- Tu jest cudownie – zachwaliła Łakotka, rozglądając się po studiu nagraniowym. Po tym, jak Tommy, zgodził się zagrać na perkusji melodię, która zresztą wszystkich oczarowała. Louis poprosił wujka, aby ten udostępnił im studio.
- Zgadzam się – przytaknęła Marcela, która, jak i reszta dziewczyn, były wsparciem dla chłopków.
Kiedy po kilku godzinach spędzonych w towarzystwie profesjonalnych dźwiękowców i reszty specjalistów od muzyki, piosenka była już gotowa, a przyjaciele, którzy byli wykończeni postanowili udać się na obiad.
- Łakotka, wybierasz się w najbliższym czasie do stadniny? – zainteresował się Tommy, kiedy już usiedli przy stoliku.
- Nie wiem. Może jutro wpadnę, bo dawno mnie w sumie tam nie było. A jak się miewa Sacramento?
- Ta bestia wczoraj zrzuciła Dawida.
- Tak?
- Od czasu kiedy Kryspina zdechła, a ty nie przychodzisz do stadniny, stał się jeszcze groźniejszy. Nie można go w ogóle okiełznać – mówił.
- A co z Dawidem?
- Nic mu się nie stało. Po prostu stanął mu dęba w kłusie.
Dziewczyna nagle wstała i ruszyła w stronę wyjścia.
- Ej, a gdzie ty idziesz? – zawołał Lou – Co z obiadem?
- Nie jestem głodna – wyszła z lokalu i skierowała się do swojego samochodu, który ukradkiem wyprowadziła z garażu. Wsiadła za kierownicę czarnej maszyny i szybko włączyła się w ruch. Kiedy zaparkowała przy stadninie, zauważyła swojego konia na ujeżdżalni. Był lonżowany przez Dawida, który najwyraźniej dobrze się trzymał. Podeszła do ogrodzenia i przyglądała się zwierzęciu. Po pewnym czasie postanowiła wejść na piach. Kiedy otwierana furtka, wydała charakterystyczny dźwięk, koń popatrzył w tamtą stronę. Kiedy ujrzał sylwetkę swojej właścicielki, popędził do niej. Zaskoczony szarpnięciem Dawid, puścił ogiera, który chwile potem stał już obok roześmianej dziewczyny.
- Łakotka? – zapytał.
- Oh, Dawid, witaj. Bardzo ci dziękuję, że zająłeś się Sacramento i przepraszam za ten wypadek.
- Eh, to moja wina. Chwila nieuwagi. Miło cię widzieć – przytulili się.
Po krótkiej rozmowie zaprowadzili wierzchowca do stajni, po czym Collins wróciła do domu. Resztę dnia spędziła na uczeniu się i odrabianiu lekcji.
Nazajutrz wszyscy byli bardzo zdenerwowani. Po lekcjach miało się odbyć przesłuchanie i z tego powodu połowa szkoły była bardzo podekscytowana.
Kiedy przyjaciele zjawiali się na korytarzu przed salą, gdzie odbywało przesłuchanie, zdziwiły ich tłumy, które czekały na swój występ.
- Nie będzie łatwo – szepnął Harry.
Zajęli miejsce w kolejce i czekali. Czekali. Czekali. Taki stan trwał około trzech godzin, kiedy w końcu chłopcy mogli się zaprezentować.
- Powodzenia – pisnęła Livi, tuląc się do Zayna.
Reszta dziewczyn zrobiła to samo.
Zestresowani weszli na salę.
- Dzień dobry – przywitała ich komisja, składająca się z dwóch kobiet i dwóch mężczyzn.
- Dzień dobry – odpowiedzieli grzecznie. Po przedstawieniu się zaczęli śpiewać swój utwór. Gdy piosenka dobiegła końca jury, byli zachwyceni ich talentem. Posłali im bardzo ciepłe i naprawdę pochwalne komentarze. Z szybko bijącymi sercami wyszli na korytarz.
CZYTASZ
Piękne istoty || Louis Tomlinson ~ One Direction
RomanceHistoria jak każda inna. On - typowy zły chłopiec, żyjący imprezami, dziewczynami, alkoholem, używkami... Ona - typowa dobra dziewczyna, żyjąca książkami i własną imaginacją... Wieczność, która podobno trwa wiecznie. Uczucie, które podobno uskrzydl...