Rozdział 24

2.6K 308 24
                                    

Ktoś kiedyś powiedział, że oznaką w pełni świadomej swojej kobiecości dziewczyny jest chęć poczęcia i noszenia w sobie własnego potomka.

Niektóre kobiety czują się kobietami podczas bliskiego stosunku z mężczyzną, robiąc to tylko dla przyjemności i własnego poczucia ważności.

Wszystko ukazuje się w innym świetle, kiedy kobieta robi to z miłości i pewnych uczuć wobec mężczyzny. Jest świadoma konsekwencji i pragnie tego, co Bóg ma zamiar jej dać. Wtedy kobieta, czuje się w pełni spełnioną osobą.

Te myśli przelatywały przez głowę Hermiony, niczym cichy morderca, przypominający o jej chorobie. Była już po bolesnych zastrzykach, ale łzy nadal spływały jej po policzkach. Coś w środku tej wiecznie odważnej Gryfonki pękło, bezpowrotnie, a ona czuła się jakby nie miała po co i dla kogo żyć.

Wstała z krzesła w poczekalni i udała się do wyjścia. Miała nawet trudności z chodzeniem. Wszystko od pasa w dół, bolało ją niemiłosiernie. Wiedziała, że sama nie udźwiga tego ciężaru, jaki na nią spadł. Kiedy była już na dworze i ciepłe powietrze otuliło jej twarz jak najlepszy przyjaciel, wyciągnęła komórkę i postanowiła zadzwonić do Ginny. Odebrała po trzech sygnałach.

- Halo?

- Cześć, Gin. - Hermiona z resztek swoich sił starała się, aby jej głos nie brzmiał tak, jakby za chwilę miała się pokruszyć na małe kawałeczki.

- Hej, słuchaj mogę do ciebie oddzwonić później? Jestem właśnie u Potterów. Przyjechałam tu z firmą Jordana, bo Harry stwierdził, że skoro znają płeć dziecka, to chcą już zacząć remont pokoju.- wyjaśniła pośpiesznie, przekrzykując trzaski.

Hermiona słysząc te słowa, poczuła, że stacza się coraz bardziej. Przełknąwszy łzy, rzekła:

- Tak, jasne. Nie zawracaj sobie mną głowy.

- Czy coś się stało? Masz taki dziwny głos.

- Nie, nie... To przez wiatr możesz mnie tak słyszeć.- powiedziała to z ogromnym trudem, bo jej oczy znów wypuszczały coraz to nowe kropelki.

Pożegnała się ze swoją przyjaciółą i szybko rozłączyła, nie chcąc by rudowłosa usłyszała głośny szloch, który zaraz potem wyrwał się z jej gardła.

Potrzebowała porozmawiać teraz z jakąś kobietą, bo żaden mężczyzna, nawet gdyby chciał, nie potrafiłby jej zrozumieć. A teraz została sama.

***

Wróciła do domu taksówką. Zrobiło jej się zimno, mimo, że za oknem świeciło letnie słońce. Spojrzała w kierunku bluzy Malfoya, którą wczoraj wyprała i powiesiła na kaloryferze. Zdjęła wszystkie rzeczy, jakie dotychczas na sobie miała i ubrała dresowe spodnie i ów bluzę. Mimo, że teraz powinna czuć proszek do prania, to Hermiona, wtulając się w miękki materiał, nadal czuła JEGO zapach. Nie potrafiła myśleć co się ostatnio między nimi wydarzyło. Po prostu postanowiła wyłączyć na chwilę tę część podświadomości, która krzyczała, że nie powinna pozwolić sobie na jakiekolwiek uczucie względem Dracona.

Jej oczy nadal były zeszklone od czyhających łez. Głowa bolała ją od nagłego przypływu negatywnych emocji.

Chcąc przemyśleć wszystko, usiadła na kanapie, przed kominkiem i otuliła się kocem. Wszystko stało się tak bardzo skomplikowane. Spojrzała na swoje palce, a konkretnie na jednego z nich, na którym widniał pierścionek zaręczynowy. Zdjęła go i zaczęła obracać, wypatrując jakichkowiek rys. Pierścionek był czysty i ani trochę nie zniszczony. Tak jak do pewnego momentu jej związek z Ronem. Chłopak był dla niej dobry, aż za dobry. Traktował ją, jakby była największym cudem świata. Aż do pewnego czasu, kiedy przekroczył granicę. Zaczął się zachowywać tak, jakby Hermiona stała się jego najpiękniejszą własnością. Nie żałowała tych lat, które z nim spędziła, ale też nie żałowała tego, co się stało na imprezie po dwóch latach ukończenia Hogwartu. Gdyby nie to, nadal miałaby zaślepiające klapki na oczach. I mimo, że ją zranił, była mu wdzięczna za te pojedyncze chwile radości, bo kiedyś naprawdę go kochała. Zastanawiała się gdzie Ron teraz jest i co robi.

Kiedy odkłała pierścionek do pudełeczka na kominku, wiedziała, że ten rozdział został w jej życiu zamknięty.

Przez te wszystkie lata w Hogwarcie Malfoy za każdym razem, przy każdej możliwej okazji usilnie próbował doprowadzić ją do łez. Kiedyś szczerze go nienawidziła, ale teraz sprawa przybrała zupełnie inny obrót. Wtedy byli dziećmi, teraz są dorośli i patrzą na pewne sprawy zupełnie inaczej. Nie była pewna co do niego czuje, ale podczas ich pocałunku miała wrażenie, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Mimo, że działo się to wszystko w jego niepełnej świadomości, bo był pijany, to i tak ten gest dużo znaczył dla Hermiony. Nie miała pojęcia, co Draco o tym myśli, ale wiedziała, że musi z nim porozmawiać. Musiał zrozumieć, że życie, to nie tylko zabawa.

just fun | dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz