#16

37 4 0
                                    

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.
Dylan i Mia siedzieli właśnie w pokoju, który tymczasowo zajmował chłopak. Był sobotni poranek, a właściwie dziesiąta, a oni dopiero postanowili podnieść tyłki. Po pełnej wrażeń nocy pozwolili sobie na odrobinę lenistwa i wyplątali się z kołdry dopiero, gdy brzęczenie natrętnej muchy w ich pokoju stało się nie do  wytrzymania. Mia poczłapała pod prysznic, a Dylan w międzyczasie pościelił łóżko i z powrotem opadł na nie włączając telewizor pilotem. Parę minut później z łazienki dobiegł go krzyk Mii. Dziewczyna nie wzięła ubrań z pokoju i kazała mu zamknąć oczy, żeby mogła ubrać się przy nim. O'Brien uznał to za głupotę, bo parę godzin temu nie tylko widział ją nago. Powiedział więc, że zamknie oczy, czego wcale nie zrobił. Gapił się bezwstydnie na pośladki dziewczyny, kiedy ta odwrócona do niego tyłem próbowała jak najszybciej zakryć niektóre części ciała. Dylan cicho zachichotał, co zwróciło uwagę jego towarzyszki.
-Idioto! Obiecałeś, że nie będziesz patrzył!
-Jestem tylko człowiekiem, krasnalu.
-Nie ładnie łamać obietnice. Musisz mi to wynagrodzić- powiedziała, powoli zbliżając się do chłopaka.
-Chyba nawet wiem jak- wymruczał do jej ucha przygryzając jego płatek.
-Ja też... Dawaj koszulkę- zachichotała odpychając go.
-A-ale... CO?
-Chyba nie oczekujesz, że będę chodziła nago po domu twojej cioci. Koszulka, Już. Albo nie będzie jajecznicy.

***

W radio leciała właśnie piosenka Sofia a Dylan i Mia tańczyli jak wariaci śpiewając i rozbijając jajka na ogromnej patelni. Przy refrenie krzyczeli tak głośno, że obudziliby pół okolicznego cmentarza. Zamiast tego w kuchni pojawiła się tylko ciocia Scarlet. Widząc jak Dylan śpiewa do zrobionego z ogórka mikrofonu, a Mia kręcąc tyłkiem rzuca w niego pomidorem dostała takiego ataku śmiechu, że prawdopodobnie wywołała w Chinach trzęsienie ziemi. Przerażeni nagłym pojawieniem się widowni zamarli i spuścili głowy próbując zamaskować uśmiech.
-Ale nie przeszkadzajcie sobie, mnie też się od życia należy trochę rozrywki- prychnęła, po czym spojrzała na bałagan w kuchni i płonącą patelnię i dodała: Może jednak ja wam zrobię śniadanie.
-Nie, ciociu. My się wszystkim zajmiemy, to tylko mały wypadek przy pracy.
Gdy ciocia już otwierała usta, żeby mu parę słów powiedzieć zadzwonił telefon Mii. Dziewczyna odebrała z uśmiechem, lecz po chwili zaczął on znikać z jej twarzy. Wymamrotała coś w odpowiedzi, a telefon wypadł jej z ręki.
-Nie żyje...
-Skarbie, co się stało? Mia. Spójrz na mnie. Kto nie żyje?- Dyl złapał ją za ramiona i delikatnie uniósł podbródek.
-FRĘDZEL!!- krzyknęła ze łzami w oczach, a  z jej gardła wyrwał się szloch.
-Twój pies?
-Nie byle jaki pies. Dostałam go od mamy zanim ona... Dylan ja nawet nie umiem bez niego zasnąć. Zostawiłam go u taty na dwa dni. ZOSTAWIŁAM GO.
-Kochana, spokojnie. On na pewno nie miał ci tego za złe. Jest teraz w lepszym miejscu.
-Ale ja chcę go tu!
-Poczekaj tu.
Dylan odszedł na chwile, zamienił dwa słowa z ciotką, ona poklepała go po głowie i uśmiechnęła się szczerze. O'Brien zwrócił się do Mii:
-Ubieraj się, księżniczko, idziemy na wycieczkę.

***

Miejskie schronisko świeciło o tej porze pustkami. Dylan wprowadził ją i kazał się rozejrzeć. Po półgodzinnych poszukiwaniach jej wzrok padł na małego ratlerka skulonego i trzęsącego się w kącie klatki.
-Nie pasujesz tu, maluszku. No chodź do mnie.
Kiedy 20 minut później Dylan załatwił wszystkie formalności, a piesek wtulił się w ramiona Mii dziewczyna zapytała:
-Ma jakieś imię?
-Chyba sama musisz mu je wymyślić.
-Bajgiel!
-Serio? Frędzel, Bajgiel, skąd ty to bierzesz?
-Nie nazwę go Pulpet, bo imię dużo mówi o charakterze, a nie chcę trzymać w domu parówki zamiast psa. Poza tym zjadałby wtedy więcej niż waży, a ja mam ograniczony budżet. Serdelek też nie, jest zbyt oczywiste. No a Puszek to już głupota! Przecież on prawie nie ma włosów!
-Jesteś nienormalna.
-Ale mnie kochasz.

Piaskownica | Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz