- Skąd się tu wziąłeś? – zapytała Hermiona, ale sądząc po jego minie, nie szybko by otrzymała odpowiedź, więc poleciała Malfoyowi wprowadzić go do salonu.
Gdy z trudem udało mu się posadzić go na kanapie, Draco podjął:
- Byliście na afterparty?
Blaise kiwnął głową, po czym wydał z siebie dźwięk, który zwiastował nadchodzącego pawia. Blondyn pobiegł w razie czego po miskę i postawił ją na kolanach Zabiniego.
- Ej, czy ty jesteś Krzysztof Ibisz? – Diabeł zmrużył oczy, szukaj podobieństw. – Ohhh tygrysku, ale ty jesteś ostry.
- Gdzie reszta ekipy? – zapytał Malfoy, ignorując swojego kumpla i zdejmując mu marynarkę.
- A chuj wie gdzie ich posiało. – odparł ledwo składając słowa. – Hermiś, poka sowe.
- O Merlinie. Mogę się dowiedzieć co robisz w moim domu o pierwszej w nocy? – panna Granger zaczynała się martwić o swoich przyjaciół.
Wiedziała, że jeśli nie pójdzie na tą imprezę i ich nie przypilnuje, coś się złego stanie.
- Nie śmiej się, kretynie. – syknęła do Malfoya, który kisnął w najlepsze.
- Zabini, skup się, kumplu. – podjął blondyn.
- Nie wyzywaj mnie kurwa od kumpli. – syknął, podnosząc prawy palec w górę. - Co sądzisz o aktualnej sytuacji ekonomicznej w Sudanie Dolnym?
- Jasna dupa.– odparł załamany Draco. – Pamiętasz coś, cokolwiek?
- Yyy... - zastanowił się moment. – Wyjebali mnie ze samochodu, bo zarzygałem taksówkę.
Hermiona i Malfoy spojrzeli na siebie zdezorientowani. Kiedy dziewczyna miała kontynuować przesłuchanie, zorientowała się, że mulat już smacznie spał z głową w misce. Draco, widząc to, ledwo stłumił śmiech. Wyjął Zabiniego z miski i ułożył go w wygodnej pozycji na kanapie. Po tym jak panna Granger przykryła go kocem, wrócili do sypialni.
- Chyba dość wrażeń na dziś. Idź pierwszy wziąć prysznic, ja pójdę po tobie. – rzekła Gryfonka, siadając na łóżku.
Draco kiwnął głową i zniknął za drzwiami łazienki. Gdy już wrócił, dziewczyna spała.
***
Malfoya i Granger obudził trzask. Zerwali się oboje i pierwszą myślą było to, że ktoś włamał się do domu. Spojrzeli po sobie, szukając wyjaśnień, lecz żadne z nich nie miało pojęcia co się stało. Blondyn podniósł się z łóżka i na palcach wyszedł z pokoju. W drodze do holu, z kuchni dobiegła go wiązanka przekleństw, które bez wątpienia padły z ust Diabła i wszystko okazało się jasne.
- Siema. – przywitał się Draco, wchodząc do pomieszczenia.
Zastał swojego przyjaciela zmiatającego rozsypaną kawę. Wyglądał jakby wszystkie nieszczęścia świata przybrały ludzką postać. Stał w samych majtkach, miał podkrążone oczy i włosy posklejane różnymi dziwnymi substancjami.
- Sory, że was obudziłem. Kurwa, łeb mnie tak jebie i chciałem sobie kawę zrobić. Tak samo się jakoś rozsypało. – rzekł, pocierając kark.
- Stary, nie wyglądasz najlepiej. – powiedział Draco, lekko rozbawiony jego stanem.
- Ja pierdole, nawet mi nie mów. – Blaise zrobił zniesmaczoną minę. – Te chuje mnie upili, a potem jak jechaliśmy taksówką, wyjebali mnie ze samochodu, bo chyba się zrzygałem, a oni musieli za to płacić. – Zabiniemu samemu chciało się śmiać, więc nie mógł o to winić blondyna.
- To nieźle się załatwiłeś.
Ślizgoni dopiero teraz zauważyli opierającą się o framugę Gryfonkę.
- Hermiś, serduszko moje. – podszedł do niej i zamknął w niedźwiedzim uścisku. – Przepraszam, że przerwałem wam grę wstępną tej nocy, moje eminencyjności.
- Blaise. – upomniała go, odsuwając się, na co Zabini tylko zaśmiał się chytrze. – Weź prysznic, bo śmierdzisz zdechłym śledziem, a ja w tym czasie zrobię śniadanie.
- Kurde, faktycznie. – rzekł, wąchając się pod pachami. – Jebie jak chuj.
***
Hermiona postanowiła przyrządzić im na śniadanie swoją specjalność, czyli naleśniki z serem. W czasie gdy obaj Ślizgoni zachwycali się daniem, zadzwonił jej telefon. Widząc na wyswietlaczu imię i nazwisko uzdrowiciela, przeprosiła ich na moment i poszła do sypialni.
- Dzień dobry. – przywitała się.
- Witam, panno Granger. Z tej strony Shawn Mendes, uzdrowiciel.
- Tak, słucham?
- Jeszcze raz przejrzałem pani badania oraz kartotekę i stwierdziłem, że zmienię pani te zastrzyki oraz ich dawkę. Zapisałem pani inne, które będzie mogła sobie pani sama podawać. Trzy razy dziennie. Po kilku tygodniach zobaczymy czy będzie jakaś poprawa. Dobrze?
- Oczywiście. – zgodziła się, nie do końca pewna jak sama będzie je sobie wstrzykiwać.
- Czy byłaby taka możliwość, aby przyjechała pani dzisiaj do kliniki je odebrać? Najlepiej byłoby zacząć leczenie jak najwcześniej.
- Dobrze, będę za godzinę.
- A jak pani się czuje? – zapytał z troską.
- Myślę, że jest lepiej niż wcześniej. - odparła, rzeczywiście tak myśląc.
- W takim razie bardzo mnie to cieszy. Do zobaczenia, panno Granger. - pożegnał się
- Do widzenia.
CZYTASZ
just fun | dramione ✔
Fanfiction❝Wiedziałam, że mogę go nienawidzić za to, jak mnie rani, ale nigdy nie będę potrafiła przestać go kochać za to, jaki jest. ❞ ~ Paula McLain "Paryska żona" ~*~ instagramy bohaterów (nie zaglądaj przed przeczytaniem, są spojlery!): dracomowissij _h...