- No to Bay Bay – odparł z przekąsem i pomachał jej ręką przed nosem, na znak, że ma wyjść. Ona tylko dumnie podniosła głowę i spojrzała na dziewczyny.

- Idziemy – powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu.

- Wiecie co, ja chyba zostanę w domu. Nie mam siły chodzić po mieście – odezwała się niepewnie Łakotka.

- Masz zamiar zostać z tymi samcami? – spytała dziwnym głosem Danielle.

- Chyba nie mam wyboru – szepnęła.

- Nie ma mowy. Idziesz z nami – orzekła Darcy, chwytając ja za nadgarstek i ciągnąc do wyjścia.

- Jak ona nie chce iść – krzyknął Harry, złapał za wolną rękę dziewczynę i pociągnął w swoją stronę. Darcy nadal jej nie puściła i teraz niebieskooka była rozrywana przez tych dwoje pajaców. Dzięki pomocy reszty dziewczyn, Longboton, wyrwała Collins z rąk Hazzy i już po chwili wszystkie dziewczęta stały na dworze.

- No to na początek, proponuję deptak i rynek. – zaproponowała z uśmiechem Danielle – Mam nadzieję, że ci idioci, będą mieli zły dzień.

- Na pewno, bo nas tam nie będzie – odparła entuzjastycznie Livi. Anielice udały się do samochodu. Kiedy wyjechały na drogę, włączyły swoja ulubioną piosenkę i zaczęły śpiewać. Łakotka rozweseliła się trochę. Gdy dotarły na miejsce, zaparkowały samochód i ruszyły do wykonania swojego planu. Najpierw poszły na rynek i deptak. Tam postanowiły, że zrobią sobie portret pamiątkowy, dlatego poprosiły ulicznego malarza, aby je namalował. Potem udały się do muzeum sztuki. Kiedy obejrzały fascynującą wystawę, postanowiły coś przekąsić. Dotarły do najbliższej kafejki i zamówiły jedzenie. Po skończonym posiłku, rozepchane po brzegi cukrem, wpadły na pomysł by iść na plac zabaw, znajdujący się w parku. Całe uśmiechnięte, wkroczyły na karuzele. Potem przyszła pora na huśtawki, które dopiero po jakiejś godzinie, im się znudziły. Wykończone, lecz roześmiane siadły na ławce i próbowały wymyślić, gdzie mogły by pójść.

Piękne istoty || Louis Tomlinson ~ One DirectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz