Rozdział 5

4.1K 327 62
                                    

Ginny i Jordan spojrzeli na Dracona kompletnie zdezorientowani.

- Zawieziesz ją? - zapytała rudowłosa, wytrzeszczając na niego oczy.

- Chyba się kurwa jasno wyraziłem. - odparł Malfoy, a na jego twarzy wymalował się najsztuczniejszy uśmiech jaki Hermiona w życiu widziała.

- Chodź, pomożemy ci wstać. - rzekł Jordan i razem z Ginny zajęli się dziewczyną.

- Chwila! Ja też jadę. - powiedział Andrew, kiedy już opuścili salon. Po całym domu walało się pełno pijanych ludzi.

- Nie jedziesz. - uciął Draco i pewnym krokiem skierował się w stronę podjazdu, gdzie zaparkowane było jego auto.

Hermiona pomyślała, że stary i co chwilę psujący się samochód Ronalda to nic w porównaniu z czarnym BMW Malfoya. Potrząsnęła głową, odganiając te niepotrzebne myśli.

- Co, do kurwy? - oburzył się Andrew i spojrzał na blondyna, który go totalnie olał i wyciągnął ze swojej tylnej kieszeni kluczki, po czym za pomocą jednego przycisku otwarł auto.

- Harris, czy mi się wydaje czy obiecałeś Jordanowi posprzątać ten burdel po imprezie. - Draco uniósł kpiąco brwi, otworzył drzwi od pasażera, po czym okrążył samochód i oparł się jedną ręką o dach auta.

Hermiona teraz dokładnie mogła ujrzeć napięty biceps i wyraźnie zarysowane na nim żyły pod wpływem ciężaru ciała Malfoya. Ginny puściła Gryfonkę, a Jordan pomógł jej wsiąść do BMW. Dziewczyna od razu poczuła zapach właściciela auta. Pachniało papierosami i drogimi męskimi perfumami. Przejechała dłonią po skórzanym siedzeniu, podziwiając bogate wnętrze samochodu.
Ginny powiedziała, że jeśli Hermiona wyjdzie od uzdrowiciela ma jej dać znać, a potem zamknęła drzwi. Dziewczyna słyszała stłumiony głos należący do Andrewa'a. Następnie na miejsce kierowcy usiadł Draco, wkładając kluczyk do stacyjki i odkładając swoją różdżkę na miejsce miedzy dwoma fotelami. Przeczesał włosy ręką i odpalił samochód, a silnik zawył z mocą. Z radia zaczęła lecieć piosenka jakiegoś rockowego zespołu. Hermiona patrzyła na wszystkie światełka, które mijali, rozmyślając. Wiedziała, że dzisiejszy wieczór zmienił dużo w relacji jej i Rona. Pytanie tylko brzmiało jak bardzo. Postanowiła, że jeszcze raz spróbuje go przeprosić i zobaczy jego reakcję. W jej głowie cały czas rozbrzmiewało określenie, jakim nazwał ją narzeczony. To było okropne. Być zranionym przez tak bliską osobę. Mimo, że sama wiedziała, że Ron miał prawo wściec się na nią za to co się stało, ale przecież, do cholery, to było tylko głupie wyzwanie. A poza tym nie miała zamiaru go pocałować w usta, to był przypadek. Z zamyśleń wyrwała ją piosenka "War is love", która właśnie się rozpoczęła. Draco zrobił głośniej, po czym uchylił okno, wystawiając łokieć i opierając na ręce brodę. Hermiona spojrzała na niego kątem oka i nagle zobaczyła coś więcej pod tą maską, którą chłopak zawsze zakłada na siebie. To dziwne uczucie, ale pomyślała, że to jak on się zachowuje musi mieć gdzieś źródło, bo przecież nie wzięło się to z niczego.

- Gapisz się. - mówiąc to Draco rzucił Hermionie nieco rozbawione spojrzenie.

Dziewczyna przewróciła oczami i odparła:

- Nie pochlebiaj sobie.

Malfoy ją zignorował i całą swoją uwagę skupił na drodze. Nagle Hermiona poczuła jak zaczyna kręcić jej się w głowie, dlatego przymknęła oczy i przyciszyła muzykę. Draco spojrzał na nią zirytowany i warknął:

- Co do kurwy jędzy? Kto ci kazał Granger...

Ale umilkł gdy zobaczył stan w jakim aktualnie znajduje się dziewczyna. Nie wiedząc co powiedzieć czy zrobić mruknął jedynie:

- Zaraz będziemy pod Szpitalem Świętego Munga.

Kiedy Gryfonka wysiadła z auta i pooddychała świeżym powietrzem poczuła się nieco lepiej, a zawroty głowy ustąpiły. Odwróciła głowę w kierunku Ślizgona, który aktualnie kończył palić papierosa.

- Wiesz, że to szkodzi?

Draco w odpowiedzi rzucił jej zirytowane spojrzenie, po czym ruszył przodem do szpitala. Hermiona w geście zdziwienia podniosła brwi do góry, bo nie sądziła, że chłopak pójdzie z nią. Gdy go dogoniła postanowiła spytać:

- Czemu idziesz ze mną do kliniki? Przecież możesz już jechać, ja wezwę taksówkę.

- Mam sprawę do załatwienia. - odparł beznamiętnie i pierwszy przekroczył próg.

Szli długim korytarzem, aż w końcu dotarli do recepcji. W pomieszczeniu unosił się okropny odór szpitalny, od którego pannie Granger zachciało się wymiotować. Po zarejestrowaniu się ruszyła w kierunku drzwi numer trzydzieści trzy, jak wskazała uzdrowicielka. Widząc tłum ludzi siedzących i czekających na przyjęcie, ugięły się pod nią kolana. Usiadła na krześle i schowała twarz w dłoniach, czując na sobie zimny wzrok Dracona. Usłyszała oddalające się kroki i pomyślała, że on też sobie idzie, zostawi ją tu samą, po prostu świetnie... Ale kątem oka ujrzała jak Malfoy pochyla się nad ladą i przyjmuje flirciarski wyraz twarzy. Bosko, teraz zachciało mu się uwodzić uzdrowicielki, pomyślała. Wytężyła słuch by podsłuchać ich rozmowę.

- Seksownie wyglądasz w tej czerwonej szmince - powiedział Draco, posyłając dziewczynie rozbrajające spojrzenie.

Hermiona przewróciła oczami lekko zirytowana.

- Z kim przyszedłeś? - zapytała dziewczyna zbliżając do niego twarz.

Serce panny Granger zatrzymało się w oczekiwaniu na odpowiedź. W myślach skarciła się za głupie zachowanie.

- Ważna osoba? - naciskała dziewczyna - Och, jeśli tak to ci pomogę i szepnę uzdrowicielowi słówko o tym, że jej przypadek jest cóż, wyjątkowy - rzekła uwodzicielsko i przesunęła ręką, wzdłuż ramienia Dracona, po jego tatuażach.

- Och, tak. - odparł blondyn, a Hermiona prawie umarła, po czym ponownie skarciła się w myślach.

Ale on zrobił to tylko dlatego, żeby wcześniej się stąd wyrwać, bo przecież, ugh... za dużo analizuję, pomyślała Hermiona, a następnie spojrzała na Malfoya.

- Odwdzięczę ci się. - chłopak przygryzł dolną wargę i wszedł za recepcję.

- Okej, w takim razie czekaj w kuchni. - powiedziała dziewczyna i rozpięła kilka swoich guzików. - Zaraz wracam.

Draco skinął głową, po czym klepnął uzdrowicielkę w pośladek i zniknął za drzwiami, które jak Hermiona zgadywała, prowadziły do kuchni. Dziewczyna weszła do pomieszczenia numer trzydzieści trzy, a po chwili z niego wyszła i powiedziała pannie Granger, że kiedy pacjent opuści gabinet, ona będzie mogła wejść. Hermiona podziękowała jej i pomyślała, że tak właściwie to będzie musiała podziękować Draconowi.

just fun | dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz