Rozdział 15

3.3K 356 111
                                    

- Mm, a wiecie jak ssała! - wrzasnął Blaise.

Hermiona próbując nie słuchać ich obrzydliwej rozmowy, rozważała opcję pokonania dalszej drogi w bagażniku. Od około pięciu minut chłopacy dyskutowali na temat swojego życia seksualnego, czego Gryfonka nie miała najmniejszej ochoty słuchać.

- Moja dziewczyna robi najlepszego loda na świecie.- kontynuował Zabini.

Panna Granger poczuła, że ewidentnie zbiera jej się na wymioty. Wcześniej nie miała okazji słuchać tego typu wywodów i nie była przyzwyczajona do takiej śmiałości chłopaków.

- Ha! A wy nie zdążyliście się jeszcze przekonać jak niebiańsko smakują usta pewnej orzechowowłosej...- podjął Andrew.

Hermiona obróciła głowę w jego stronę i kiedy zobaczyła jego łobuzerski uśmiech, natychmiast zapragnęła opuścić samochód.

- Malfoy, słuchaj...- Andrew zwrócił się do blondyna - Pansy ostatnio chwaliła się jak to dobrze jest czuć twojego kutasa w ustach.

Panna Granger naprawdę z całej siły powstrzymywała się, aby nie spojrzeć na Dracona. Niestety mimowolnie jej wzrok powędrował ku kierowcy.

Malfoy zacisnął szczękę i posłał mordercze spojrzenie brunetowi w lusterku. Andrew natomiast uśmiechnął się triumfalnie. Hermiona kątem oka obserwowała jak Draco schyla się ku jej siedzeniu i wyjmuje coś ze schowka. Przez przypadek musnął jej nogę swoją dłonią, na co ona się wzdrygnęła. Przedmiotem wyciągniętym ze schowka były okulary, które niemal natychmiast wyładowały na nosie właściciela. Hermiona musiała przyznać, że wyglądał w nich zjawiskowo.

Przez resztę drogi zastanawiała się nad tym co chłopacy mówili wcześniej. Nie mogła pojąć jak można się tak zabawiać z dziewczynami i zdradzać intymne rzeczy w taki sposób. Aż na samą myśl, że dała się pocałować Andrew'owi przeleciał ją dreszcz. Kiedy w jej głowie pojawił się obraz Rona, natychmiast postanowiła skupić się na czymś innym, chociażby widokiem za oknem.

Gdy już byli na miejscu i Gryfonka miała wysiąść z samochodu, obok podjechała Astoria, który pomachała do Dracona i ruszyła w kierunku budynku, kręcąc biodrami. Kiedy Andrew i Blaise rzucili się do przodu aby popatrzeć, przewróciwszy oczami orzechowowłosa podziękowała za podwózkę.

- O której dzisiaj kończysz? - zapytał niespodziewanie Draco.- Ginny powiedziała, że jeśli ktoś po ciebie nie przyjedzie to wykastruje Jordana. - dodał, śmiejąc się.

- Wiesz, serduszko, on bardzo martwi się o kolegę. - powiedział Zabini z dwuznacznym uśmieszkiem.

- Ja mogę przy...- zaczął Andrew, unosząc się z siedzenia.

Blaise zareagował niemal natychmiast.

- Nie możesz. - rzekł stanowczo i popchnął rozentuzjazmowanego Andrew'a z powrotem na siedzenie.

- Bo?! - żachnął się.

- Bo nie jesteś dość fajny. - orzekł Blaise i swoim tyłkiem zasłonił mu widok na Hermionę.

Panna Granger zaśmiała się nieśmiało.

- Kończę o dziewiętnastej. - powiedziała, po czym wysiadła z auta.

Pomachała im sympatycznie i weszła do budynku Ministerstwa.

- I żyli długo i szcześliwie.- skwitował Diabeł, szczerząc się jak idiota.

***

Dzień w pracy był jak zwykle ciężki i nudny, ale Hermionie nie to przeszkadzało. Czuła się coraz gorzej, nie mogła jeść, bo gdy coś przekąsiła to od razu chciało jej się wymiotować i do tego ten okropny ból głowy. Tego dnia nawet na papierkowej robocie nie była się w stanie skupić, co ewidentnie zauważył jej szef, który przyglądał się jej od rana.

Kiedy zegar wybił dziewiętnastą, zebrała dokumenty do teczki i opuściła budynek. Ucieszyła się, widząc na parkingu BMW Malfoya.

- Hej.- mówiąc to wsiadła do auta, padając na fotel i zamykając oczy.

- Cześć, wszystko ok? - zapytał Draco bezbarwnym tonem, po czym ruszył z parkingu.

Hermiona obejrzała się przez ramię i zobaczyła, że są sami w samochodzie. Wiedziała, że Malfoy przygląda się jej w lusterku.

- Jestem trochę zmęczona. - odparła tylko.

Resztę podróży spędzili w ciszy.

Hermiona omal zemdlała, kiedy ujrzała na pojeździe czerwony samochód Rona. Nie była pewna czy aby chce wysiadać, ale wiedziała, że i tak prędzej czy później musieliby się spotkać. Przełknąwszy ślinę, wyszła ze samochodu.

Ronald siedział na schodach, ze spuszczoną głową, lecz gdy Hermiona podeszła bliżej ten od razu się podniósł. Gryfonka czuła, że łomoczące serce zaraz połamie jej żebra, a kolana odmówią posłuszeństwa.

Po odgłosie zamykanych drzwi za sobą wiedziała, że blondyn również wysiadł. Czując na sobie wzrok swojego narzeczonego nie wiedziała co ma począć.

- Co on tu robi? - zapytał Ronald, zbliżając się kilka kroków w ich stronę.- Więc teraz z nim się prowadzasz?

Hermiona poczuła, że do jej oczu napływają łzy. Miała już dość.

- Chcę wyjaśnień! - krzyknął rudowłosy.

- Jak tak możesz? - szepnęła Gryfonka - Zjawiasz się po kilku dniach i żądasz wyjaśnień? Potrzebowałam cię, Ron...

Czuła się nieswojo mówiąc to wszystko w obecności Dracona, ale nie miała wyjścia.

Nagle poczuła jak znów zaczyna jej się kręcić w głowie i pewnie upadłaby na ziemię, gdyby nie silne ramiona, oplatające ją w talii, chroniąc przed upadkiem. Spojrzała w górę i napotkała wzrok Ślizgona. Delikatnie posadził ją na pierwszym stopniu schodków. Ron nie mogąc już dalej znieść tego widoku, zamachnął się z całej siły na blondyna. Hermiona chciała krzyknąć, lecz z jej gardła wydobył się jedynie szept. Mrugała oczami, próbując wyostrzyć wzrok, ale już nic nie widziała, czując jak spada w czarną otchłań.

just fun | dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz