Louis:
Cały dzień spędziłem z chłopakami i ich ukochanymi. Właściwie to bardzo tęskniłem za swoją dziewczyną, ale wiedziałem, że chce potrenować w spokoju. Wieczorem wróciłem do domu. Zjadłem kolacje, poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Było już po dziewiątej, więc postanowiłem zadzwonić do Łakotki. Odebrała dosyć szybko. Kiedy rozwialiśmy, usłyszałem męski śmiech i głos. Zaniepokoiłem się, a jak dowiedziałem się, że to ci idioci ciśnienie mi skoczyło. Wyciągnąłem z niej informacje, gdzie się znajduje i biegiem opuściłem dom. Wsiadłem w samochód i włączyłem się do ruchu. Gdyby policja mnie teraz złapała, dostałbym ogromny mandat i przynajmniej dziesięć punktów karnych, bo jechałem tak, jakby nie obowiązywały mnie żadne przepisy. Gdy zatrzymałem się przy nich, nie gasiłem silnika, ponieważ wiedziałem, że zaraz opuścimy to miejsce. Przywitała mnie zdziwiona, ale ja nie zwracałem na to uwagi, tylko jak gdyby nigdy nic, wpiłem się w jej słodkie wargi. Cóż miałem z tego dwie korzyści, ponieważ bardzo chciałem to zrobić, a po drugie ci pacani mogli zobaczyć, że ona jest moja. Oderwałem się od niej. Po oziębłym przywitaniu powiedziałem blondynce, że musimy jechać. Ona pożegnała się z nimi przytulańcem. Jeszcze bardziej mnie to wkurzyło, ale jakoś się opanowałem. Wsiedliśmy do auta, a ja zrobiłem niebezpieczny manewr. Dziewczyna wydawała się zdenerwowana. Powstało między nami małe napięcie. Nawet kiedy wysiadała się, nie pożegnała. Ciężko westchnąłem i wróciłem do swojego domu. Nadal byłem cały nabuzowany, ale trochę mi to przechodziło. Leżałem i myślałem nad wszystkim, gdy przyszedł do mnie sms.
„Chce zasnąć, ale nie mogę, bo ten cholerny zwyczaj mi nie pozwala. Dobranoc Louis".
Czyli nadal jest zła. Eh, no cóż, może jutrzejszy dzień wszystko wyjaśni. Z taką myślą zasnąłem.
Obudziłem się dosyć późno, więc szybko zjadałem śniadanie, wyszykowałem się i zadzwoniłem do Harrego.
- Stary, gdzie jesteś? – zapytałem.
- W domu. Reszta też jest już u mnie. Przyjedziesz?
- Zaraz będę – rozłączyłem się i wsiadłem w samochód.
Po kilkunastu minutach byłem już na podjeździe Stylesa, gdzie przyjaciele na mnie czekali. Przywitaliśmy się i z powrotem znalazłem się w aucie. Tym razem z Niallem i Marcelą.
Kiedy byliśmy na miejscu, zaparkowałem, obok samochodu Zayna.
- Chodźcie! – zawołała Livi – Musimy zająć sobie dobre miejsca – pociągnęła mulata za sobą, a my ruszyliśmy za nimi.
Po drodze spotkaliśmy znajomych ze szkoły, którzy dowiedzieli się o zawodach i o tym, że Łakotka bierze w nich udział i przyszli ją dopingować. To miłe z ich strony. Potem dołączyli do nas Nico i Cole. Przywitaliśmy się z państwem Collins, którzy siedzieli koło nas. Zawody się rozpoczęły, a my obserwowaliśmy przejazdy uczestników. Jakoś w połowie uroczystości dostrzegłem Łakotkę. Stała po drugiej stronie parkuru, przy tym swoim czarnym olbrzymie. Chyba nas widziała, bo uśmiechnęła się słabo. Wyglądała jakoś inaczej. Tak... słabiej i bezsilnie. Nadszedł czas na jazdę Tommy' go. Był naprawdę dobry. Właściwie to świetny. Otrzymał największą ilość punktów, no ale trudno się dziwić, bo jego przejazd był rewelacyjny. Potem komentator zapowiedział ostatni pokaz. Niebieskooka wjechała na środek, a widownia ożywiła się na ich widok, zwłaszcza gdy mężczyzna wszystko opowiedział. Bałem się. Cholernie się o nią bałem, bo już na pierwszy rzut oka, ten koń wyglądał jak jakiś demon, a jego imię tylko to potwierdzało. Rozległ się charakterystyczny dźwięk, a zwierze ruszyło z impetem, aby po chwili stanąć dęba. Większość obserwujących poderwało się wraz z nami z miejsc. Na szczęście udało jej się go opanować i po chwili pokonywała przeszkody. Widziałem, jak sędziowie mają problem w dostrzeżeniu szczegółów, bo poruszali się nienaturalnie szybko, ale płynnie i z gracją. Cały czas stałem, mając zaciśnięte kciuki o to, aby jej się nic nie stało. I o ile przejazd Tommy' go był świetny, to Łakotka i Sacramento byli rewelacyjni. Nadszedł czas na ostatnią przeszkodę. Ten rów z wodą trochę mnie przerażał. Kary ogier w ogóle nie zwalniał, a jedynie nabierał rozpędu. Odbił się od ziemi, a moje serce zamarło. Łakotka zamknęła oczy i puściła wodze. Stała w strzemionach, a ręce rozłożyła na boki, tak jakby chciała utrzymać równowagę na cienkiej linie. Wyglądała tak, jakby leciała. To było... Przepiękne. Publiczność znów wstała. Niektórzy głośno zaczerpnęli powietrza. Rów był naprawdę szeroki. Ta bestia wydawała się przy nim taka malutka, a jednak skoczył. Lecieli tak, aż do drugiego brzegu. Nie mogliśmy wyjść z oniemienia, kiedy Sacramento z gracją wylądował, a nastolatka nadal nie opuściła rąk. Jechała dalej galopem bez trzymanki. W końcu otworzyła oczy i chwyciła za wodze, zatrzymując konia. Odetchnąłem z ulgą i opadłem na siedzenie. Rozległ się ogrom barw. Chyba największy podczas dzisiejszych zawodów.
CZYTASZ
Piękne istoty || Louis Tomlinson ~ One Direction
Storie d'amoreHistoria jak każda inna. On - typowy zły chłopiec, żyjący imprezami, dziewczynami, alkoholem, używkami... Ona - typowa dobra dziewczyna, żyjąca książkami i własną imaginacją... Wieczność, która podobno trwa wiecznie. Uczucie, które podobno uskrzydl...