Oczami Louisa:
Stoję tak i całuję ją. Chcę przestać, ale nie mogę. Jej usta smakują tak cholernie dobrze. Mam świadomość, że jestem pierwszym, który dotyka te słodkie wargi swoimi i czuję się wspaniale. Już od dawna chciałem to zrobić. Jestem zaskoczony swoim zachowaniem. Zawsze kręciły mnie ostre dziewczyny, takie jak Paula. A tu proszę, zjawia się taka mała, nieśmiała, nic nieznacząca dziewczynka i odwraca wszystko do góry nogami. Kiedy Paulina powiedziała, że ona nigdy się nie całowała, poczułem, że to ja muszę być tym pierwszym. Ująłem jej twarz w dłonie, pogłębiając tym samym pocałunek. Jak na pierwszy raz, szło jej dość dobrze. Całowała delikatnie, leciutko muskając moje wargi. Naprawdę mi się to podobało. Zacząłem co raz to namiętniej poruszać ustami. W tej właśnie chwili, szybko się ode mnie odsunęła, a w jej oczach dostrzegłem strach. W tym ułamku sekundy, coś we mnie pękło. Nie chciałem aby się mnie bała. Chciałem być jej bliski, chciałem być jej przyjacielem... a może kimś więcej?
- Musze iść – rzuciła i ruszyła przed siebie. Jej malinowe usta, zaróżowione policzki i oczy, które w tej chwili były nienaturalnie niebieskie, dodawały uroku tej drobniutkiej blondyneczce. Nie myśląc za wiele, złapałem ją za nadgarstek i obróciłem w swoją stronę. Zrobiłem to zdecydowanie za mocno, ponieważ dziewczyna wpadła na mój tors. Musiałem związać się w myślach aby jej nie przytulić. Pozwoliłem oddalić się anielicy na krok, nie puszczając jej ręki.
- Odprowadzę cię – powiedziałem poważnie.
- Nie, naprawdę nie trzeba – odparła i chciała się odwrócić, ale moja ręka skutecznie jej to uniemożliwiła.
- To nie była prośba – syknąłem. Nie chciałem być dla niej oschły, jednak tu chodziło o jej bezpieczeństwo. Już drugi raz ją ratuję z takiej sytuacji. Nie chce nawet myśleć co by było, gdybym wtedy za nią nie poszedł.
- Poradzę sobie – dodała cicho. Jej głos drżał, zresztą jak ona sama. Przez to wszystko nie zauważyłem, że jest dość zimno a ona miała sukienkę bez rękawów. Pośpiesznie zdjąłem swoją czarną kurtkę i zarzuciłem na ramiona dziewczyny. Chciała coś powiedzieć jednak ja przyłożyłem palec do jej ust. Uśmiechnęła się nieśmiało i szepnęła:
- Dziękuję.
Ruszyliśmy w stronę jej domu. Szedłem blisko niej, mając cały czas uczucie, jakby coś miało się jej zaraz stać. Nie rozmawialiśmy prawie wcale. Widziałem, że jest zawstydzona to całą sytuacją i ujęło mnie to. Większość dziewczyn z naszej szkoły, zachowuje się i ubiera jak panienki do wynajęcia. Te dziewuchy są głupie, ale wiedzą, że jeden pocałunek nie zobowiązuje. Nie mogłem tego powiedzieć o Łakotce, która w niczym nie przypominała tych malowanych, pustych lali. Ta cisza nie była krepująca, mogłem wszystko, na spokojnie przemyśleć i czułem, że ona też tego potrzebuje. Szliśmy już od jakichś dwudziestu minut. Dziewczyna regularnie potykała się o coś, wywołując u mnie napady śmiechu. Najbardziej zaskoczyło mnie to, że ona śmiała się wraz ze mną i komentowała swoje niezdarstwo, w sposób tak swobodny, jakby opowiadała mi co jadła na śniadanie. Jeszcze chyba nigdy nie rozmawiałem, w taki sposób z żadną dziewczyną. Kiedy został nam już tylko kilometr do przebycia, atmosfera była tak fajna i luźna, że nie chciałem się z nią rozstawać. Rozmawialiśmy prawie o wszystkim. Począwszy od godziny wstawania, do opowieści co robiłem jak byłem mały. Otworzyliśmy się przed sobą całkowicie. Wbrew pozorom Collins, była szaloną i zabawną dziewczyną, którą na pierwszy rzut oka można nazwać nudziarą. Tak pomyślałem, kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem w tym klubie. W ogóle nie pasowała mi do tego otoczenia i widać było, że siedzi tam tylko ze względu na tych dwóch pacanów. Byłem wtedy na maxa wkurzony, po rozmowie z dilerem, potem jeszcze zobaczyłem jak tamci chcieli się do niej dobrać, jak by tego było mało, była jeszcze z tymi szczylami, a na koniec to już całkowicie przegięła. Postawiła mi się. Nigdy wcześniej, żadna laska nie sprzeciwiła się mojemu nakazowi. Powiedziałem, żeby wsiadła do auta a ona po prostu pokręciła głową. To było dla mnie nieznane uczucie. Zaintrygowała mnie tym. Nie wiem czy jest na tyle odważna, czy na tyle głupia aby to robić, ale taka sytuacja powtórzyła się chyba już z dwa razy. Wtedy na stołówce, po prostu nie wytrzymałem. Gdy zobaczyłem jak ten Nathaniel łapie ją za rękę... to było okropne. Przeszył mnie wtedy jakiś ból. Nie myślałem za wiele o tym, po prostu ją popchnąłem. Nie zrobiłem tego mocno. Jednak ona i tak upadła. Było mi strasznie głupio. Pocieszyła mnie jednak tym, że wstała i śmiała się z innymi. Wtedy naprawdę coś do niej poczułem. Teraz dopiero rozumiem, jak bardzo byłem w błędzie myśląc, że jest nudna.
CZYTASZ
Piękne istoty || Louis Tomlinson ~ One Direction
RomanceHistoria jak każda inna. On - typowy zły chłopiec, żyjący imprezami, dziewczynami, alkoholem, używkami... Ona - typowa dobra dziewczyna, żyjąca książkami i własną imaginacją... Wieczność, która podobno trwa wiecznie. Uczucie, które podobno uskrzydl...