Rozdział 26

129 5 0
                                    

Stała tak i nie wiedziała co zrobić. Gdyby Harry nie spał na kanapie, to tam by przenocowała. Jednak oczywiście Darcy wygoniła go z pokoju. Właściwie to była też jej wina. Gdyby się nie zgadzała na prośby Marceli i reszty, to by nie była w takiej sytuacji. Ale nie mogła patrzeć na ich zapłakane oczy, dlatego się zgodziła. Nagle wpadła na świetny pomysł. Postanowiła przespać się na tarasie, gdzie nad basenem stały leżaki i duża, rodzinna huśtawka. Powoli zeszła po schodach. Zauważyła, że Hazza już śpi, lecz telewizor nadal jest włączony. Najciszej jak potrafiła, podeszła do kanapy i pilotem wyłączyła TV, aby przypadkiem nie obudził chłopka. Potem podeszła do szafy, gdzie wisiały kurtki. Niestety jej narzutki tam nie było, dlatego wzięła czyjąś bluzę. Twierdząc po rozmiarze i zapachu, należała ona do mężczyzny. Wyszła szklanymi drzwiami na taras, który był słabo oświetlony, małymi lampkami, znajdującymi się na dnie basenu. Usiadła na dużej huśtawce i wyciągnęła z kieszeni telefon. Nie była śpiąca, ponieważ spała przecież w samochodzie. Odblokowała komórkę, a na jej twarz wkradł się mały uśmieszek, kiedy zobaczyła tapetę. Bardzo jej się podobała i zresztą to w kontaktach także, tylko miała dziwne uczucie, którego nie umiała opisać, czytając: Lou – mój ukochany :*.

Postanowiła dokończyć książkę, którą dzisiaj zaczęła. Po jakichś dwóch godzinach czytania, kiedy doszła do końca, zerknęła na zegarek i okazało się, że jest już trzecia w nocy. Ziewnęła i mocniej wtuliła się w bluzę. To co poczuła, ją zamurowało. Do jej nosa wdarł się zapach perfum Louisa. Już wcześniej kojarzyła tą woń, jednak nie przypominała sobie, do kogo należy. Trochę ją ten fakt zmieszał. Nie chciało jej się wracać do środka, aby wymieniać nakrycie, a poza tym była ona bardzo ciepła i przyjemna. W tym momencie, zapragnęła przytulić się do Polarka, lub do Lou. Boże, co ja gadam. – skarciła się w myślach – Chce się przytulic do Polarka i do nikogo innego – sprostowała, jednak w głębi duszy czuła, że okłamuje samą siebie. Z przyjemnym aromatem, zasnęła wtulona w kurtkę chłopaka.

Tymczasem u Louisa:

Co jest ze mną nie tak, że nie mogę spać? – zapytał się sam siebie w myślach. Już od jakiejś godziny, próbuje zasnąć, jednak mu się to nie udaje. Przewrócił się na drugi bok, a jego wzrok padł na białego misia, który siedział na fotelu. Całkowicie o nim zapomniał. Przyniósł go tu, kiedy Łakotka wyszła z domu. Powoli wstał z łóżka i podszedł do miejsca, gdzie znajdował się pluszak. Zatopił palce w miękkim futerku i podniósł do góry. Wrócił z nim do pościeli i mocno go do siebie przytulił. Właśnie tego potrzebował. Otoczył go zapach Collins, za którym tak bardzo zatęsknił. W końcu to pierwsza noc tutaj, którą spędzają oddzielnie. Nagle poczuł ogromną ulgę. Miał wrażenie, jakby dziewczyna przy nim była i to właśnie ją obejmował. Nieoczekiwanie zachciało mu się spać, więc przymknął oczy i mocniej ścisnął misia. Odpłynął do krainy Morfeusza, z lekkim uśmiechem na twarzy, którą miał przyklejoną do Polarka.

Rano obudziły go czyjeś podniesione głosy. Niezadowolony otworzył mozolnie oczy. Był już ranek. Rozejrzał się zdezorientowany po pokoju. Spał na brzuchu a facjatę, miał schowaną w pluszu miśka. Oprał się na rękach i wolno wstał na równe nogi. Kręciło mu się trochę w głowie, więc stawiał niepewne kroki. Uchylił drzwi od pokoju i wyjrzał na zewnątrz. Korytarz był pusty, a wrzaski docierały z dołu. Powoli skierował się na schody. Schodził z nich ostrożnie przystając na każdym stopniu i nasłuchując. To ewidentnie była kłótnia pomiędzy chłopakami a dziewczynami. Kiedy stanął w holu, ujrzał swoich kolegów, spierających się ze swoimi ukochanymi.

- Przestańcie zachowywać się jak dzieci i dajcie nam wejść – krzyczał Harry, który próbował się przedrzeć przez dziewczyny, które stały murem i broniły wejścia do kuchni.

Piękne istoty || Louis Tomlinson ~ One DirectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz