Rozdział 23

2.7K 315 52
                                    

- Hahaha! Widziałaś jej minę? - zaśmiał się zdyszany Ed.

- Tak, nie mogę uwierzyć, że zrobiliśmy jej takiego psikusa. - powiedziała Hermiona, uśmiechając się.

- Żebym was więcej w mojej restauracji nie widziała, przeklęte bachory! - wrzasnęła za nimi kobieta.

Styles i Granger popatrzyli na siebie, wybuchając śmiechem, wzięli nogi za pas i pognali dalej aż dotarli do murku, na którym usiedli.

Hermiona popatrzyła na swojego przyjaciela z uśmiechem. Była mu taka wdzięczna, że jej wysłuchał i uświadomił kilka ważnych rzeczy, a potem pomógł oderwać od całego tego szajsu, który ją otaczał. Ale Gryfonka i tak wiedziała, że prędzej czy później będzie się musiała zmierzyć z własnymi uczuciami, a to była tylko krótka odskocznia.

- Dziękuję ci za wszystko. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - powiedziała, przeczesując jego kręcone włosy.

- W końcu od czego się ma przyjaciół. - zaśmiał się. - Czasem trzeba oczyścić umysł.

Panna Granger kiwnęła głową i razem usiedli na murku, aby troszkę odsapnąć.

- Hermiono, ale wiesz, że ciągłe uciekanie od tego co nieuniknione nie jest dobrym rozwiązaniem. Zarówno ty, jak i Draco, jeśli nie będziecie ze sobą szczerzy, zniszczycie siebie nawzajem. - rzekł Edward, obejmując ją przyjacielsko ramieniem.

Dziewczyna odetchnęła głęboko, bo wiedziała, że to prawda. To wszystko było dla niej takie trudne i skomplikowane.

Nagle zobaczyli idącą w ich kierunku dziewczynę, która po chwili stanęła tuż przed nimi. Była młoda i wydawała się dość nieśmiała, kiedy rumieniąc się powiedziała:

- Cześć, Ed. Jestem wielką fanką twojego zespołu, mogłabym prosić o autograf?

- Jasne. - Styles uśmiechnął się w jej stronę. - Jak masz na imię? - zapytał, gdy dziewczyna wyjęła z torby notes i długopis.

- Mary.

Widać było, że Eda wręcz rozpiera szczęście. Napisał dla niej kilka słów i się podpisał, po czym Mary życzyła im miłego dnia i odeszła.

- Cieszę się, że twoja kariera się rozwija. - Hermiona poklepała go po ramieniu.

- A właśnie, zapomniałem ci powiedzieć. Nasz wstęp widział pewien bardzo wpływowy mężczyzna w muzycznej branży i bardzo chce, abyśmy od jutra zaczęli swoją mini trasę po klubach. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to podpiszemy z nim kontrakt.

- O, Merlinie! Gratulacje! - wykrzyknęła Hermiona i przytuliła go.

- Dziękuję.

Rozmawiali jeszcze na ten temat przez kilka minut, aż w końcu Ed rzekł:

- Robi się już późno. Wezwiemy taksówki.

***

Kiedy Hermiona przekroczyła próg swojego mieszkania, ogarnęła ją nieznośna pusta i poczucie samotności. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, więc po prostu poszła spać.

Rano wstała a ręce jej się trzęsły na myśl o wizycie u uzdrowiciela. Ubrała się i uczesała, ale nie mogła niczego przełknąć. Spojrzała na siebie w lustro i stwierdziła, że schudła. Było to nieuniknione, zważywszy, że ostatnio zaczęła wymiotować i coraz mniej jadła.

Zabrała różdżkę i torebkę, wzywając taksówkę, a następnie wyszła z domu.

***

Uzdrowiciel wywołał jej nazwisko, dlatego czym prędzej weszła do gabinetu, cała roztrzęsiona. Zobaczyła, że kiedy zamknęła za sobą drzwi i doktor Mendes podniósł na nią wzrok, jego oczy posmutniały.

- Dzień dobry. - powiedziała, siadając na krześle przed jego biurkiem.

- Witam panią. - rzekł, sięgając po jakąś teczkę. - Tu mam pani wyniki.

Zapadła dręczona cisza, a Hermiona przełknęła ślinę w oczekiwaniu na słowa uzdrowiciela.

- Niestety, ale moje podejrzenia się sprawdziły. Jest pani chora na lacus.

Gryfonka poczuła jak krew odpływa jej z twarzy. Nie mogła tego pojąć. W głowie nie mieściło jej się, że jest na to chora, a co za tym idzie nie będzie mogła mieć dzieci. Nigdy.

Przed zemdleniem nie zobaczyła już nic, jej wzrok był zamglony przez łzy.

***

Kiedy się ocknęła, nadal była w gabinecie uzdrowiciela. Leżała na leżance. Nagle w jej głowie rozbrzmiały słowa doktora Mendesa i wszystko sobie przypomniała. Ujrzała go siedzącego przy biurku i patrzącego na nią zaniepokojonym wzrokiem. Nawet nie zauważyła, kiedy po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Lekarz podaj jej szklankę wody, a ona podziękowała mu skinięciem głowy i wzięła łyk.

- A teraz chcę aby pani mnie dokładnie wysłuchała, bo to bardzo ważne. W pani karcie medycznej znalazłem miejsce pracy, dlatego niezwłocznie wydałem tam zwolnienie z pracy na pół roku. W początkowej fazie choroby jest bardzo ważne, aby się pani nie przemęczała. Dostanie pani serię bardzo silnych zastrzyków. Niech pani odłoży wszelkie poprzednie lekarstwa zapisane przez poprzedniego lekarza, bo są one bezskuteczne. - westchnął głęboko. - Lecz wiem co panią najbardziej zastanawia. Pani przypadek nie jest zagrażający życiu. Szansa na zajście w ciąże jak bardzo niewielka. A jeśli już by się udało, to albo pani albo dziecko najprawdopodniej by zmarło. Ciąża w pani przypadku jest śmiertelna.

just fun | dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz