Rozdział 29

126 5 0
                                    

Łakotka powoli zaczęła otwierać oczy, do których chciały się wedrzeć promyki słońca. Kiedy uchyliła powieki, przed ekran wskoczyła jej czyjaś szyja. Spojrzała do góry i ujrzała, nadal śpiącego Louisa. Byli do siebie mocno przytuleni, przez co dziewczyna nie mogła się ruszyć. Właściwie to nawet nie chciała się ruszać. Było jej tak przyjemnie ciepło, a zapach chłopaka tylko pogłębiał zadowolenie. Ale właśnie kiedy zaciągnęła się tą wonią, zakręciło ją coś w nosie i głośno kichnęła, budząc przy tym anioła. Otworzył oczy zdezorientowany i rozejrzał się po pokoju, dopiero po jakiejś chwili spojrzał w dół. Jego zaspane, szare oczęta patrzyły na nią tak dziwnie... inaczej.

- Dzień dobry – ziewnął.

- Dzień dobry. – powiedziała cicho, po czym się zarumieniła i dodała – Przepraszam, że cię obudziłam.

- Nic się nie stało – odparł z uśmiechem, po którym Collins zabiło szybciej serce.

Co się ze mną dzieje? – pomyślała.

- Jak się czujesz? – zapytał. Przez to wszystko zapomnieli, w jakiej pozie są. Łakotka dopiero po chwili oprzytomniała i chciała się odsunąć, jednak Lou jej na to nie pozwolił, mocniej ją obejmując i przyciskając do siebie – Nie oddalaj się ode mnie, bo i tak to ci się nie uda – szepnął w jej włosy.

- Lou... - nie dokończyła, ponieważ do sypialni wpadł Niall i Harry. Chłopcy zatrzymali się jak wryci, widząc dwójkę, która leżała na łóżku, wtulona w siebie. Łakotka miała oczy jak spodki.

- Co tutaj się dzieje – zapytał niskim głosem Hazza.

- A nie widzisz? – spytał z ironią szatyn – Ogrzewamy się.

- Aha... – Niall był naprawdę zdziwiony – Marcela woła na śniadanie. Teraz – dodał, podkreślając ostatnie słowo.

- Doba, już idziemy – blondynka oswobodziła się z uścisku i popędziła do chłopaków. Przepchnęła się przez nich i o mało się nie przewracając, wbiegła z pokoju. Lou natomiast nie śpiesząc się, opuścił, sypialnie wraz z kolegami. Kiedy weszli do kuchni, niebieskooka już siedziała przy stole. Chłopcy zajęli swoje stałe miejsca naprzeciwko dziewczyn. Collins unikała spojrzenia szatyna. Było jej głupio i w sumie nie wiedziała dlaczego. Przecież już spali razem wiele razy i się przytulali. A jednak wszechogarniający ją wstyd, wziął górę i nie maiła zamiaru wchodzić z nim w żadne konfrontacje. Mimo iż ta dwójka w ogóle się nie odzywała, atmosfera była bardzo luźna.

- Łakotka jak się czujesz? – zainteresował się Liam.

- Dobrze, dziękuję – odparła nieśmiało.

- To widzę, że zimny prysznic pomógł. – uśmiechnął się do niej promiennie – A może to dzięki Louisowi czujesz się lepiej.

Te słowa ją zamurowały. Skąd Payne wie, że brała wczoraj zimny prysznic, że miała gorączkę i, że spała z Lou. Spuściła głowę, rumieniąc się, ale poniosła ją w odpowiednim momencie, aby zobaczyć Tomlinsona posyłającego jej cwany uśmieszek. Pozostali patrzyli się na tę trójkę zdezorientowani.

- Żelku, o co chodzi? – zapytała Marcela.

- Nie ważne. – mruknęła szybko przyjaciółka – Co dzisiaj robimy? – chciała jak najszybciej zmienić temat.

- Zostaniemy w domu? – zareagowała Darcy.

- My jesteśmy za – potaknęła Danielle, wskazując na Mar i Livi.

- Żelek też jest za, bo jest chora – decydowała Stark.

- Obojętnie – szepnęła sama zainteresowana.

Piękne istoty || Louis Tomlinson ~ One DirectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz