Rozdział 1

9K 472 156
                                    

- O której jest ta impreza? - zapytała roztargniona dziewczyna, poprawiając swój makijaż w lustrze.

- O szóstej - odparł, zapinając błękitną koszulę pod szyję.

- Przypomnij mi czemu, do cholery jasnej, to całe spotkanie po dwóch latach ukończenia Hogwartu organizuje twoja siostra? - słowa padające z jej ust brzmiały trochę niewyraźnie, gdyż wypowiedziała je podczas nakładania szminki.

- Wiesz, że to bardzo, ale to bardzo w stylu Ginny. - parsknął Ron z drugiego pokoju. - Do tego jej wytatuowany chłopak z tym swoim towarzystwem...

- Jak on ma w ogóle na imię? - spytała Hermiona, układając włosy.

- Jordan chyba. - rudowłosy wzruszył obojętnie ramionami.

- Ile tam będzie ludzi?

- Nie wiem, ale sporo. Wszyscy z naszego i Ginny roku. Plus znajomi tego gagatka. - wyjaśnił lekko rozbawiony, po czym wszedł do łazienki.

Kiedy ujrzał swoją narzeczoną zaparło mu dech w piersiach. Miała ona na sobie białą koszulkę z koronki i dżinsowe spodenki z wysokim stanem, które idealnie podkreślały jej figurę. Włosy dziewczyny rozlewały się falami po ramionach i plecach.

- Wyglądasz pięknie. - powiedział Ron, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.

- Dzięki. - uśmiechnęła się do chłopaka.

Wyminęła go i udała się do sypialni by ubrać buty. Zdecydowała się na zwykłe białe adidasy.

***

- Ej, Ziomek! Andrew! - zawołał Jordan - Ile tam jest skrzynek z piwami, a ile z czystą?

- Trzydzieści z piwem i dwadzieścia cztery z czystą! - odkrzyknął, po czym przeniósł wzrok na czarne BMW, które akurat podjechało pod dom Jordana. - Malfoy z ekipą przyjechał!

Od strony kierowcy wysiadł Draco, od pasażera Blaise, a z tyłu Teodor i dwie skąpo ubrane dziewczyny.

***

Kiedy Hermiona z Ronem podjechali pod wyznaczony adres było już po szóstej, ponieważ stary ford rudowłosego zepsuł się i jego naprawa zajęła kilkadziesiąt minut.
Nawet siedząc w samochodzie słychać było głośną muzykę, wrzawę rozmów i śmiechu. Cała impreza odbywała się w domu i ogrodzie chłopaka Ginny. Miejsce było oświetlone porozwieszanymi na drzewach lampionami i światełkami. Gdy Hermiona wysiadła z samochodu dźwięki stały się jeszcze wyrazistsze. Była bardzo zdziwiona widząc już pijanych gości w ogrodzie, bo przecież impreza dopiero się zaczęła. Wchodząc przez uliczkę poczuła na sobie spojrzenie innych, ale postanowiła je zignorować. Ron widząc jej niepewną minę złapał ją za rękę, próbując dodać swojej narzeczonej otuchy. Hermiona rozejrzała się po ludziach przybyłych na imprezę i kilku rozpoznała z czasów szkolnych, lecz dopiero po dłuższym momencie dostrzegła w oddali swoją rudowłosą przyjaciółkę, dlatego jak najszybciej ruszyła w jej kierunku. Kiedy Ginny ich zauważyła od razu oderwała się od swojego towarzystwa i do nich podeszła. Ubrana była w krótką, czarną sukienkę, która idealnie podkreślała jej walory.

- Witajcie! - uśmiechnęła się przyjaźnie i uściskała swojego brata, a później jego narzeczoną - Bardzo się cieszę, że się zjawiliście.

Nagle przy jej boku pojawił się wysoki mężczyzna z kruczoczarnymi włosami i błękitnymi oczmi. Na obu ramionach widniały tatuaże, które swoją drogą Hermionie od jakiegoś czasu zaczęły imponować. Ubrany był w zwyczajną koszulę z logiem jakiejś drużyny NBA i niebieskie dżinsy. W jednej ręce trzymał butelkę piwa.

- Och, nie wiem czy się pamiętacie - pisnęła Ginny - To jest Jordan, mój chłopak. A to Hermiona i Ron, mój brat. - wskazała na nich, a panna Granger uśmiechnęła się przyjaźnie do Jordana.

- Chodźcie, poznacie naszych znajomych. - zaproponował towarzysz rudowłosej, po czym objął ją w pasie i zaczął ich prowadzić w stronę mebli ogrodowych.

Na drewnianej sofie i fotelach siedziało troje chłopaków i dwie dziewczyny.
Panny Granger wzrok niemal od razu przyciągnął tak dobrze jej znany blondyn. O cholera zupełnie nie wygląda jak Malfoy, pomyślała Hermiona. Jasne włosy miał bardzo modnie obcięte, a pojedyncze kosmyki opadały mu na oczy, ale niemal od razu zaczesał je do tyłu, pozwalając im przekrzywić się odrobinę w bok. Oczy Malfoya pozostały tak samo zimne i stalowo szare. Jego umięśnione ramiona ozdobione były pojedynczymi tatuażami, ale najbardziej zauważalny był Mroczny Znak, który teraz był nieco wyblakły. Chłopak ubrany był w białą, luźną podkoszulkę, która odsłaniała część torsu, na którym wytatuowany miał jakiś napis, lecz Hermiona nie była w stanie go przeczytać, gdyż było po pierwsze zbyt ciemno, po drugie nie było go całkowicie widać, bo przykrywał go gruby, srebrny łańcuszek. A z resztą nie obchodziło ją co sobie wydziarał na tym napiętym torsie. Dół jego ubrania stanowiły czarne dżinsy z przecięciami na kolanach. Wyglądał... inaczej. Obok niego siedział Zabini, który miał kolczyk w brwi i kilka tatuaży na prawej ręce. Ubrany był cały na czarno. Po lewej stronie na fotelu szczerzył się ciemny blondyn o przyciągającym spojrzeniu. Gdy tylko ich ujrzał wstał i podszedł się przywitać.

- Hej. Jestem Andrew Harris. - puścił oczko do zaintrygowanej Hermiony.

Kiedy narzeczeństwo się przedstawiło Ginny poprowadziła ich dalej w stronę alkoholu.

***

- Co za laska! Ale ten rudy to jakiś skończony chuj. - odparł Andrew, spoglądając na zgrabny tyłek Hermiony.

Malfoy w odpowiedzi prychnął kpiąco i pociągnął spory łyk piwa.

- Ty mówisz o Granger? - zapytał poprawiając się na kanapie.

- Znasz ją?

- Niestety. Chociaż teraz nie wygląda tak bardzo źle jak kiedyś. - rzekł beznamiętnie Draco, wodząc wzrokiem po tłumie ludzi.

- Chyba sobie, kurwa, jaja ze mnie robisz. Chętnie ugościł bym ją w swoim łóżku.- Andrew przygryzł dolną wargę.

- Nie ma szans. Rudy nie odstępuje jej na krok. - mruknął blondyn znów pociągając łyk alkoholu.

- Życie jest jak piłka nożna. Na każdej bramce stoi bramkarz, a gole i tak wpadają. - zaśmiał się zadowolony Harris.

- Nie tym razem. - skwitował Draco. - Chociaż taką to bym pieprznął.

- W takim razie zobaczymy. - Andrew wyszczerzył się szeroko, po czym poruszył znacząco brwiami.

just fun | dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz