#14

50 6 0
                                    

Dylan poczuł na swoich ustach ucisk a potem coś mokrego. Przerażony poderwał się do pozycji siedzącej i z całej siły rąbnął w coś czołem. Szeroko otworzył oczy i pierwszym co dostrzegł była zaskoczona i lekko rozbawiona twarz Mii. I dopiero w tym momencie chłopak zdał sobie sprawę, że właśnie zepsuł jedną z najbardziej romantycznych pobudek, jakie do tej pory przeżył. No cóż, przynajmniej jej próbę.
-O mój boże! Mia, słońce przepraszam! Mocno cię uderzyłem? Bardzo boli?
Zamiast jednak na niego krzyczeć Mia roześmiała się głośno i poczochrała jego i tak sterczące na wszystkie strony świata włosy.
-Zjebałeś. Teraz ty musisz stworzyć romantyczną sytuację i wynagrodzić mi to. Boże, mam nadzieję, że przez ten twój pusty łeb nie będę wyglądała jak jednorożec.
-Ej, jednorożce są super.
-Nie są, mała księżniczko. A teraz ty idziesz podać cioci leki, a ja wezmę prysznic.
-Może ci pomogę? Zadbam żebyś równo rozsmarowała szampon...
-Tobie na razie wystarczy zbliżeń, O'Brien. Ale puszczę cię na pięć minut, bo chyba masz maleńki problem w spodniach

***

Dylan zszedł do kuchni w akompaniamencie szumu wody i czegoś co chyba miało być śpiewem. Uśmiechnął się pod nosem choć nadal nie mógł uwierzyć, że Mia odmówiła mu wspólnego prysznica. Do tej pory takie sytuacjie nie przytrafiały mu się często. Ostatni raz miała chyba miejsce w gimnazjum. Chciał wtedy obejrzeć cycki koleżanki w zamian za pracę domową z matematyki. Krótko mówiąc nie wyszło.

Dzięki Mii i jej innowacyjnym sposobom rozpraszania uwagi prawie zapomniał o wydarzeniach z poprzedniej nocy. Nigdy wcześniej nie był tak wściekły, miał ochotę rozwalić ścianę głową tego idioty. Julie i Bar były naprawdę super. Całkiem inne niż je zapamiętał, ale w jakiś pokrętny sposób bardzo mu na nich zależało. Co prawda były zdrowo pierdolnięte, ale nikt nie oczekiwał po Dylanie normalnych znajomych, zwłaszcza on sam.
Przygotowując śniadanie dla Mii i cioci nucił pod nosem Radio Gaga zespołu Queen i nawet nie zauważył, kiedy ciche mruczenie zamieniło się w wycie a on zaczął kręcić tyłkiem i zmienił ogórka w mikrofon. Zatrzymał się dopiero kiedy usłyszał czyjś śmiech.
-Tak to jest zaprosić gwiazdę do domu. Ale doprawdy myślałam, że jesteś aktorem, nie striptizerem.
Dylan wytrzeszczył na nią oczy i otworzył usta, jakby nie bardzo wiedział co powiedzieć. Na szczęście wyręczyła go jego ciocia.
-No co? Mowę ci odjęło? A może liczysz na napiwek? Wybacz, mam tylko drobne, wsadzić ci je w usta czy w majtki?
-Przepraszam, ciociu, nie chciałem, żebyś była świadkiem podobnej... sytuacji.
-A dlaczego niby nie? Może i jestem stara, ale w całym burdelu też potrzebuję trochę radości od życia. Powiem ci coś ważnego, Dylanku: nigdy nie odkładaj marzeń na później. Bo skończysz jako zgorzkniały staruch w brązowych kapciach przed telewizorem. W twoim wieku śmiałam się cały czas, robiłam wszystko co chciałam, a te wapniaki mogły mi naskoczyć. Nie zmarnuj młodości, dzieciaku, bo tylko wtedy możesz być kim chcesz. Później już jest nudno.
Dylana coś poruszyło w słowach tej kobiety, chociaż do końca nie wiedział czemu. Patrzył na nią, a ona uśmiechała się dobrotliwie.
-No idź do niej- mruknęła ze śmiechem.
Dylan roześmiał się i kiedy podał cioci tabletki i szklankę wody pobiegł do pokoju szukać Mii. Stała przed lustrem w samej bieliźnie, a jej oczy świeciły radośnie.
-Sam się rozbierzesz czy mam ci pomóc?

Piaskownica | Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz